"Rozdział 12-Porwanie"

3 2 0
                                    

Pewnego wieczoru Ewa wracała do domu z pracy, gdy poczuła, że ktoś za nią idzie. Przyspieszyła kroku, ale kroki za nią również przyspieszyły.

Ewa zaczęła biec. Biegła tak szybko, jak tylko mogła, ale osoba za nią była szybsza.

Nagle poczuła, że ktoś chwyta ją za ramię i ciągnie do tyłu.

Ewa: (krzycząc) Pomocy!

Ale było już za późno. Osoba za nią zakryła jej usta ręką i wciągnęła do samochodu.

Samochód odjechał z piskiem opon, a Ewa zniknęła w ciemności.

Ewa obudziła się w ciemnym pokoju. Była związana i zakneblowana. Próbowała krzyczeć, ale knebel uniemożliwiał jej wydanie jakiegokolwiek dźwięku.

Siedziałam na zimnej, betonowej podłodze. Ściany były wilgotne i pokryte pleśnią. W powietrzu unosił się mdlący zapach stęchlizny.

Nagle drzwi się otworzyły i do pokoju wszedł Piotr. Był ubrany w czarny kombinezon i maskę na twarzy. W ręku trzymał nóż.

Piotr podszedł do Ewy i przykucnął przed nią.

Piotr: (przez maskę) Cześć, Ewa.

Ewa szarpała się i próbowała uwolnić, ale było to bezcelowe.

Piotr: (kontynuując) Tęskniłem za tobą.

Piotr uniósł nóż i przyłożył go do szyi Ewy.

Ewa: (przez łzy) Puść mnie!

Piotr: Nie tak szybko. Najpierw muszę się trochę zabawić.

Piotr zaczął całować Ewę po szyi. Ewa próbowała się od niego odsunąć, ale był zbyt silny.

Ewa: (płacząc) Przestań!

Piotr: (śmiejąc się) Och, nie bądź taka pruderyjna. Przecież wiesz, że tego chcesz.

Piotr kontynuował całowanie i dotykanie Ewy. Ewa próbowała się bronić, ale była zbyt słaba.

Nagle drzwi się otworzyły i do pokoju wbiegł Jan.

Jan: (krzycząc) Puść ją!

Piotr odwrócił się i spojrzał na Jana.

Piotr: (uśmiechając się) A, Jan. W samą porę.

Jan: (wyciągając broń) Puść ją, albo strzelę.

Piotr: (śmiejąc się) Strzelaj. I tak już ją miałem.

Piotr pchnął Ewę w stronę Jana. Jan złapał ją i cofnął się.

Jan: (do Ewy) Jesteś bezpieczna.

Ewa wtuliła się w Jana i zaczęła płakać.

Piotr: (do Jana) Nie możesz jej ochronić. W końcu ją znajdę i zabiję.

Jan: (celując bronią w Piotra) Spróbuj tylko.

Piotr spojrzał na Jana i zaczął się śmiać.

Piotr: Jesteś głupcem, jeśli myślisz, że możesz mnie powstrzymać.

Jan: (zaciskając zęby) Spróbuję.

Jan wystrzelił, ale Piotr był szybszy. Odskoczył w bok i kula przeleciała obok niego.

Piotr zaczął biec w stronę drzwi, ale Jan był szybszy. Złapał Piotra i powalił go na ziemię.

Jan: (zakładając kajdanki na Piotra) Tym razem ci się nie uda.

Piotr spojrzał na Jana i uśmiechnął się.

Piotr: Jeszcze się zobaczymy.

Policja przyjechała i zabrała Piotra. Ewa była bezpieczna, ale była też wstrząśnięta tym, co się wydarzyło.

Szykuj pięści Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz