- Nie wierzę, że dałem ci się na to namówić - mruczy niechętnie Gabriel.
Chłodny powiew wiatru, uderzający w jego skórę wraz z drobnymi kropelkami wody, zdążył już przywrócić mu ostatki zdrowego rozsądku. Ale jest za późno. Nie może się wycofać, nie teraz, kiedy jest już tak daleko.
Powietrze pachnie solą i piaskiem rozgrzanym przez słońce, a dołeczek w policzku Lucyfera pogłębia się z każdym kolejnym słowem dobiegających jego uszu narzekań.
- Myślałem, że będziesz bardziej uparty - dogryza mu anioł nieznacznie, prowadząc go w stronę wejścia. - Ale widocznie każdy ma swoją cenę.
- Moją ceną jest spokój - informuje go Gabriel - który, mam nadzieję, dasz mi po zakończeniu całej tej sprawy.
- Możesz sobie pomarzyć.
Wejście do skrytej wśród wapiennych skał groty jest niewielkie. Gabriel przeciska się przez nie tuż za Lucyferem, a jakiś nieprzyjemny ciężar zagnieżdża się na dnie jego żołądka. Zupełnie nie wie, czego powinien się spodziewać - ani po wnętrzu groty, ani tym bardziej po Lucyferze.
Zatrzymują się parę metrów od wejścia. W środku jest ciemno i wilgotno, szum płynącej gdzieś w dole wody odbija się echem od ścian.
- Ciii - szepcze Lucyfer, choć Gabriel nic nie mówi.
Krew buzuje mu w żyłach, kiedy oczekuje na to, co ma się wydarzyć. Zdezorientowany wpatruje się w ciemność i wydaje mu się, że jest gotowy na wszystko. Cokolwiek zaraz nastąpi, nie zdziwi go nic. Przewidział każdy scenariusz. Jest perfekcyjnie przygotowany na następny ruch Lucyfera, niezależnie od tego, jaki miałby on być.
Ale Lucyfer nie potrzebuje zbyt wiele czasu, by zrujnować jego podszyte strachem wyobrażenia.
Anioł odnajduje w ciemności dłoń Gabriela i ostrożnie splata ich palce ze sobą.Tego Gabriel nie mógłby przewidzieć.
Coś w nim krzyczy, że powinien wyrwać dłoń, przerwać ten niespodziewany kontakt fizyczny, zanim będzie za późno, ale nie robi tego. Nie potrafi się poruszyć.Lucyfer prowadzi go ostrożnie naprzód. Gabriel mógłby przysiąc, że drugi anioł triumfalnie się uśmiecha, choć w panującym mroku nie może mieć co do tego pewności.
- To tutaj - rzuca, kierując dłoń Gabriela w stronę skalnej ściany.
Setki chropowatych minerałów, identycznych jak ten spoczywający na gabrielowym biurku, pojawiają się pod jego palcami. Gabriel dotyka ich, przesuwa opuszkami po nierównej powierzchni, bada je prowadzony przez dłoń drugiego anioła. Stoją obok siebie - blisko, za blisko - i Gabriel nie potrafi skupić się na tym, czego wymaga od niego Lucyfer. Jest zbyt rozkojarzony ciepłem drugiego ciała tuż obok niego, rejestrowaniem oddechów czy subtelnego zapachu skóry drugiego anioła.
Wsłuchuje się w niedaleki szum wody, próbując przywrócić myśli na właściwe tory, ale one wciąż zbaczają w tym samym niechcianym przez niego kierunku.Gabriel walczy ze sobą, ale bezskutecznie. Nic go nie obchodzą kryształy. Liczy się tylko dreszcz, który przeszywa jego ciało, a który nie ma nic wspólnego z tym, co znajduje się na ścianie przed nimi.
- Teraz to nasza tajemnica - mruczy Lucyfer wprost do jego ucha. Przesuwa palce wzdłuż jego ramienia, a Gabriel nie wie już, co dokładnie powinno być ich tajemnicą.
