Rozdział 11

1 0 0
                                    

Siedziałem w gabinecie mojego brata, a dziewczynka oglądała obrazy i skakała wokoło mnie. Wziąłem łyk z piersiówki i westchnąłem ciężko.

-Jak się wywalisz, to nie będę cię zbierał- ostrzegłem, a po chwili dzieciak się potknął i wpadł na szafkę z piskiem. Walnąłem się ręką w czoło. Mała poderwała się z płaczem i, ku mojemu zaskoczeniu, przytuliła się do mojego ramienia.- Nie dotykaj mnie, dziecko- powiedziałem i ją odsunąłem, łapiąc za tył jej koszulki. Zawyła I zamachała rękami, więc ją puściłem i z ciężkim westchnieniem pozwoliłem jej wtulić się w mój bok, podczas gdy ja przeglądałem dokumenty dotyczące ostatniego transportu samochodów do Pakistanu, za który zostaliśmy oskarżeni o udział w zorganizowanej grupie przestępczej (zabawne, bo naprawdę do niej należymy). Nagle do gabinetu wszedł Vlad. Zamarł widząc dziewczynkę.

-Skąd... Kto... Jak... Skąd tyś ją wziął?- spytał zdumiony.

-Przypałętało się- wzruszyłem ramionami.

-Jasne- prychnął Vladimir.- Skąd tyś ją wziął?- powtórzył.

-Ukradłem- rzekłem i poczułem, jak Arabka wtula się w moje ramię.

-Mitia? Nie poznaję cię- mruknął zdumiony Vlad.

-Wspaniale. Trzeba ją gdzieś oddać. Ja się nią na pewno nie będę zajmował.

-Jednak cię nie podmienili- westchnął mój brat.- Ogarnę to. Chodź, mała- powiedział i wyciągnął rękę w stronę dziewczynki.

-K-k-kim p-p-pan jest?- wyjąkała.

-Jego bratem- odparł Vladimir miękkim tonem.- Jestem Vlad. Chodź, skarbie, zabiorę cię do domu.

-Jej rodzice nie żyją- ostrzegłem.

-Ale dom chyba nie zniknął, co?- spytał Vlad.

-Raczej nie. Ale nie wiesz, gdzie to mieszka- wskazałem na dzieciaka.

-Ale się dowiem. Chodź, królewno, odwiozę cię do domu- powiedział łagodnie. Brunetka popatrzyła na mnie błagalnie i pokręciła głową.- A jak masz na imię?- zapytał Vladimir starając się odwrócić jej uwagę.

-Miriam.

Vlad zbladł.

-Miriam jak?

-Miriam Salimi.

______________________

-Gdzie jest moja córka?!- wrzasnął Khalil szarpiąc za kołnierz jednego ze służących.

-N-n-nie wiem, p-p-panie...- wydukał przerażony mężczyzna, a mój pan popchnął go na ścianę. Wiedziałam, że zaraz przyjdzie kolej na mnie, ale na szczęście Sara złapała mnie za rękę i zaczęła ciągnąć w stronę swojego pokoju. Nagle podeszła do nas Malika.

-Przepraszam, panienko, ale Lolita musi zrobić coś ważnego- zwróciła się do małej panienki. Dziewczynka pokiwała głową i odeszła, zdecydowanie niezadowolona.- Proszę za mną- rzekła i pociągnęła mnie gdzieś. Weszłyśmy do niewielkiego pokoju. Kobieta podała mi telefon komórkowy.- Niech panienka dzwoni do bliskich. Szybko- szepnęła I podała mi adres willi Khalila.

-A-ale b-b-będzie p-p-pani miała k-k-kłopoty- pisnęłam.

-Będę miała kłopoty, jeśli ktoś się dowie- syknęła I wcisnęła mi w dłonie komórkę.- Szybko.

Błyskawiczne wystukałam numer Vlada i zadzwoniłam. Było bardzo późno, już dwudziesta pierwsza, ale miałam nadzieję, że odbierze. Po kilku sygnałach usłyszałam zmęczony głos:

-Halo..?

-V-vlad?- pisnęłam.

-Lola? Chryste, jesteś cała?- spytał zdumiony Vladimir.

Nigdy cię nie zostawięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz