XIV. Mam cię.

233 17 4
                                    

Taehyung idzie za Jungkookiem po marmurowych schodach, jego nogi są jak z waty, czuje się tak, jakby w każdej chwili mógłby upaść. Próbował oczyścić się najlepiej, jak tylko potrafił, kilkoma serwetkami, ale jego halka jest nadal poplamiona spermą i przylega do jego śliskiego od potu ciała, na dodatek szata jest wilgotna i zabrudzona.

Jin spotyka ich w holu, jego oczy rozszerzają się, widząc jak wygląda Taehyung, po czym odwraca się do swojego szefa.

- Co się, kurwa, stało, Jin? - warczy Jungkook. - Nie widziałeś, jak Jwi wychodził tą drogą?

- N-nie - jąka się ochroniarz. - To znaczy, obserwowałem, ale czekałem na twój sygnał, szefie, możliwe, że przegapiłem moment...

- Ja pierdole. - Jeon podchodzi do drzwi wychodzących na zewnątrz i otwiera je, przez co Taehyung i Jin śpieszą, by za nim nadążyć.

- Wszystko w porządku, Taehyung-ssi? - pyta cicho Jin, kiedy idą za szefem mafii na zewnątrz i schodzą po schodach w kierunku parkingu.

- Tak, Jin. Nic mi nie jest - wzdycha chłopiec. Ale jest tak kompletnie wyczerpany, że może w każdej chwili spaść ze schodów. Jin musiał to wyczuć, ponieważ chwyta go za łokieć i pomaga mu iść po schodach, prowadząc go na parking wysypany żwirem, na którym czekają

Yoongi i inni członkowie Yong Jegug.

Gdy tylko Min zauważa zbliżającego się do niego Jungkooka, jego twarz wykrzywia wyraz czystej złości i podchodzi do niego, jego oczy płoną.

- Co do kurwy, szefie?

- I ty mnie o to pytasz, kurwa! - wrzeszczy w odpowiedzi, dźgając palcem w pierś mężczyzny. - Dlaczego, do kurwy, nie zdjąłeś, Jwi? Musiał tu przyjść, musieliście go kurwa widzieć...

- Czekaliśmy na ciebie - odpowiada Yoongi. - Czekaliśmy na twój sygnał, szefie, taki był plan. Powiedziałeś nam, żebyśmy się nie ruszali, dopóki nie otrzymamy od ciebie wiadomości. Ukrywaliśmy się z tyłu, tak jak nam kazałeś, a następną rzeczą, którą wiem, jest ochroniarz, który woła nas, mówiąc, że z parkingu wyjeżdża pieprzony samochód.

- Był to Jwi czy nie?

- Nie wiemy, kurwa! Nie byliśmy jeszcze na pieprzonej pozycji!

- Jin! - warczy Jungkook, patrząc na niego. - Czy w ogóle rozglądałeś się po rezydencji? Albo gdziekolwiek go widziałeś?

- Nie. - odpowiada przepraszająco, robiąc krok do przodu, aby skonsultować się z grupą. - Czekałem w salonie, tak jak mi kazałeś, ale nie wiedziałem, że Jwi opuścił grę w pokera. Nie wiedziałem, że nadszedł czas, aby przekazać sygnał Yoongiemu...

Min odchyla głowę do tyłu, śmiejąc się prosto do nieba.

- Cóż, to jest po prostu, kurwa, wspaniale! - krzyczy. - Przegapiliśmy naszą jedyną okazję, aby złapać sukinsyna! - wpatruje się w szefa gangu. - Więc jaki jest teraz plan, szefie, huh? Masz inny plan, który będzie dotyczył tylko ciebie, a potem nas wyruchasz?

- Do kurwy, nie mów tak do mnie, Yoongi, bo odetnę ci jaja i cię nimi nakarmię! Co, wszyscy jesteście tak spierdoleni umysłowo, że nie możecie śledzić jednego pieprzonego faceta?! Muszę zawsze wszystko za was robić?!

Yoongi i Jungkook krzyczą sobie, przez co Taehyung zastanawia się, czy przypadkiem nie zaczną się tutaj na parkingu bić. Ale jego zmęczenie nasila się, ciąży mu na ramionach, więc oddala się trochę od grupy, chcąc uciec od wszystkich krzyków.

Wzdycha, odchylając głowę do tyłu, po czym patrzy na księżyc w pełni unoszący się na niebie. Może dlatego wszyscy są dziś na krawędzi.

Jeon i Min wciąż na siebie krzyczą i wydaje się, że dołącza coraz więcej oburzonych głosów, ludzie biorą strony, a Taehyung chce na nich wszystkich warknąć, żeby się już zamknęli, bo chce teraz tylko iść do domu i spać, bo po prostu jest zmęczony. Poważnie rozważa położenie się na żwirze i ucięcie małej drzemki.

Kill to Kiss You | taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz