Wszystko będzie dobrze (bonus)

17 1 0
                                    

-Co z nią?...

-Nie jest najlepiej- odpowiedział w końcu lekarz.

-Co to znaczy?- zapytałam zaniepokojona.

-Na razie jest utrzymywana w stanie śpiączki farmakologicznej. Nie wiemy, czy niedotlenienie nie spowodowało trwałego uszkodzenia mózgu- powiedział mężczyzna łamiącym się głosem. 

-A czy ja mogłabym ją zobaczyć?- poprosiłam lekarza.

-Myślę, że nie ma problemu. Złapiemy Czarka  w w bufecie i pójdziemy do niej razem- obiecał doktor.

Podnieśliśmy się i już mieliśmy wyjść z łazienki, gdy z drzwiach zatrzymała nas pielęgniarka. Po chwili do drzwi dobiegła zdyszana Kinga. Z ruchu jej warg udało mi się odczytać jedno słowo: Próbowałam. Kiwnęłam potakująco głową w ramach podziękowania nowej koleżance:

-Przepraszam, możemy wyjść?- zapytał Wiktor.

-Pan owszem, ale ta młoda uciekinierka wraca natychmiast na salę- oznajmiła dominującym tonem Aneta.

-Proszę mi pozwolić pójść do Anny- poprosiłam pielęgniarkę.

-Nie ma mowy. Masz udać się na salę i spakować. Twoja opiekunka będzie za godzinę- rozkazała kobieta.

-Niech ją pani puści...- odezwała się Kinga, jednak jej słowa zderzyły się z kamienną twarzą nieugiętej pielęgniarki.

-Pani Aneto, proszę jej pozwolić. Będę jej cały czas pilnował i za pół godziny odprowadzę osobiście na salę. Jeśli się pani nie zgodzi, pójdę poprosić o zgodę ordynatora- oznajmił doktor Banach.

-No dobrze- przewróciła oczami kobieta- Skoro będzie jej pan osobiście pilnował... Ale ma być na sali równo za pół godziny!

-Dzięki- powiedziałam zarówno do Wiktora jak i do Kingi.

Dziewczyna wróciła do łóżka, a ja i lekarz poszliśmy poszukać Czarka. Nie było to takie trudne. Chłopak zajadał się bezą z kremem z bufetu. Wiktor kupił mi wybraną przeze mnie sałatkę. Gdy skończyliśmy jeść, udaliśmy się na salę, na której leżała doktor Reiter. Kobieta była podłączona do wielu rurek. Mimo onieśmielenia podeszłam bliżej i usiadłam na krześle obok łóżka. Po drugiej stronie usiadł Wiktor, który chwycił żonę za rękę. Obok mnie stanął Czarek:

-Jak długo będzie w śpiączce?- zapytałam widząc wchodzącego ordynatora.

-Nie wiem, czy mogę... Nie jesteście z rodziny- powiedział zerkając na mnie i chłopaka.

-Niech pan mówi, doktorze. I tak bym im wszystko powiedział- wyjaśnił Banach.

-Wszystko zależy od tego, w jakim tempie będzie poprawiał się jej stan. Póki co jest źle. Nie możemy wykluczyć trwałych zmian w mózgu. Nawet jeśli ją wybudzimy, nie wiemy czy będzie w pełni sprawna- wytłumaczył lekarz, po czym wyszedł z sali.

-Jest silna. Wszystko będzie dobrze. Musi być- dodałam widząc łzy w oczach Wiktora.

-Zgadzam się z Natką. Nie ma co się martwić na zapas- pocieszył doktora Czarek.

-Macie rację. Która godzina? Już późno. Nati musi wracać na swój oddział. Inaczej pielęgniarka urwie mi głowę- uśmiechnął się lekarz.

Chłopaki odprowadzili mnie na salę, przy której już czekała Aneta z zegarkiem w ręku. Na szczęście zdążyliśmy na czas i nie miała powodów do kolejnych awantur. Spakowałam kilka rzeczy, które miałam przy sobie, do plecaka przyniesionego wcześniej przez Wiktora. Nie długo potem pojawiła się jedna z wychowawczyń z domu dziecka. Przywitała się ze mną i oznajmiła, że porozmawiamy jutro rano, po czym wyszła. Kinga była na badaniach. Miałam nadzieję, że zastanę ją na sali. Bardzo mi się nudziło, a była jedną osobą, z którą mogłabym teraz porozmawiać. Przez najbliższą godzinę pisałam z Czarkiem, jednak chłopak był już pod opieką kobiety z ośrodka, która pilnowała, by nie nadużywał telefonu i kładł się do łóżka o przyzwoitych godzinach. Ja wiedziałam, że najpewniej przez całą noc nie uda mi się zasnąć. Wtedy na salę wróciła moja nowa znajoma:

-Cześć. Udało ci się uniknąć gniewu groźnej Anety?- zapytała z uśmiechem, który chyba nigdy nie znikał z jej twarzy.

-Jakimś cudem, chociaż gdyby nie było obok Wiktora, zapewne i tak okrzyczała by mnie z byle powodu- zaśmiałam się.

Przez długi czas rozmawiałyśmy. Dowiedziałam się, że Kinga ma 15 lat i mieszka ze swoją starszą siostrą w Sopocie. Jej ojciec zginął 5 lat temu w wypadku, a matka wyprowadziła się w zeszłym roku do Londynu. Pod pewnym względem byłyśmy podobne. Obie nie mieszkałyśmy z rodzicami. Zazdrościłam jednak Kindze. Ona miała siostrę, która była dla niej oparciem. Z mamą również utrzymywała kontakt. Wymieniłyśmy się numerami telefonów. Następnie moja towarzyszka zaproponowała, aby razem coś obejrzeć na jej komórce. Obie miałyśmy ciężki dzień, więc marzyłyśmy o tym, żeby się ,,odmóżdżyć" oglądając jakieś głupie paradokumenty. Założyłyśmy słuchawki i rozpoczęłyśmy seans, który trwał do późnych godzin nocnych. Świetnie się bawiłyśmy, jednak cały czas zachowywałyśmy ciszę i spokój, aby nie dać się przyłapać groźnej Anecie, która co jakiś czas pojawiała się w pobliżu Nawet nie zauważyłam, kiedy zasnęłam...



Oto bonus dla was, z powodu długiego czasu oczekiwania na poprzednią część. Dajcie znać, jak wam się podobało. Następny rozdział postaram się wrzucić w sobotę


Pozdrowionka

Lotte <3

Na sygnale- AWIWhere stories live. Discover now