Jungkook przebiega obok dodatkowych ochroniarzy stojących przy drzwiach do apartamentu, a za nim biegną Yoongi i Namjoon. Jin wstaje z miejsca, w którym siedzi przy kuchennym blacie.
- Szefie...
Ale Jungkook maszeruje tuż obok niego i do Taehyunga, który siedzi na kanapie, wpatrując się w przestrzeń.
- Wszystko w porządku? - pyta szorstko, kładąc dłoń na policzku chłopca, sprawiając, że spojrzał na niego.
- Jezu, jest w porządku. - oburza się, odsuwając jego rękę. - Przestań marudzić.
Jungkook krzywi się na niego. Większość ludzi srałaby w spodnie po tym, jak prawie zostali osaczeni przez członków gangu w galerii sztuki. Ale nie Taehyung, który wygląda na poirytowanego, jakby cierpiał z powodu złamanego paznokcia lub przez uderzenie w palec u nogi.
Cholernie nieustraszony dzieciak.
Odwraca się i patrzy na Jina.
- Co się, kurwa, stało?
- Było swóch mężczyzn w galerii sztuki - mówi szybko Jin, jakby już oczekiwał przesłuchania Jungkooka. - Jeden w środku i jeden na zewnątrz. A potem był samochód, który próbował nas śledzić...
- Rozpoznałeś któregoś z nich? Członkowie gangu?
- Cóż, nie o to chodzi - mówi ochroniarz. Byli bardziej niczym jak wynajęci płatni zabójcy. Nie wyglądali na żołnierzy ani nawet współpracowników.
Cholera. Byli więc przypadkowymi płatnymi zabójcami wynajętymi przez przywódcę gangu, żeby lepiej zatrzeć ślady. Pieprzeni tchórze.
- Namjoon - mówi Jungkook, odwracając się do niego. - Chcę nagrania z galerii i chcę je teraz. Nie obchodzi mnie, jakich metod użyjesz, aby to osiągnąć.
- Tak, szefie. - odpowiada Namjoon, po czym kłania się i wychodzi z apartamentu, na tyle inteligentny, by wiedzieć, że nie należy zwlekać z wykonywaniem rozkazów Jungkooka.
Jeon zwraca się do Taehyunga.
- Rozpoznałeś tych mężczyzn? Znasz ich skądś?
Chłopiec mruga na niego.
- Nie. Skąd kurwa miałbym znać kilku zabójców...
Przerywa, cofając się, kiedy Jungkook pochyla się nad nim, kładąc ręce na sofie i zamykając Taehyunga w klatce.
- Będę potrzebował, żebyś naprawdę intensywnie pomyślał, laleczko - mówi cicho. - Widziałeś ich gdzieś wcześniej? W miejscach, w których ostatnio byłeś, w innej galerii sztuki, w parku lub w tej pieprzonej księgarni, do której zawsze lubisz chodzić. Widziałeś ich?
- Ja... - Taehyung odwraca wzrok, przygryza wargę i marszczy brwi, gdy się koncentruje. Ale potem patrzy na Jungkooka i kręci głową. - Nie, nigdy wcześniej ich nie widziałem.
Mężczyzna pozostaje tam, unosząc się nad nim przez kilka sekund, nieświadomie spoglądając na jego usta, a następnie prostuje się, zwracając się do Jina.
- Widziałeś ich pierwszy raz?
Jin kiwa głową.
- Jestem prawie pewien, że to pierwszy raz. Do dziś nie zauważyłem, żeby ktoś nas śledził...
- Jesteś prawie pewien? - szef mafii robi krok w jego stronę, przez co ochroniarz przełyka głośno ślinę. - Jesteś prawie pewien, że nikt nie śledził Taehyunga, aż do dzisiaj? - zbliża się do Jina, patrząc mu w twarz i chociaż ten drugi mężczyzna jest nieco wyższy od niego, ochroniarz wygląda, jakby walczył z chęcią wycofania się. - Nie ma tu miejsca na błąd, Jin, nie jeśli chodzi o takie gówno - mówi Jungkook podnosząc głos. - Powinieneś go kurwa chronić, ale pozwoliłeś tym dwóm skurwielom zbliżyć się na tyle blisko, by mogli do niego strzelić! Więc kurwa nie mów mi, że jesteś prawie pewnie...
CZYTASZ
Kill to Kiss You | taekook
FanfictionJeon Jungkook, świeżo upieczony przywódca gangu Yong Jegug, nosi na ramionach ciężar swojego kruchego imperium. Zdesperowany, aby odwrócić czymś swoje myśli, idzie do cieszącego się sławą, w świecie przestępczym, burdelu, gdzie Kim Taehyung, ubrany...