- Jeongguk, Taehyung?! Czy to wy?! - Nastolatkowie w tym samym czasie odwrócili się w stronę, z której dochodził ten głos.
Musieli wytężyć wzrok, by zobaczyć czarną czuprynę, a zaraz po tym jej właściciela, który uśmiechał się szeroko. Był jeszcze wyższy niż Jeongguk i Taehyung musiał wysoko zadrzeć głowę, by spojrzeć mu w oczy.
- Dohyun? - Brunet uśmiechnął się lekko i spojrzał na trzeciego chłopaka, jakby szukając podobieństw pomiędzy przyjacielem z dzieciństwa, a nim. Był pod podziwem jak dużo ich było.
Szatyn pokiwał energicznie głową i powiedział trochę zbyt entuzjastycznie:
- Tak, to ja!
Zachichotał i zaczął przeskakiwać po nich wzrokiem.
- Tae cały czas jest kurdupelkiem. - Zachichotał i roztrzepał włosy najniższemu, na co tamten prychnął i założył ramiona na piersi.
Nie musieli mu wypominać jego wzrostu, dobrze o tym wiedział, chociażby stojąc koło jego dawnych przyjaciół.
- Możesz mi tego nie wypominać. -Mruknął, ale nastolatek już go nie słuchał. Opowiadał im co się wydarzyło u niego niedawno, choć ani Tae, ani Gguk nie wiedzieli o co chodziło. Uważali to za słodkie, że nastolatek był taki rozgadany.
Cała trójka była szczęśliwa ze świadomością, że ich grupka z dzieciństwa powoli powracała.
Bo w końcu minęło ponad dziesięć lat odkąd się rozstali. To było praktycznie niemożliwe, żeby takie coś nastąpiło.
A jednak.
- A właśnie, Julie! - Dohyun klasnął w dłonie, przypominając sobie o swojej siostrze. - Kujonka ma już szesnaście lat. Jak te lata szybko uciekają... - Starł niewidzialną łzę z kącika oczu, czym wywołał rozbawione prychnięcie u dwójki chłopaków. Już nie wypominali mu, że był jej bliźniakiem.
- Jest gdzieś tutaj? - Zapytał Jeongguk, mając nadzieję, że tak jak wcześniej się nigdy nie rozstawali.
Gdyby tak było, ich paczka całkowicie byłaby w komplecie.
- Tak, jest! Pomaga babci w przygotowywaniu kolacji.
Wszystko zaczęło się układać.
Taehyung naprawdę myślał, że to nie dzieje się naprawdę. Bo w końcu to nie mógł być przypadek, że nagle znów wszyscy się spotykają, prawda?
☀☀☀
Wieczorem po kolacji, mama młodego Kima siedziała w salonie na bujanym fotelu piła herbatę owocową, choć był środek lata. Uważała, że na herbatę zawsze jest pora i piła ją do prawie każdego posiłku czy tak po prostu, gdy czytała książkę lub pracowała.
Taehyung wychodził w tamtej chwili z kuchni, gdy ją zauważył.
Przystanął na chwilę, zastanawiając się czy nie podejść. Od południa dręczyło go jedno ważne pytanie i to dzięki niemu odważył się usiąść na kanapie obok rodzicielki.
Skierowała na niego wzrok i uśmiechnęła się lekko, zdziwiła się, że przyszedł do niej o tej porze.
- Czego potrzebujesz, synku? - Zapytała łagodnie, trzymając herbatę w dłoniach.
Tae westchnął i zaczął bawić się swoją przydługawą koszulką. Tak naprawdę to nie było nic wielkiego, ale się stresował.
Wziął głęboki oddech i zaczął mówić.
- Mamo.. Czy ty jakoś, nie wiem, skonsultowałaś się z kimś, że przyjechaliśmy akurat w tym czasie? - Wiedział, że jego pytanie nie wyjaśnia dużo, ale nie potrafił ułożyć normalnego zdania.
Czasami tak miał i nawet nie miał pojęcia dlaczego. W pewnym momencie zapominał słów, co bardzo go irytowało.
Nienawidził się jąkać.
- Kosultowałam się tylko z wujkiem. - Odparła, popijając herbatkę. - Czemu pytasz?
- Bo są tu wszyscy moi znajomi z dzieciństwa. - Westchnął znów, myśląc, że jego mama miała z tym jakąś styczność. Ale przecież, by mu nie skłamała, prawda?
Panna Kim pokiwała lekko głową uśmiechnięta. Przypomniała sobie jak to jej teraz duży synek bawił się z przyjaciółmi na wsi. Miała nadzieję, że w końcu się rozerwie i przestanie myśleć o świecie wirtualnym... Bardzo brakowało jej obecności blondyna. A tym bardziej jego uśmiechu.
Miała nadzieję, że dzięki Jeonggukowi powróci jej dawny Taehyungie.
- To chyba dobrze, tak?
- No jasne. - Potwierdził bez zastanowienia. - Tylko... Nie dowierzam, że zupełnym przypadkiem się znów spotkaliśmy. - Odłożył szklankę mleka, którą nieumyślnie zabrał w kuchni i oparł się o kanapę.
Mama blondyna zanuciła pod nosem i cicho westchnęła. Nastolatek wiedział co to znaczy. Przygotowywała mądrą nauczkę, która zawsze była wspaniała, niezależnie od sytuacji, choć nie za często Tae się ich słuchał.
- Cóż, Taehyungie...- Zaczęła, odchylając się na bujanym fotelu. - Czasami tylko Bóg wie, po co nas coś spotyka. Ale ma dla nas dobre intencje i robi to byśmy się czegoś nauczyli i koniec końców byli szczęśliwi.
- Ale wiesz, że nie wierzę w Boga. - Powiedział, marszcząc brwi lekko. - Więc czemu o Nim mówisz?
Panna Ryujin westchnęła i znów upiła łyk herbaty.
- Tak, wiem. - Kiwnęła lekko głową. - Możesz zinterpretować to jak chcesz. Jeśli nie Bóg, to jakieś siły czuwają nad nami. Nie wiem jakie, ale mam odczucie, że nic nie dzieje się bez powodu. - Zagapiła się w przestrzeń przed sobą, a Taehyung przetwarzał jej słowa w głowie.
"Wszystko dzieje się po coś."
"Czyli powinniśmy być zawsze razem, Jeonggukie?"
CZYTASZ
vacation lovers->jk.kth
FanfictionO tym jak Taehyung jest niezadowolony z powodu wyjazdu na wieś Lub o tym jak jest zakochany po uszy w swoim wakacyjnym przeznaczeniu -wakacyjny luźny (może nie taki luźny) ficzek na umilenie wszystkim czasu- vacation; bl; taekook!au; family; teenage...