Prolog

172 8 0
                                    

Siedziała przy kominku ocieplając ręce. Często, gdy przypatrzyła się ogniu mogła ujrzeć różne rysunki tudzież swą przeszłość. Do komnaty weszła ciężarna Leana ubrana w białą nocną koszule i złotą narzutę. Uśmiechnęła się do Aemmy i usiadła na krześle obok kominka uważając na brzuch.

- Co robisz moje dziecko? - zapytała.

Dziewczynka odciągnęła dłonie od ciepła i popatrzyła na swoją macochę.

- Tata mnie chyba nie lubi. - powiedziała szeptem jakby bała się wagi słów.

- Skąd takie stwierdzenie?

- Ignoruje mnie.

Kobieta zeszła z fotela i usiadła obok dziewczynki. Przytuliła ją do siebie i ucałowała czubek jej białych włosów.

- Na pewno stara się jak może. - rzekła kobieta. - tylko teraz jest dosyć zapracowany.

- Myślisz?

- Jestem pewna. - uśmiechnęła się kobieta. - A ty nie powinnaś już spać?

Spojrzała na okno, za którym widniał księżyc.

- Jeszcze chwilkę? - powiedziała dziewczynka uśmiechając się.

- No dobrze, ale tylko chwilkę.

Książe Daemon siedział na drewnianej ławce oglądając gwiazdy oraz popijając alkohol. Po chwili jego wzrok ujrzał Leane. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Poprawił poduszkę obok siebie, aby jego żona mogła usiąść. Leana zasiadła obok i od razu zaczęła rozmowę.

-  Leanor napisał. - zaczęła. - Rhaenyra znów urodziła syna.

-  Czy twój brat wspomniał, że i ten nosi w sobie niezwykłe, acz przypadkowe podobieństwo do dowódcy straży? - na ostatnie słowa zaśmiał się sucho.

Leane uśmiechnęła się a jedną dłonią trzymała swój brzuch.

- ten detal pominął. - rzuciła. - tęsknie za bratem Daemonie jak ty za swoim.

Po chwili ciszy między nimi książę westchnął i rzekł

- Ja tęsknię za mocnym winem z Westeros. - powiedział z lekko uniesionym tonem głosu. - Sprawdza się, gdy chodzi o chwilowe zapomnienie. - upił łyk trunku z srebrnego kielicha a resztę wylał na podłogę. - Szczyny tutaj piją. - skrzywił się by następnie odejść kawałek oraz oprzeć się o mur i patrzył na miasto.

- Nie tęsknisz za domem? - zapytała i podeszła do niego

- Nie – rzucił prędko.

- Nie wierze w to.

- Wierz, w co chcesz.

- Wynosisz Pentos pod niebiosa, lecz nie dbasz o nie. Inaczej spędzałbyś czas w mieście, a nie przesiadywał w bibliotece czytając świadectwa smoczych lordów, którzy rzekomo cię nie obchodzą

- Nie wiedziałem, że jestem obserwowany.

- Nie sypiasz.

- Jak mogę, skoro mnie dręczysz?

Na jego pytanie mina Leane posmutniała. Przegryzła delikatnie środek policzka.

- Wiem, że życie cię rozczarowało. - powiedziała. - Że nie jestem żoną, na którą czekałeś.

- Leano...

- Nie cierpię z tego powodu. Pogodziłam się. - podeszła do swojego męża. - Lecz ciebie stać na więcej niż to. - powiedziała i przytuliła się do jego pleców. - Tego, kogo poślubiłam stać na więcej niż to.

W nocy Aemma obudziły wrzaski. Wstała prędko z łoża i ruszyła w kierunku krzyków. Po krótkim spacerze znalazła się w komnacie swego ojca i Leany.

- Przyj pani. - mówiły położne.

Usłyszała krzyk przez zaciśnięte zęby należący do jej macochy. Zauważyła swego ojca opierającego się o ścianę i oglądającego całe zdarzenie. Podeszła po cichy do niego i wychyliła się, ale nie zdążyła przypatrzeć się widokowi, bo na jej oczach znalazła się dłoń jej ojca.

- Co ty tu robisz? - zapytał i odciągnął dziewczynkę od porodu Leany i kucnął, aby móc złapać z nią kontakt wzrokowy.

- Obudziły mnie krzyki. - powiedziała cicho dziewczyna i zaczęła zaciskać dłonie na jej białej koszuli nocnej.

- Zaraz się wszystko skończy - powiedział i pogłaskał kciukiem jej policzek.

- Mogę zostać? Chce pierwsza zobaczyć dziecko.

- To nie widok dla małych księżniczek.

- No ale...

- Nie ma, ale.

Ich wymianę zdań przerwał mężczyzna, który przyjmował poród.

- Panie? - zapytał.

Daemon wstał na równe nogi i spojrzał na starszego mężczyzne.

- Moja sztuka tu na nic. - rzekł i zacisnął ręce na chuście. - dziecko nie wyjdzie.

Daemon westchnął i popatrzył na Leone, która nadal walczyła z dzieckiem.

- Moja dzielna dziewczyna. - powiedział szeptem.

- Przykro mi książę. - moglibyśmy otworzyć łono i spróbować wydostać niemowlę nożem, lecz nie potrafię cię zapewnić, że to przeżyje.

- A jego matka?

- Nie.

Na słowa mężczyzny dziewczynka posmutniała a w jej oczach zaczęły napływać łzy. Daemon po chwili spojrzał na łoże, gdzie powinna się znajdować jego zona, lecz jej nie ujrzał. Ruszył w jej kierunku a dziewczynka usiadła przy ścianie i przytuliła się do swoich kolan. Leana szła w zakrwawionej sukience do smoka Vhagar.

- Vhagar dracarys. - powiedziała z łzami w oczach kobieta.

przez ból Leana padła na kolana.

Dracarys! - krzyknęła, lecz smok nadal nie chciał wykonać zadania. - dracarys. - powiedziała na ostatnim tchu. - dracarys. - smok popatrzył na nią jakby myślał czy, aby na pewno wykonać zadanie, które nakazała jej jeździec.

Daemon szybkim marszem próbował znaleźć Laena. Kobieta popatrzyła w oczy bestii a ona otworzyła swą paszczę, by po chwili ziewnąć ogniem. Daemon zobaczył całe to zdarzenie. Nie zdążył się z nią pożegnać. A w jego oczach znalazły się gorzkie łzy.  

Pieśń Smoka | house of the dragon |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz