9. Rycerzyk.

159 11 5
                                    

S2 O1

Księżniczka Rhaenys zeszła z grzbietu swej smoczycy i podeszła do chłopaka, który miał przyjąć jej ochraniacze oraz skurzane rękawiczki.

- Dosiądź jej. - rozkazał Daemon odziany w zbroje. - Wylatujemy.

- W pojedynkę nieustannie patroluję setki mil otwartego morza, by utrzymać blokadę. - powiedziała zmęczonym głosem kobieta i ruszyła w stronę wyjścia z jaskini. - Melelys musi się najeść i wypocząć, i ja też. - Gdy chciała ominąć Daemona on złapał ją za ramię.

- Lecimy do Królewskiej przystani.

- Po co?

- Zabić Vhagar. - puścił ramię księżniczki. - Sam nie dam starej suce rady, lecz z moim i twoim smokiem zabiję ją i jej jeźdźca. - szepnął do jej ucha. - Syn za syna.

Księżniczka popatrzyła na jego dłoń a potem w oczy Daemona.

- Tak rozkazała królowa? - spytała i przechyliła głowę w stronę ramienia. Była pewna, że Rhaenyra, by tego nie chciała.

- Królowej nie ma. - oznajmił i ruszył w stronę, gdzie wcześniej stała smoczyca Rhaenys. - Powinienem odbierać przysięgi w Harrenhal, a nie toczyć za nią wojnę.

- Powinieneś czekać na jej powrót.

- Nie ma jej zbyt wiele dni. Naraża się! - Daemon trzymał dłoń na rękojeści swojego miecza.

- Rozpacza!

- Matka rozpacza. Królowa zaniedbuje obowiązki!

Rhaenys wzięła głęboki wdech. Podeszła do Daemona i zacisnęła dłonie.

- Kruk przyniósł mi wieść o śmierci Leany. - powiedziała. - Tygodniami wiłam w udręce, zaprzeczając temu, co usłyszałam. Dopiero, gdy ujrzałam szczątki córki, mogłam rozpocząć żałobę.

Daemon odsunął wzrok na imię dawnej ukochanej. Dalej w sercu za nią tęsknił, lecz żadna siła nie mogła jej już przywrócić. Przepadła tak samo jak matka Aemmy.

- Kruk przyniósł Rhaenyrze wieść, że jej syn nie żyje. - szepnęła Rhaenys.- Musi mieć pewność.

- Samotny lot był głupotą. - odpowiedział nadal rozgniewany Daemon. - A jeśli odnajdzie ją Aemond?

- Będę mu współczuć. - na jej słowa Daemon lekko się uśmiechnął. - Mądrze postąpiła, oddalając się. Ktoś inny mógłby rwać się do nieprzemyślanej zemsty.

- Gdybyś uderzyła, gdy miałaś okazję, linia Aegona przepadłaby, a Luke wciąż by żył. - wypomniał jej Daemon.

- Miałam zabić Aemme? Wtedy ty byś mnie zabił.

-  Wybrała stronę. Powiedziała wprost co o mnie myśli. Nie jest już moją córką.

Aemma siedziała na krześle i wpatrywała się w róże stojącą na stole. Rozmyślała o Luku, który został zamordowany przez Vhagar. Współczuła matce choć owej nienawidzi, lecz może sobie wyobrazić jaki żal oraz zemstę czuje do księcia Aemonda. Do komnaty wparował owy mężczyzna i usiadł naprzeciwko kobiety.

- Cały dzień tak tu siedzisz? - zapytał i położył dłoń na drewnianym stole.

- Rozmyślam. - rzuciła prędko, ale nie popatrzyła w twarz księcia.

- Mój brat chce cię widzieć na zebraniu małej rady.

- Po co? - tym razem uniosła głowę i spojrzała w oko Aemonda.

Pieśń Smoka | house of the dragon |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz