Byłyśmy w drodze do Lloyda. Na którymś przystanku dosiadł się Jay. On też jechał do Lloyda. Początkowo nas nie zauważył może to i dobrze? Jednak już po chwil usiadł centralnie obok mnie i siostry. Uśmiechnął się lekko i pomachał w naszą stronę. Odwróciła wzrok i zaczęłam gapić się w okno. Siostra szturchneła mnie w ramię. Po chwili zaczęła machać do Jay'a. Z przymusu też do niego pomachałm. Jechaliśmy ulicami miasta i nic szczególnego nie wydarzyło się podczas podróży. Lloyd mieszkał trochę daleko jak zdążyłam zauważyć. Poczułam jak mój telefon zawirował nagle. Sięgnęłam do kieszeni po niego. Wcześniej zerknełam na siostrę ona też chyba dostała wiadomości. Odblokowałam telefon i zobaczyłam dymek czatu z mesengera. To była jakaś grupa. Tylko że mnie nie było na rządnej grupie. Weszłam w dymek i zobaczyłam grupę stworzoną przez Lloyda.
_Lloyd_Garmadon_
To grupa do projektu. Kiedy będziecie?_Kai_Smith_
Ja i Nya już prawie jesteśmy_Jay_Wolker
Jadę z tymi nowymi dziewczynami_Harumi_Rumi_
Daleko mieszkasz @_Lloyd_Garmadon_Nya_Smith_
Chcecie coś z sklepu? Jestem z Kai'em i kupuje picie ( nie alkohol spokojnie)_Zane_Toster_
@_Lloyd_Garmadon stoje pod bramąI tak toczyła się rozmowa na grupie. Ja i Cole jako jedyni nic nie pisaliśmy zobaczyłam tylko jak Lloyd zmieniał nam niki.
_Lloyd_Garmaeon zmienił twój nik na _Vivien_Vivi_
No to nieźle. Taki nik może być ,ale po co to? Jechaliśmy dalej w spokoju. W końcu był nasz przystanek. Lloyd napisał na grupie spiecielnie dla nas nazwę przystanku. Wysiadłam z autobusu ,a za mną ruszyła moja siostra i Jay.
- Chodzicie - powiedział brunet i poszedł w stronę przejścia dla pieszych. Ruszyliśmy za nim on wie gdzie Lloyd mieszka więc mam pewności że się nie zgubimy.
- Znasz się z Lloydem dłużej? - zapytała Rumi. Brunet pokiwał twierdząca głową. Czułam się trochę niezręcznie kiedy tak szłam.Szliśmy tak jeszcze przez kilka minut aż w końcu ukazał się dom. Przepraszam willa. Wielka dojebana willa. Nie była ona w mieście tylko bardziej na ublczum obok małego lasku. Była ogromna. Teraz już wiedziłam ,że Lloyd jest tym za kogo na początku go uważałam. Ustaliliśmy przed bramą Jay podszedł do domofonu i zadzwonił nim. Po chwili przed dom wyszedł Lloyd ,Nya , Kai , Cole i Zane. Czyli byliśmy jedynymi którzy się spóźnili.
- Siemka - przywitał się z nami Lloyd i otworzył wielką bramę za pomocą pilota.
- Hej - powiedziałam i przeszłam przez bramę. Zobaczyłam jak Lloyd i Jay zbijają sobie piątkę a potem idą za mną.
- Hejo- przywitała się Rumi. Ruszyliśmy w stronę drzwi gdze czekała reszta.
- Hej - powiedziałam do wszystkich u uśmiechnęłam się sztucznie. Może nie będzie tego widać że kłamie?
- Części - przywitała się ze mną Nya.
- Skoro już wszytscy są to chodźcie najpierw na ogród. Tam lepiej poznamy Vivien i Harumi co wy na to? - zapytał blondyn na co ja marszczylamctroche brwi.
- Okej - powiedział Zane i ruszył w stronę ogrodu ,który znajdował się za domem.Usiedliśmy na końcu który wcześniej przygotował Lloyd. To było coś w rodzaju pikniku. Było fajnie o dziwo. Kiedy opowiedziałam więcej o sobie zaczęłam bardziej się na nich otwierać. Zane opowiadał żarty z których żądzy się śmiał. Nya zaproponowała grę w kalambury co okazało się być świetnym pomysłem. I tak zamiast robić projekt przez 4 godziny bawiliśmy się, śmieliśmy. Lloyd zaproponował nockę. W końcu był piątek. I nocowanie z piątku na sobotę było propozycją do niedorzucenia. Rumi zadzwoniła do mamy spytać się czy możemy zostać na noc. Mama na początku nie chciała się zgodzić jednak już po chwili zmieniła zdanie. Powiedziała nam że nawet przywiezie na piżamy k takie tam różne rzeczy.
- Lloyd a twoi rodzice sie zgodzili? - zapytałam.
- Moich rodziców nie ma są w delegacji ale dzwoniłem do nich i mamy pozwolenie. Jedyna zasada nie zniszcie domu - powiedział z lekkim rozbawieniem.
- Świetnie więc zaczynamy nockę - powiedział Jay. Weszliśmy do domu. W środku był jeszcze wiekrzy. To nie był dom to była willa.Poszliśmy z blondynem po materace na strych. Nas była 7 więc potrzebowaliśmy siedem materacy. Lloyd uparł się że nie będzie spał na łóżku tylko będzie solidarny i będzie spał z nami na materacach w jego olbrzymim salonie. Materace znaleźliśmy dość szybko gorzej było znalesci pompkę do napompowania ich. One było dość duże więc człowiek nie dał by rady napompować siedmiu materacy. Rodzielsilamy się i zaczęliśmy szukać pompki. Ja ,Lloyd, Nay i Harumi szukaliśmy w piwnicy. Jay i Kai szukali na pierwszym piętrze. Cole i Zane szukali na parterze. Bo strych już był sprawdzony.
Przeszukanie tak ogromnej piwnicy wydawało się być niemożliwe. Chodziliśmy po różnych pokojach. Tak w piwnicy też były pokoje. W końcu weszłam do jakiegoś pokoju gdze na ścianie wisiała. Wisiała kurwa broń.
- Lloyd? - zapytałam chłopaka na co on przyszedł do pomieszczenia. Nie był jakoś zaskoczony widokiem broni na ścianie.
- No co? - zapytał niewzruszony widokiem broni. Dla niego to chyba normalne.
- Masz broń w piwnicy? Uważasz że to normalne? - zapytałam.
- Jesteśmy w cholerę bogaci. Myślisz że nie były planowane na są zamachy? - zapytał. No ta oni są w chuj bogaci. Już mnie nie zdziwi widok broni w jego domu.
- Ta Sory - przeprosiłam chłopaka. Trochę wiedziłam coś o broni w domu. Mój ojciec to pierdolony mafioza tak jakby dlatego mama się z nim rozwiodla.
- Nic się nie stało. Słuchaj bo nie powiedziałaś nic o swoim tacie - zaczął Lloyd. Tego tematu wolałam unikać jak ognia ale jak już zaczął to wolała mieć to za sobą.
- Nasz ojciec to pierdolony mafioz. Mama się z nim rozwiodla i nie chce go znać. Jednak on nie odpuszcza bo chcę mieć z nami kontakt. Zależy mi tylko na pieniądzach nie na nas - powiedziałam i odwróciłam wzrok. Lloyd podszedł bliżej do mnie i położył mi rękę na ramieniu.
- Współczuję ci ale pamiętaj poznałaś nas możesz się wyżalić każdemu - zaczął pocieszać mnie blondyn. Pokiwałam głowa i uśmiechnęłam się lekko. Nagle telefon w mojej kieszeni zawirował. Wyjęłam urządzenie z kieszeni i zobaczyłam kto dzwoni. To była moja mama. Odebrałam połączenie i odsunęłam się trochę od blondyna.
- Vivi jestem już pod domem tego chłopaka. Możecie wyjść z Rumi do bramy spokowalam wam rzeczy do spania - powiedziała przez telefon kobieta.
- Tak mamo już idzemy - powiedziałam i rozliczyłam się. Blondyn spojrzał na mnie dalej się ie uśmiechał.
- Mama przywiozła nam rzeczy! - krzyknęłam do Rumi.Wyszliśmy do bramy mama już przy niej czekała. Lloyd otworzył bramę za pomocą pilota.
- Tutaj są twoje rzeczy Vivien - powiedziała i podała mi moją torbę. Była wypchana po brzegi.
- A tu twoje Rumi - powiedziała i podała torbę mojej siostrze.
- Dzięki mamo - powiedziałyśmy jednocześnie.
- Miłej zabawy i bądźcie grzeczne - powiedziała i pocałowała najpierw mnie a później Rumi w czoło. Potem wyszła za bramę i poszła do samochodu. Zanim odjechała zobaczyłam jak obok posesji Lloyd przejeżdża chyba samochód ojca. Nie zdążyłam się temu przyjrzeć dokładnie bo jechał on bardzo szybko. Nie zauważyłam nawet rejestracji ale miałam dziwne przeczucie że to mógł być on.______________________________________
Hejo kochani dzisaj robię maraton pisania rozdziałów. Mam w planie napisać do tej książki aż 3 rozdziały (niestety nie wiem czy mi się uda, ale postaram się) miłego dnia/nocy!
CZYTASZ
Two girls in a new city
Novela JuvenilVivien i Harumi przeprowadzają się z małej miejscowości do dużego miasta Ninjago. Od nowa muszę zacząć poznawać nowe osoby zawierać nowe przyjaźnie. są nowe w mieście i nikogo praktycznie nie znają. Mieszkają tylko z matką a ojciec płaci alimenty...