☀3☀

42 6 2
                                    

Nastał poranek, a Taehyung zapinał swoją zieloną bluzę, przeglądając się w lustrze. Ukradł ją od taty. Kochał kraść rodzicom ubrania, nawet od mamy. Nie zwracał uwagi na to, że ciuchy były przeznaczone do jakiejś płci. Gdy mu się coś spodobało, po prostu to brał i zakładał, żadna filozofia.

Wsunął na siebie swoje podarte baggy jeansy i roztrzepał swoje włosy. Wziął czarną torbę na ramię, schował telefon do kieszeni i wyszedł ze swojego pokoju, próbując nie zrobić żadnego hałasu. 

Gdzie on szedł o siódmej rano?

Postanowił pójść do Jeongguka. Może i nie zaczęli dobrze, ale chciał spróbować od nowa. Chciał odzyskać swojego dawnego przyjaciela.

Szykował się już, że spotka w przejściu wujka, pytającego się dokąd idzie, ale o dziwo go tam nie zobaczył. Na szczęście. Nie chciał wdawać się w niepotrzebne pogawędki.

Nawet jeśli zapowiadało się bez żadnych przeszkód, Taehyung oczywiście sam musiał sobie utrudnić. A raczej jego nieuważność.

Nie spostrzegł tego przeklętego progu i wiadome było to, że nie minęło kilka sekund nim stracił równowagę i poleciał w długą na ziemię, czym sprawił, że jego siostra zaraz znalazła się w przejściu.

- Co ty robisz? - Zasłaniała swoje usta, żeby nie wydobyć z siebie przeraźliwego śmiechu.

Nastolatek jęknął z bólu i podniósł się na łokciach, by pomasować sobie bolący nos. Następnie odwrócił głowę do Taeyeon, a następnie spojrzał na nią wściekle.

- Może byś mi pomogła wstać, a nie się chichrasz? - Fuknął.

- Ale najpierw powiesz mi dokąd się wybierasz. Zwykle nie wstajesz tak wcześnie. - Zachichotała.

Gdy blondyn zapewnił, że powie, tylko ma mu pomóc, brunetka schyliła się, aby podnieść jego ciało z zimnych, ceglanych płytek. Musiał jej w tym pomóc, bo sama nie dałaby rady, zważając na to, że Tae miał delikatne mięśnie i był o dziesięć centymetrów wyższy od niej. Ale niczym nie porównywał się z Jeonggukiem, który był celem jego podróży.

- No i teraz gadaj gdzie się wybierasz o siódmej rano. Gdybyśmy byli w mieście, jeszcze byś smacznie spał. - Zaśmiała się cicho i otrzepała dłonie. Pamiętała jak o dwunastej ciężko było obudzić jej Taehyunga, a tu proszę, dopiero co słońce wstało, a on był już na nogach. Pomyślała, że dobrze by było go częściej wywozić na wieś.- Kogut mnie obudził. - Wzruszył ramionami. - I postanowiłem zajrzeć do sąsiadów. - Powiedział, jakby to była najzwyczajniejsza rzecz na świecie. Bo w końcu była, racja?

- Do sąsiadów. - Powiedziała, przedłużając końcówkę ostatniego słowa. Jej wyraz twarzy wyglądał, jakby wcale w to nie wierzyła. - A może do Jeongguka? - Uśmiechnęła się jednoznacznie, za co dostała od swojego brata w ramię.

- Weź przestań. - Mruknął tylko, wychodząc z przeklętej werandy. Nie chciał tam więcej przebywać.

A tym bardziej nie chciał słuchać niemądrych farmazonów siostry.

- Powodzenia! - Krzyknęła, śmiejąc się z  Taehyunga. - A może cię nie zbudził kogut, tylko on, co?

Nie zdążył na to odpowiedzieć, bo zamknął za sobą z hukiem drzwi, sprawiając przy tym, że wujek Woojin się obudził. Teraz Taeyeon musiała się z nim użerać.

Jak nie wujaszek, to jego siostra, jak nie dziewiętnastolatka, to ich ojciec. 

Miał już powoli wszystkich dość.

Założył kaptur i obserwował gospodarstwo. Krowy, świnie, ciągniki, maszyny, których nazw nawet nie znał...

W dodatku śmierdziało. Bardzo śmierdziało. 

vacation lovers->jk.kthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz