Rozdział 2

4 1 0
                                    

Wróciliśmy do domu dopiero późnym wieczorem. Robiliśmy takie zakupy tylko raz na miesiąc, żeby zapełnić lodówkę, szafki i szafę. Lola od razu padła na kanapę wymęczona I musiałem zanieść ją do sypialni. Z ciężkim westchnieniem wziąłem rolki z szafki w przedpokoju i wyszedłem na zewnątrz. Zmierzchało, ale musiałem ćwiczyć. Lodowisko było otwarte tylko od ósmej do siedemnastej, a była już dwudziesta pierwsza. Postanowiłem więc pójść na rolki i w ten sposób ćwiczyć najnowszą serię. Namówili mnie w końcu na zawody, ale zgodziłem się na te, podczas których nie opuszczałbym kraju. A więc zachodnie stany, czasami południowe. Szybkie wycieczki zajmowały mi parę godzin w jedną stronę.

Poszedłem na skate park I zacząłem jeździć. Musiałem dużo nad tym ćwiczyć, bo przez komplikacje związane z "little" Lolą uniemożliwiały mi ćwiczenia i próby. Z piruetem Biellmana miałem największy problem, bo przez dłuższy czas się nie rozciągałem. W związku z tym wiedziałem, co można zrobić w pustej przestrzeni na antresoli. Lustro i rurę wzdłuż niego. Balet to podstawa łyżwiarstwa. Poza tym, na rolkach było mi trudno zrobić Biellmana, bo płoza nie była dostatecznie cienka, a kółka się rozjeżdżały. Rolki były źle dopasowane. Nagle usłyszałem kichnięcie. Rozejrzałem się i ujrzałem, jak jakaś drobna, jasna postać chowa się za krzakiem. Żeby nie wzbudzić paniki Loli, która najwidoczniej mnie obserwowała, usiadłem na ławce i zdjąłem rolki. Włożyłem je do torby, napiłem się wody i wstałem. Zacząłem krążyć po boisku zostawiwszy torbę przy ławce.

-Hm...- mruknąłem wsuwając dłonie w kieszenie dresów.- Czyżby była tu jakaś mała wróżka, która nie powinna tu być?- spytałem i usłyszałem cichy chichot.- A czy ta mała wróżka chce iść na lody?- zapytałem przeciągając głoski i wiedziałem, że Loluś z trudem powstrzymuje się od wybiegnięcia zza krzaka.- A może mała wróżka wolałaby pójść szybko po lody, a później wrócić do domu, umyć się i obejrzeć jakąś bajkę, hm?

-A m-możemy...- rozległ się pełen nadziei głosik Loli, ale dziewczynka czym prędzej umilkła wiedząc, że się zdradziła. Znów rozległo się kichnięcie.

-A może mała wróżka chce wrócić do domu, zrobić sobie smoothie, przytulić się pod kocem i obejrzeć "Balerinę"?- podpowiedziałem wiedząc, że Loluś kocha tą bajkę. Jeśli miałbym być szczery, ja również.- Albo mała wróżka wolałaby gorącą czekoladę?- spytałem i wróciłem do ławki. W skate parku było parę osób, ale daleko. Było już dość późno, po jedenastej, i najwidoczniej zbierało się na burzę, bo powietrze było ciężkie, duszne i gorące, a chmury żółtawe. Lola już nie wytrzymała i wyskoczyła zza krzaków. Wskoczyła mi na kolana i rzekła z szerokim, niewinnym uśmiechem:

-T-t-to ostatnie, p-p-proszę.

-Oczywiście, księżniczko- musnąłem palcami jej nosek i ucałowałem w skroń. Loluś zaczerwieniła się i po chwili, gdy już szliśmy w stronę domu, spytała cichutko:

-C-co chłopaki m-m-mają p-pomiędzy nogami?

To pytanie mnie zaskoczyło. Czemu pytała mnie o coś takiego?

-Czemu pytasz, maleństwo?- zapytałem.

-B-b-bo Mitia p-p-powiedział, że dziewczyny różnią s-s-się od chłopaków t-t-tym, że mają myszkę, a chłopaki m-m-mają coś innego.

-Powiedział ci co?- spytałem poddenerwowany. Jeśli Mitia odebrał mojej małej szynszylce psychiczną niewinność, to obedrę go ze skóry i posypię solą.

-N-n-nie. P-p-powiedział, że m-m-mam spytać ciebie, b-b-bo b-byś go zabiła, g-g-gdyby mi p-p-powiedział.

-I miał rację- mruknąłem.- Jak wrócimy do domu, to ci powiem, dobrze?

-Mhm!

___________________

Lola z krwistoczerwonymi wypiekami na twarzy słuchała mojego opisu tego, co mężczyzna ma pomiędzy nogami. W końcu spytała, dlaczego dziewczynki mają myszki, a chłopaki takie o to to. Tak, tak mówiła na penisa. O to to. Inaczej nie umiała się zmusić, bo wychodziło jej "No... Ehm... No... To... Tam... Wiesz, co mam na myśli.... Whmm...". Więc zacząłem jej w delikatny, odpowiedni dla małych dziewczynek sposób opisywać to, skąd się biorą dzieci.

Nigdy cię nie zostawięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz