~Natasza~
Może to zabrzmi dziwnie, ale tego dnia obudziła mnie cisza. W tym domu poranki nigdy nie były ciche. Od razu wiedziałam, że coś jest nie tak...
Wychowywała mnie babcia. Mojego ojca nie znałam, a mama wyjechała do pracy do Stanów, gdy miałam 4 lata. Na początku przyjeżdżała na święta, urodziny, komunię, ale z czasem kontakt zaczął się zacierać. Zostały nam rozmowy telefoniczne. Na początku co tydzień, potem raz w miesiącu, a ostatecznie ograniczyły się one jedynie do krótkich formalności na specjalne okazje. Na każde urodziny i święta dostawałam od mamy prezenty oraz zdjęcia. Na początku jedynie z jej nowym partnerem. Potem pojawili się na nich również: Maks i Wera- moje nowe rodzeństwo. Oboje widziałam na żywo tylko raz, gdy mama przyleciała wraz z nimi na moją komunię. Było to nasze ostatnie jak dotąd spotkanie. Maks ma teraz 10 lat, a Weronika niecałe 9. Moim jedynym marzeniem było mieć z nimi bliższy kontakt. Czasem zastanawiałam się, dlaczego ja jestem tu a oni tam. Mama tłumaczyła to tym, że babcia jest samotna i po tylu latach nie może mnie od niej zabrać. Przez wiele lat w to wierzyłam. A może tylko chciałam wierzyć?
Spojrzałam na zegarek. Była niedziela: 9.30. Babcia zwykle wstawała przed 8.00, żeby spotkać się z koleżankami i wspólnie wybrać się do kościoła. Zazwyczaj budziła mnie tuż przed wyjściem, żebym zjadła śniadanie, a następnie karmiła naszą kotkę. Teraz Bella lizała mnie po twarzy wyraźnie zniecierpliwiona. Była głodna. Dlaczego babcia jej nie nakarmiła? I czemu tu do cholery jest tak cicho? Zerwałam się z łóżka wyraźnie zaniepokojona. Drzwi do pokoju mojej opiekunki były uchylone. Weszłam do środka, a ona nadal leżała w łóżku:
-Babciu, wstawaj! Zaspałaś!- byłam przekonana, że kobieta zaraz wstanie zdenerwowana, że koleżanki muszą na nią czekać.
-Babciuuu, wstawaj!!!
Podeszłam bliżej. Obróciłam ją na bok i zauważyłam, że jeden z kącików jej ust jest wyraźniej niżej niż drugi, a jej twarz jest nienaturalnie wykrzywiona i blada. Teraz przeraziłam się nie na żarty. Po chwilowym szoku chwyciłam telefon i wykręciłam numer 112. Usłyszałam trzy sygnały i kobiecy głos dobiegający z słuchawki:
-Pogotowie ratunkowe, słucham
-Mojej babci coś się stało- wydusiłam z siebie.
-Co się dzieje?- spytała zaniepokojona dyspozytorka.
-Nie obudziła się rano. Jest nieprzytomna i bardzo blada. Jej usta układają się w dz-dziwny kształt. Jakby krzywy- powiedziałam jednym tchem.
-Powiedz mi, jak masz na imię, ile masz lat, gdzie jesteś i czy jest może z tobą ktoś dorosły?- spytała.
-Natasza. Mam 14 lat. Jestem na Owocowej 13/4 i nikogo tu nie ma- wytłumaczyłam.
-Czy babcia skarżyła się na coś?- dopytywała.
-Na bóle głowy. Pospieszcie się, z nią chyba jest źle- przestraszyłam się.
-Nataszko. Sprawdź czy babcia oddycha. Karetka będzie niedługo- oznajmiła.
-Nie wiem, nie umiem, nie widzę- panikowałam.
-Natasza, postaraj się- prosiła dyspozytorka.
-Przepraszam, babciu- powiedziałam szeptem.
~Anna~
Tego dnia miałam ciężki dyżur. Wezwanie za wezwaniem. Gdy odwoziliśmy kolejnego pacjenta do szpitala w radiu usłyszałam głos Rudej:
-21 s, zgłoś się
-21 s, zgłaszam się- odpowiedziałam.
-Gdzie jesteście?- zapytała koleżanka.
-Za 10 minut będziemy w szpitalu- oznajmiłam.
-Pospieszcie się. Mam na linii 14 latkę, która nie może dobudzić babci. Kobieta ma objawy udaru. Dziewczyna panikuje, nie wiemy czy kobieta żyje- wytłumaczyła dyspozytorka.
-Będziemy za 5 minut- postanowiłam- Nowy, przyspiesz- poinstrułowałam kolegę- Oby nie było za późno...
Cześć! Serial ,,Na sygnale" oglądam od dobrych kilku lat i nie raz tworzyłam w głowie nowe scenariusze, a to pierwszy, którym postanowiłam się podzielić. Miłego czytania! Czekam na wasze komentarze!
Lotte
YOU ARE READING
Na sygnale- AWI
FanfictionOpowieść o 14 letniej Nataszy, której życie po trudnym wydarzeniu zmienia się o 180°. Poznaje Annę i Wiktora. Czy dziewczyna odnajdzie jeszcze spokój i szczęście?