Rozdział 20 | Dbam o moje terytorium

1.8K 190 258
                                    

Reszta imprezy minęła mi już dużo spokojniej. Trevor rozmawiał z kilkoma policjantami przy barze, a ja spędzałam czas z Kate. Kilka razy dołączył do nas Nate, ale widziałam, że z jakiegoś powodu unikał rozmów z dziewczyną. Miałam wrażenie, że się nie lubili. Choć mnie to dziwiło, to nie chciałam o nic pytać. Zamówiłyśmy akurat napoje, gdy do naszego stolika podszedł jeden z policjantów pracujących na komendzie. Widziałam, że wcześniej od dobrych kilkunastu minut zerkał w moją stronę.

— Mogę się dosiąść? — spytał.

Kate spojrzała na mnie, a później na wibrujący telefon w jej dłoni.

— Sophie, muszę na chwilkę wyjść na zewnątrz. Wrócę za parę minut.

— Jasne — odparłam — Będę tu na ciebie czekać.

Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie i wstała od stolika.

Policjant od razu uważnie mi się przyjrzał.

— Ty jesteś Sophie, tak? Nowa asystentka szefa?

— Tak, to ja... — odpowiedziałam niepewnie.

— Tak się zastanawiałem... — mężczyzna oparł ręce o blat stolika.

Jego wzrok skupił się tylko na mnie.

— Wybacz moją bezpośredniość, ale ty i Collins znacie się?

Uniosłam głowę zaskoczona jego pytaniem.

— Co masz na myśli? Znam go dużo krócej niż wy. Poznałam go na rozmowie rekrutacyjnej.

Mężczyzna zmrużył oczy.

— Serio? Myślałem, że łączą was jakieś bliższe kontakty. Widziałem, że przyjeżdżacie razem na komendę. Z pracy też zawsze wracacie razem. A dzisiaj, tutaj też pojawiliście się we dwójkę.

Jego ton mnie zniesmaczył. Ludzie naprawdę nie mają poczucia taktu. Zestresowałam się, przez co od razu zaczęłam nerwowo bawić się palcami u dłoni.

— Ja... — zaczęłam ze wstydem.

Próbowałam wymyślić jakąś wymówkę, ale nic sensownego nie przychodziło mi do głowy. Mężczyzna od razu wszedł mi w słowo.

— Nie chcę być wścibski, po prostu byłem ciekaw, jak się mają sprawy między wami. Wszyscy na komendzie już o tym mówią. Plotki szybko się rozchodzą.

Skrzywiłam się.

— Ludzie uwielbiają plotkować o cudzym życiu. Zwłaszcza, gdy jest bardziej interesujące od ich codzienności. — powiedziałam bez zastanowienia.

Jego postawa naprawdę mnie zirytowała.

— Szkoda, że o sobie niewiele mówią. No tak, łatwiej jest insynuować innym różne historie, a siebie pozostawić w bezpiecznej pozycji, z dala od komentarzy.

Mężczyzna zacisnął szczękę. Widziałam, że nie był zadowolony z mojej odpowiedzi.

— Jasne... — przeciągnął, stukając palcami o stolik — Masz rację. Ale dziwi mnie, że Collins pozwolił ci się do siebie zbliżyć. Od dawna nie pokazuje się publicznie z kobietami. Nie sądziłem, że po takiej tragedii kiedykolwiek się to zmieni.

Zmarszczyłam brwi. Jego słowa zadziałały na mnie, jak katalizator, uruchamiając lawinę myśli.

— Tragedii? — spytałam dużo cichszym głosem, jakbym nie chciała, by ktokolwiek więcej to usłyszał.

— Tak. To dziwne, że dopuścił cię do siebie.

— Do niczego mnie nie dopuścił. Nic więcej poza pracą nas nie łączy. — odparłam od razu.

Nie pozwól mi zniknąć  | +18  [ZAKOŃCZONE] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz