Pospiesznie odebrałam telefon. To był Wiktor:
-Cześć Natka, jest tam gdzieś Czarek?
-Tak, siedzi obok mnie. Coś się stało?- zapytałam.
-Nie, a w zasadzie tak. Anna się obudziła!- oznajmił z radością doktor Banach
-Na prawdę?!- ucieszył się Czarek.
-Nareszcie. Bardzo się cieszę- dodałam.
-Dobra, tyle wam chciałem powiedzieć, a teraz przepraszam dzieciaki, ale muszę do niej lecieć. Nie chcę, żeby była sama- wyjaśnił
-Jasne, biegnij- powiedział chłopak.
Jak widać, ten dzień jednak nie był taki najgorszy. Przecież to właśnie takiej wiadomości oczekiwaliśmy. W reszcie nie musiałam się tak martwić o zdrowie doktor Reiter. Przynajmniej pod tym względem mogłam być spokojna. W pokoju czekały niezbyt przychylnie do mnie nastawione współlokatorki, a już jutro miałam pójść do szkoły, w której nadal nikogo nie znałam. Rano bardzo się stresowałam. Nie chciałam tam wracać, ale niestety nie miałam wyboru. Nie chciałam się spóźnić, dlatego udałam się do szkoły z dużym wyprzedzeniem. Dzięki temu udało mi się również uniknąć konfrontacji ze współlokatorkami w autobusie, które tego dnia zaczynały lekcje o tej samej godzinie. Pod salą pojawiłam się jako pierwsza z klasy. Nic w tym jednak dziwnego. W końcu do lekcji zostało ponad 30 minut. Z czasem w okolicy zaczęło się pojawiać coraz więcej uczniów. Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę, nauczycielka wpuściła nas do sali. W ciszy zajęłam swoje miejsce i rozejrzałam się. Za oknem dostrzegłam piękne kwitnące drzewo. Nie mogłam oprzeć się pomysłowi narysowania go. Otworzyłam więc swój notatnik i przystąpiłam do dzieła. Klasa była już prawie pełna. Nawet nie zauważyłam, gdy dookoła mnie zebrało się kilku uczniów. Nagle jedna z dziewczyn z całej siły wyrwała mi notes:
-Co to za arcydzieła?- zapytała z ironią w głosie.
-Chciałaś powiedzieć bazgroły- dodała druga z nich.
Chciałam wyrwać im zeszyt, jednak agresorki były ode mnie sporo wyższe:
-Nie dosięgniesz, karzełku- zaśmiała się jedna z nich.
W tym czasie druga wyrzuciła mój notes przez otwarte okno. W tym momencie usłyszeliśmy dzwonek na lekcje. Nie mogłam jednak dopuścić do utraty cennego dla mnie przedmiotu. Wspięłam się pospiesznie po parapecie i wyszłam na trawnik, jednak gdy chciałam wrócić z notesem, okrutne koleżanki zamknęły mi okno przed nosem. Najgorsze było to, że nikt z klasy nawet nie zareagował. Część osób im wtórowała, a reszta bała się sprzeciwić popularnym koleżankom. Ostatecznie do sali dostałam się drzwiami. Niestety spóźniłam się na lekcje, czego tak bardzo chciałam uniknąć. Tak, jak się spodziewałam- wzrok wszystkich skierował się w moją stronę. Usiadłam w ławce. Miejsce obok mnie pozostało puste. Nikt nawet nie chciał ze mną siedzieć. Pocieszało mnie jedynie to, że zostało niewiele czasu do końca roku szkolnego. Przecież to niecałe 2 miesiące. Tyle chyba dam radę tu wytrzymać. Próbowałam utrzymać uwagę podczas wszystkich lekcji. Nie było to jednak łatwe. Przez cały dzień kilka osób starało się skutecznie uprzykrzyć mi życie. Próbowałam nie zwracać na to uwagi, jednak ich zachowanie znacząco wpływało na moje skupienie. Czekałam tylko, aż ten dzień się skończy. Gdy wreszcie moje pragnienie się spełniło, udałam się do szkolnej biblioteki. Postanowiłam, że to tam pouczę się do nadchodzących sprawdzianów. W moim pokoju raczej nie przyszłoby mi to łatwo. Dodatkowo starałam się jak najkrócej przebywać w jednym pomieszczeniu z Oliwią i Martyną. Czarek kończył tego dnia lekcje 2 godziny później, więc postanowiłam poczekać na niego i wrócić razem z nim do ośrodka. Po drodze wstąpiliśmy do cukierni. Chłopak postanowił, że powinniśmy zjeść coś słodkiego po ostatnich wydarzeniach. Oczywiście nie miałam nic przeciwko. Miałam ogromną ochotę na coś czekoladowego. Po skończonym posiłku chciałam zapłacić, ale Czarek mi przeszkodził:
-Przecież to ja zapraszałem- przypomniał- Chciałem ci zrobić przyjemność. Dzisiaj ja płacę- oznajmił z uśmiechem nie znoszącym sprzeciwu.
Również odpowiedziałam mu rozpromienioną twarzą. Udaliśmy się na spacer, po czym chłopak poszedł odrabiać lekcje. Ja natomiast usiadłam na schodach i postanowiłam sprawdzić swoje media społecznościowe. Okazało się, że dzwoniła do mnie Kinga. Szybko wybrałam jej numer. Bardzo się ucieszyłam, gdy niemal od razu odebrała. Była bardzo pozytywną osobą. Wiedziałam, że rozmowa z nią dobrze mi zrobi. Opowiadała mi o wielu zabawnych sytuacjach w szpitalu. Większość z nich była związana z groźną pielęgniarką- Anetą. Pytała również, co u mnie. Ja jednak nie czułam się na siłach, aby zwierzać się z wydarzeń tego i poprzedniego dnia, dlatego wolałam słuchać jej historii. Rozmawiałyśmy dosyć długo. Gdy udałam się do pokoju, był już wieczór. Na szczęście była tam tylko Kaśka. Szybko się wykąpałam i spakowałam do szkoły. Postanowiłam jak najszybciej położyć się do łóżka. Lepiej tym razem nie prowokować agresywnych współlokatorek. Przecież mogą tu wrócić w każdym momencie. Jeśli będę spać, nie powinny mi nic zrobić. Przez długi czas tylko leżałam w łóżku z zamkniętymi oczami i słuchawkami w uszach. Puściłam moją ulubioną muzykę w nadziei, że pomoże mi się zrelaksować. Po ostatnich przygodach nie było to łatwe. Tak na prawdę cały stres nadal ze mnie nie zszedł. A najgorsze było to, że wciąż nie byłam wolna od problemów. Przecież zaraz znowu zobaczę twarze Oliwii i Martyny, a do szkoły niestety muszę chodzić od poniedziałku do piątku...
Zapowiada się na to, że nasza bohaterka nie będzie miała łatwego życia w szkole. Czy znajdzie się tam ktoś, kto odważy przeciwstawić się szkolnym dręczycielkom? Tego dowiecie się już niebawem. Niestety takie sytuacje są w szkołach bardzo często obecne. Dlatego proszę was: reagujcie, gdy widzicie, że ktoś znęca się nad waszymi kolegami. Dla wielu z nich najbardziej bolesna jest izolacja, odrzucenie, obojętność i brak reakcji ze strony klasy. Tymczasem życzę wam miłego weekendu i zapraszam do podzielenia się opiniami o tej części w komentarzach
Lotte <3
YOU ARE READING
Na sygnale- AWI
FanfictionOpowieść o 14 letniej Nataszy, której życie po trudnym wydarzeniu zmienia się o 180°. Poznaje Annę i Wiktora. Czy dziewczyna odnajdzie jeszcze spokój i szczęście?