Było kilka minut po dwudziestej, kiedy Yoongi opuścił budynek. Nieprzyjemna fala chłodu otoczyła ciało chłopaka i dopiero w tamtej chwili zdał sobie sprawę, że był cały spocony i zmęczony. Nakładające się na siebie nieszczęścia nie miały końca, gdyż dosłownie po chwili Yoongi poczuł na swojej gołej skórze krople zimnego deszczu. W takich warunkach nie było trudno o przeziębienie. Jeszcze tego brakowało.
Yoongi, nie szczędząc sił w nogach, pobiegł na najbliższy przystanek autobusowy. Taki wysiłek fizyczny, choć był krótki, wyczerpał chłopaka do końca. Przyczynił się do tego także deszcz, przez który wszystkie ubrania Yoongiego stały się nieprzyjemnie mokre. Od samego czucia zimnego, przemokłego materiału na swoim ciele, Yoongi miał ochotę płakać. Nie minęło wiele czasu, a tak się stało. Ciepłe łzy zaczęły spływać po zimnych policzkach chłopaka, sprawiając wrażenie, jakby wypalały ścieżki na delikatnej skórze. Yoongi nawet nie zdał sobie sprawy z tego, że cały się trząsł. Jego ramiona były pokryte gęsią skórką. Nogi miał jak z waty. Każda osoba, która spotkałaby go teraz, mogłaby bez trudu zauważyć widoczne oznaki paniki.
Żaden autobus nie przyjeżdżał. Yoongi próbował spojrzeć na papierowy rozkład jazdy, który wisiał zaraz nad ławką na przystanku, ale odczytanie jakiejkolwiek godziny było niemożliwe. Na dworze było już zbyt ciemno, a krople deszczu gwałtownie spadające z nieba także to utrudniały.
Yoongi chyba pierwszy raz w życiu znalazł się w tak trudnej sytuacji. Wszystko, co wydarzyło się w ciagu ostatniej godziny, przerastało jego jakiekolwiek wyobrażenia. Nie miał pojęcia, co ze sobą począć. Iść do domu pieszo? Poczekać aż przyjedzie jakiś autobus? Zadzwonić po taksówkę? Może powinien zadzwonić po Jimina?
Nie, ta opcja na pewno odpadała. Yoongi czuł się żałośnie. Nie chciał, aby Jimin widział go w takim stanie — całego zapłakanego, ze spuchnietą, zasmarkaną twarzą. To byłoby zbyt upokarzające. To nie tak, że Yoongi nie mógł liczyć na przyjaciela, bo było przecież zupełnie odwrotnie. Yoongi zdawał sobie sprawę z tego, że gdyby teraz powiedział mu o wszystkim, co się stało, chłopak nawet by się nie zastanowił, tylko od razu wziąłby samochód i przyjechałby po Yoongiego. Jimin był chyba ostatnią osobą, która zostawiłaby przyjaciela w potrzebie. Problem był więc w Yoongim. Na samą myśl o tym, że miałby teraz płakać do słuchawki telefonu i tłumaczyć, że nadal czuje coś do Namjoona, mimo swoich zapewnień rano, że to nieprawda, robiło mu się niedobrze. Yoongi czuł się upokarzająco, a fakt, że zostawił Namjoona, który błagał go, aby z nim został, wcale nie pomagał. Wyrzuty sumienia zaczęły napływać do głowy chłopaka jak wielka, niemożliwa do zatrzymania fala podczas sztormu.
Pogoda, ku nieszczęściu Yoongiego, zdawała się zmieniać na jeszcze gorszą. Padało coraz bardziej i bardziej. Nie można już było mówić o żadnym suchym skrawku ubrania, jakie miał na sobie chłopak. Dosłownie wszystko było przemoczone do takiego stopnia, że łatwo byłoby wycisnąć z materiału hektolitry wody. Yoongi nie wiedział, czy był na siłach, aby czekać na autobus, albo dzwonić po taksówkę. Przez myśl przeszły mu irytujące pytania, które na pewno padłyby z ust taksówkarza, kiedy zamiast normalnego pasażera, do pojazdu wsiadłby przemoczony do szpiku kości, płaczący student. Taka konfrontacja nie była na nerwy Yoongiego. Dbając o to, aby nie poczuć się jeszcze bardziej upokorzonym, chłopak stwierdził, że droga do domu pieszo byłaby najlepszą opcją.
Starając się ignorować deszcz, co nie było łatwe ze względu na to, że zimne krople przyprawiały Yoongiego o jeszcze większą gęsią skórkę, chłopak ruszył w stronę swojego mieszkania. Szedł przed siebie zdecydowanym, szybkim krokiem, nie zważając na mijanych przez siebie ludzi. Starał się nie patrzyć w górę. Skierował wzrok na swoje buty i prawie biegł, trzymając ręce w kieszeniach bluzy. Zatrzymało go czerwone światło na przejściu. Stanie w miejscu podczas ulewy było jeszcze gorsze, niż chodzenie, bo wtedy dopiero można było odczuć, jak bardzo ociekało się wodą. Yoongi zmuszony był podnieść wzrok, aby mógł spoglądać na sygnalizację. Światła latarni i neonowych szyldów rozmieszczonych po dwóch stronach ulicy odbijały się w kałużach na jezdni i chodnikach, sprawiając tym samym, że Yoongi nie widział nic wyraźnie. Po drugiej stronie ulicy dostrzegł jednak grupę ludzi, która także czekała na zielone światło. Wśród stojących tam osób, rzuciła mu się w oczy para. Chłopak, dużo wyższy niż Yoongi, trzymał blisko przytuloną do siebie, niższą dziewczynę. W drugiej ręce miał parasol, którym skutecznie chronił siebie, jak i dziewczynę przed deszczem. Jego, najprawdopodobniej, ukochana w jednej ze swoich dłoni ściskała różę i małą torebkę prezentową. Para wyglądała, jakby właśnie wracała ze swojej randki, która, jak można było się domyślić, była bardzo udana. Kochankowie mimo okropnej pogody, wpatrywali się w siebie nawzajem z uwielbieniem, uśmiechając się przy tym tak, jakby nie widzieli świata poza sobą.
CZYTASZ
Nauczmy się siebie | namgi
Fanfiction[W TRAKCIE - nowe rozdziały w czwartki] W głowie Min Yoongiego tli się niewygodne wspomnienie nocy, którą po pijaku spędził w klubie w objęciach jednego z młodszych studentów. Przyjemny seks, niechlujne pocałunki i słodkie słówka szeptane sobie do...