Prolog

8 1 2
                                    

Otworzyłam oczy. Od razu je zamknęłam oślepiona jaskrawym światłem, a później jęknęłam, gdy ktoś mnie objął i naparł na moją klatkę piersiową wyduszając powietrze z moich osłabionych płuc.

-Lola... Lola, Boże...- usłyszałam czyjś szept. Zamrugałam powiekami i w końcu w pełni otworzyłam oczy. Ujrzałam mężczyznę. A może kobietę? Wyglądała na kobietę. Miała długie białe włosy, bladą skórę i mocny ciemny makijaż. Oczy miała czarne jak noc. Jęknęłam czując tępe łupanie w czaszce. Nie wiedziałam, co się działo. Kim byłam, dlaczego ona mnie przytula i całuje moje dłonie.

-C-c-co... K-kim... Jak...- nie wiedziałam, które pytanie zadać najpierw.- G-g-gdzie ja jestem?- wychrypiałam w końcu rozglądając się po sali. Była niewielka, biała i sterylna.

-W szpitalu, skarbie- wyszeptała kobieta i pogłaskała mnie po policzku. Miała wysmukłe, pełne gracji dłonie. Jej długie, chude palce były zakończone czarnymi paznokciami.

-K-k-kim jesteś?- zadałam kolejne nurtujące mnie pytanie. Kobieta odskoczyła ode mnie jak oparzona i ze zdumieniem popatrzyła mi w oczy. W końcu poderwała się i wypadła z sali wołając lekarza, kimkolwiek by nie był. Zmarkotniałam. Nie chciałam jej przestraszyć. Wydawała się w porządku, choć była straszna i trochę się jej bałam. Do sali czym prędzej wpadł jakiś mężczyzna w otoczeniu kilku kobiet. Mieli na sobie białe ubrania, a na twarzach maseczki nadające im niepokojący wygląd. Przełknęłam ślinę i wcisnęłam się wgłąb łóżka. Nie miałam dużego pola do popisu; było bardzo wąskie.- K-kim p-p-pan jest?- pisnęłam przerażona, gdy mężczyzna zbliżył się do mnie.

-Lekarzem, złotko- odpowiedział.- Jak się czujesz?

-Jak... Ja się czuję? Ja... N-nie wiem... Właściwie t-t-to... Nic nie czuję. T-tylko t-trochę b-b-boli mnie t-tu- dotknęłam mojego czoła.

-Pamiętasz coś?

Pokręciłam głową.

-K-kim jestem?- spytałam cichutko, gdy lekarz kazał pielęgniarkom zdjąć moją bluzkę. Półleżałam tak bez koszulki i tępo wpatrywałam się w mojej otoczenie. Kim byli ci ludzie? Kim ja byłam? Kim była drżąca obok mnie pani?

-Nazywasz się Lola- wyznał lekarz. Pokiwałam głową i w milczeniu patrzyłam, jak przykleja coś do mojej piersi. Jakieś kabelki z okrągłymi plastrami.- Właściwie nie wiem o tobie nic więcej.

-Jesteś Lola, moja... Podopieczna- rzekła kobieta o białych włosach. Miała zadziwiająco niski głos.- Masz te uszy i ogon, jak pewnie czujesz i jesteś dużo starsza niż ci się wydaje. Jesteś w ciężkim stanie, dlatego musisz na razie pozostać w szpitalu.

-D-d-dlaczego j-jestem w ciężkim stanie?- spytałam zdezorientowana.

-Nie pamiętasz nic, co?- lekarz uśmiechnął się delikatnie. Pokręciłam głową.- Tak jak myślałem...- mruknął i zapisał coś na kartce.- Twój stan jest stabilny, więc jak na razie zostawię was samych. Chyba musice sobie wyjaśnić parę rzeczy- zdecydował i wyszedł z sali, a za nim wszystkie pielęgniarki. Przez pewien czas białowłosa po prostu patrzyła mi w oczy, a ja wpatrywałam się w jej twarz i makijaż. Jedna długa linia przez nos i policzki, jedna krótka przez nasadę nosa i dwie pionowe, przez oczy. Ładnie. Na to jeszcze kreski podkreślające ukośny kształt oczu kobiety. Miałam wrażenie, że te oczy nie są naturalne. Były aż zbyt czarne, by być prawdziwymi.

