☀2☀

51 5 9
                                    

Po długich poszukiwaniach drzew wiśniowych, znalazł się w sadzie. Rozpoczął rozglądanie się za najwyższym drzewem, co było trudne z rozbieganym wzrokiem i trzęsącymi się rękami.

Najwyższy pień znalazł się na samym końcu alejki, więc pobiegł w tamtą stronę i zaczął opracowywać plan jak wejść na samą górę.

Stanął na pierwszej gałązce, a reszta wyszła mu samoistnie. Wspinał się powoli, uważając, żeby nie zrobił sobie krzywdy ani żeby nie spadł. Nie patrzył w dół, bo wiedział, że jeśli to zrobi, przestraszy się i zacznie panikować.

Kiedy wszedł na prawie samą górę, usiadł na twardej, dużej gałęzi i wyciągnął telefon. Wystawił dłoń jak najdalej umiał i patrzył z tęsknotą za zasięgiem, którego tak bardzo brakowało. Wychylił się jak najbardziej mógł, ale kreski nadal się nie pokazywały, a bardzo chciał, żeby wróciły do swojego tatusia.

Jęknął z udręką wystawiając jeszcze bardziej rękę, aż nagle zupełnie niespodziewanie stracił równowagę. W tamtej chwili przeżył zawał i zamknął z całych sił oczy, czując jak styka się z wielkim hukiem z ziemią, ale o dziwo do takiego czegoś nie doszło. 

Zaczepił się o gałąź spodenkami i zawisł na drzewie głową do dołu. Nie potrafił stamtąd zejść i to go całkowicie przeraziło. Zaczął błagalnie krzyczeć, by ktoś go uratował, przy okazji machając na wszystkie strony rękami.

Czuł się jak maltretowany człowiek przez jakiegoś zabójcę, ale zamiast zabójcy, było to drzewo i jego głupie pomysły.

"Ugh, mogłem tu nie wchodzić!" 

Okazało się, że krótko po tym przyszedł na serio morderca. No dobra, może tylko wyglądał na mordercę.

- Co ty, kurwa, robisz?! - Chłopak wydarł się głośno i rozłożył drabinę pod dużym drzewem wiśniowym.

- Uratuj mnie łaskawy człowieku. - Poprosił załamującym się głosem, układając dłonie do modlitwy. Wciąż trzymał w ręku telefon, który nie zdołał umknąć młodemu mężczyźnie.

Chłopak z tatuażami prychnął i przewrócił oczami, po czym wszedł na drabinę, aby silnymi ramionami ściągnąć go na ziemię.

Taehyung odskoczył od niego od razu, gdy znalazł się na ziemi i zaczął przytulać do siebie trawę, dziękując wszystkiemu, że przeżył.

I tak, na serio cieszył się na jej widok.

- A dla mnie podziękowania to co? - Znów odezwał się, o dziwo dużo wyższy od nastolatka.

Młody Kim musiał wysoko zadrzeć głowę, żeby spojrzeć mu w oczy.

Dopiero po chwili zauważył jego cechy w wyglądzie.

Brązowe włosy, które były w połowie zaczesane do tyłu w ogóle nie rozwiewał wiatr, choć zrobiło się wyjątkowo wietrznie.

To pewnie dlatego Tae stracił równowagę. Tak, na pewno.

Równie brązowe oczy miały teraz oceniający wyraz, czym się i tak zbytnio nie przejął. Różowe usta były objęte srebrnym kolczykiem tak samo jak zadbane brwi przystrajała lśniąca biżuteria. Ostre rysy twarzy postarzały go i zrobiły go bardziej przystojnego, tak że aż Taehyung chciał przygryźć wargę, ale się powstrzymał. I dobrze, bo wtedy wyszłoby, że zachwycił się jego wyglądem.

Sylwetka chłopaka również była bardzo atrakcyjna. Szerokie umięśnione ramiona, gdzie od prawego ciągnęły się tatuaże aż do wielkiej dłoni z widocznymi żyłami. Nad wyraz duże piersi napinały się razem z mięśniami brzucha przy spięciu ramion na klatce piersiowej.

"O chuj" - prawie wymsknęło mu się i musiał opanować swoje szybko bijące serce.

Jak ten chłopak... Był taki duży?

Musiał dać sobie chwilę na zastanowienie się, o co ten tajemniczy (i nad wyraz przystojny) gość pytał. Zdołał zwyzywać się w myślach, że się na niego gapił.

- Wiesz gdzie są? - Zapytał, ale nie dał mu czasu na odpowiedź. - W dupie. - Uśmiechnął się wścibsko.

Jego wybawiciel zmarszczył brwi i patrzył się na niego z irytacją.

- Ach tak? To w takim razie pozwól, że sobie je z niej wyciągnę. - Zaczął zbliżać się do blondyna, który zaalarmowany tym zaczął się gwałtownie odsuwać.

- Kurwa, pedofil- nie dostaniesz ich! Są przeznaczone tylko dla osób VIP!

Nie minęło długo, a zaczął uciekać przed dużym chłopakiem, a ten gonił go, zostawiając drabinę w sadzie.

- Och, czemu nie? Będzie przyjemnie, mówię ci! - próbował się nie śmiać, widząc przestraszoną reakcje blondyna.

Kochał sobie z niego żartować.

Piętnastolatek szybko pobiegł do domu, dysząc okropnie i podpierając się o kolana. Zamknął drzwi, aby na pewno ten niepochamowany chłopak się nie dostał do domu.

Potrzebował chwili, by uspokoić przyspieszony oddech.

Pierwszy dzień, a takie coś już go spotykało. Miał dość.

Zaalarmowany wujaszek trzaśnięciem drzwi, zjawił się w progu werandy i spojrzał pytająco na Taehyunga.

- Co się stało?

Nastolatek spojrzał zmęczonym wzrokiem na mężczyznę.

- Pedofil mnie gonił. - Wysapał, nawet się nie hamując.

A wujek Woojin tylko machnął ręką i się zaśmiał. Ten wnerwiający rechot, którym torturował Taehyunga, choć był to pierwszy dzień.

"Jak ja przeżyję kolejne trzydzieści.."

- A to tylko Jeongguk. - Powiedział bez żadnego wzruszenia i skierował się znów do kuchni, gdzie wrzała gotująca się woda.

Zaraz, kto?

- A i jeszcze jedno. - Po krótkiej chwili znów starszy wujaszek wychylił się na werandę. - Kod do wifi to "Woo1948jin".

Taehyung w tamtej chwili poczuł się jak debil. Dlaczego nie zapytał?

Chociaż plus był taki, że spotkał Gguka. I znów go uratował.

Nastolatek na serio był jego wybawicielem, nawet jeśli później chciał go molestować.

Był pod dużym wrażeniem jak chłopak zmężniał przez te kilkanaście lat. I jak on zrobił tatuaże, skoro był jedynie siedemnastolatkiem?

Pragnął się tego dowiedzieć. Pragnął poznać go całego od nowa.

--

publikuje w tak krótkim czasie bo tak :> 

nudzi mi sie

vacation lovers->jk.kthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz