-N-niki?- odezwała się Loluś siedząc przy stole i mieszając łyżką w swoich płatkach.
-Tak, skarbie?- zerknąłem na nią znad scenariusza.
-Muszę iść d-do szkoły?
-Tak, maleństwo. Musisz nauczyć się czytać, pisać...
-U-u-umiem!- rzekła i wzięła mój scenariusz do ręki.- O, z-zobacz... Ehm...- zmieszała się widząc nazwy poszczególnych figur, które będę musiał wykonać podczas numeru w następnej inscenizacji.- J-ja z-zaklęć nie czytam- mruknęła i oddała mi plik kartek.
-Ah tak?- zaśmiałem się i wziąłem do ręki łyżkę ze stołu.- Drętwota!
-P-protego!- zawołała zataczając szybki krąg swoją łyżką.
-Na mnie będziesz zaklęcia rzucać?- spytałem i wycelowałem w Lolę z łyżki.- Avada kedavra!
-E-expelliarmus!- pisnęła odskakując pod stół. Zaśmiałem się i schyliłem patrząc pod stół, ale Lola zdążyła już zniknąć. Wyprostowałem się, a wtedy Loluś wskoczyła mi na plecy i przycisnęła mi łyżkę do szyi szepcząc:- L-lovius C-c-claros.
-Nie przypominam sobie takiego zaklęcia- rzekłem wykręcając głowę i patrząc Loli w oczy.
-Właśnie je w-wymyśliłam- odrzekła Loluś wspinając się na szarfę.
-O, nie. Złaź z tej szarfy, zaraz zrobisz sobie krzywdę- rzekłem zdejmując ją i odstawiając na podłogę.- I co oznacza to zaklęcie?- spytałem obejmując ją i przyciągając do siebie.
-T-t-to zaklęcie m-miłosne- stwierdziła z dumą i położyła dłonie na moich piersiach.- Sprawia, że o-osoba, na k-którą się je rzuciło, k-kocha bez zapamiętania o-o-osobę, k-która je rzuciła- wyjaśniła i zachichotała, gdy rzuciłem ją na sofę w kwiaty i zacząłem całować jej policzki.- P-p-puuuuść! P-puuść! Zaraz muszę się z-zbierać d-d-do szkoły!- zawyła wijąc się na kwiecistym materacu.
-Ah tak? Przed chwilą nie chciałaś iść- przypomniałem jej.
-T-taaak, ale A-a-abby t-też b-będzie, no i...- urwała, gdy ucałowałem jej wargi.- Aaah! Nie rób t-taaaak!- pisnęła zawstydzona.
-Wybacz, perełko, nie mogłem się powstrzymać. Leć się ubrać, zaraz będzie wpół do- pogoniłem ją, gdy już zjadła. Poleciała na górę, a po chwili wróciła w swoim nowym mundurku. Granatowa spódniczka nad kolano, biała bluzeczka, na to sweterek bez rękawów oraz szarobrązowa marynarka. Pod kołnierzykiem bluzki miała czerwoną wstążkę, ale niezawiązaną.
-Z-zawiążesz mi wstążkę?- poprosiła nieśmiało.
-Jasne, chodź, kruszynko- przywołałem ją gestem. Podeszła do mnie, a ja przyklęknąłem na jedno kolano i zawiązałem jej wstążkę na kokardkę.- Pamiętasz, co masz zrobić?
-Mhm- pokiwała główką.- N-najpierw p-p-pójdę do sali, gdzie będzie rozpoczęcie roku. P-pójdę z A-abby do ławki od naszej k-klasy, a t-ty b-będziesz w stadninie. P-potem p-p-pójdę d-do mojej wychowawczyni i d-dam jej tą k-kartkę. A p-potem t-ty p-p-podjedziesz d-do mnie i wrócimy do d-domu, ale najpierw p-pójdziemy na ciastko, p-prawdaaaaa?- miauknęła uwieszając się na moim ramieniu. Przytaknąłem.
-Świetnie- pochwaliłem ją.- Mądra dziewczynka- dodałem głaszcząc ją po włosach.- Idź po jeszcze jedną wstążkę, zwiążę ci włosy.
Loluś przyniosła dwie wstążki, białe, a ja zawiązałem je na blond włoskach szynszylki wiążąc je w kucyki.
-Ślicznie wyglądasz, maleństwo- szepnąłem I ucałowałem jej alabastrowe czółko. Zaczerwieniła się, ale już nie odskoczyła, tylko przytuliła się do mnie mrucząc.
CZYTASZ
Nigdy cię nie zostawię
Science FictionGeneralnie to jest druga część "Nie zostawiaj mnie". Tu jest o wiele więcej ostrzeżeń: -gwałt -przemoc -tortury -związek, który może się wydawać niesmaczny dla niektórych osób -morderstwa -porwania -yandere -mniej DOBROWOLNYCH scen erotycznych -dużo...