-T-to n-nie jest t-twój p-p-prawdziwy k-kolor oczu, p-prawda?- spytałam w końcu. Kobieta popatrzyła na mnie zaskoczona.

-Skąd wiesz?- zapytała zdezorientowana.

-Są zbyt czarne. Ładne, a-ale zbyt czarne- zauważyłam.- T-t-to chyba niemożliwe, żeby mieć t-takie ciemne o-oczy. A-ale nie wiem. Mam rację?- spytałam niepewnie. Kobieta skinęła głową.- K-kim p-p-pani jest?- spytałam w końcu. Popatrzyła na mnie zaskoczona, a później roześmiała się chrapliwie, jakby od dłuższego czasu tego nie robiła.

-Naprawdę wyglądam jak kobieta, serduszko?- spytała z lekkim niedowierzaniem. Pokiwałam głową.- Jestem mężczyzną, Lola.

Popatrzyłam na nią... Niego zaskoczona. Potarłam się po policzku i znów na niego popatrzyłam. Cóż, jak już to powiedział, było to dość oczywiste. Miał męską linię szczęki, ale dość wąskie barki oraz talię, kobieco wdzięczne oczy, siedział elegancko i dystyngowanie, nogi miał skrzyżowane. Mimo to wciąż widziałam w nim kobietę i też tak zamierzałam się do niego zwracać. Jeśli będzie miała z tym problem, to na pewno mi powie.

-J-jak się nazywasz?- spytałam.

-Nikita. Ale raczej mów mi Niki, co?- uśmiechnęła się blado ujmując moją dłoń. Wtedy sobie uświadomiłam, że wciąż siedzę bez koszulki. Oblałam się rumieńcem i zakryłam sobie klatkę piersiową rękami.- Nic ci nie zrobię, maleństwo- szepnęła Niki odsuwając mi ręce od piersi.- Już jesteś bezpieczna, obiecuję.

Pokiwałam głową i ujęłam jej dużą dłoń. Była smukła i koścista, zakończona długimi, czarnymi paznokciami.

-C-co mi się stało, że muszę t-t-tu b-być?- spytałam po paru minutach ciszy.

-Miałaś wypadek, słoneczko. Jak się czujesz?

-T-tylko b-b-boli mnie g-głowa- powtórzyłam.- I-ile masz lat?

-Dwadzieścia siedem, skarbie.

-A ja?

-Ty... Masz...- Niki tak się zacinała... Pewnie po prostu nie wiedziała. Miała do tego prawo. Ja nawet nie wiedziałam, kim jestem.- A na ile się czujesz?

-J-jakieś... Szesnaście? A-albo raczej p-p-piętnaście. T-taak, p-p-piętnaście...

-Więc uznajmy, że masz piętnaście- stwierdziła Niki. Pokiwałam głową.

-A n-naprawdę i-ile mam lat?- spytałam.

-Naprawdę masz dwadzieścia cztery- wyznała niepewnie.

-To d-duża różnica- zauważyłam.- Ale wolałabym mówić, że m-mam p-piętnaście- mruknęłam.- Jakoś t-t-tak bardziej mi p-p-podchodzi ta liczba...

-Oczywiście, maleństwo- rzekła i pogłaskała mnie po policzku. Wtuliłam twarz we wnętrze jej dłoni.- Na pewno wszystko w porządku? Nie boli cię nic poza głową?

-N-nie- pokręciłam głową.- M-możesz mi c-coś p-p-powiedzieć o sobie?

-Może najpierw wolałabyś poznać samą siebie?- podpowiedziała mi nieco rozbawiona Nikita.

-N-najpierw chcę p-p-poznać ciebie- odpowiedziałam wesoło.

I właśnie tego dnia po raz trzeci, jeśli wierzyć jej słowom, poznałam Nikitę.

Nigdy cię nie zostawięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz