Rozdział 8 | Nie zrobisz niczego, na co ci nie pozwolę

1.5K 183 317
                                    

— Chcesz, żebym nie składała zeznań? — wydusiłam, mając wrażenie, że cały świat właśnie zawirował mi pod stopami.

— Nie powinnaś drążyć tej sprawy. Będzie lepiej, jak odpuścisz.

Nawet jeden mięsień w jego twarzy nie drgnął, gdy to mówił. Był pewien swoich słów i z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu, chciał, żebym i ja była ich pewna.

Patrzyłam na niego, nie potrafiąc nie pokazać po sobie, jak bardzo byłam teraz zszokowana. Wewnętrznie czułam, że powinnam udawać i, że ogromnym błędem byłoby uzewnętrzniać się przed tym mrocznym mężczyzną. Coś mi w tej historii nie pasowało, dlatego wiedziałam, że dla własnego bezpieczeństwa, lepiej było unikać takich trudnych konfrontacji, ale nie umiałam się powstrzymać. Musiałam powiedzieć, co myślę o jego niedorzecznym pomyśle.

— To żart? — skrzywiłam się, unosząc wysoko podbródek.

Z odwagą spojrzałam w jego ciemne oczy. Przeszywały mnie dreszcze, ale nie zamierzałam się ugiąć pod naporem jego intensywnego wzroku. Podświadomie wyczuwałam, że nieźle sobie ze mną pogrywał.

— Co nazywasz żartem, Sophie?

Kąciki jego ust uniosły się do góry. Miałam wrażenie, że mój upór go bawił i w jakiś sposób intrygował. Gdy zrobił krok w moją stronę, spięłam się, ale nie cofnęłam. Dalej patrzyłam mu prosto w oczy.

— Zostałam porwana. Jakaś banda psychopatów zamierzała mnie pokroić i sprzedać moje organy. Przeżyłam koszmar. Myślałam, że umrę. A ty chcesz mi powiedzieć, że lepiej będzie, jak o tym zapomnę i nie złożę zeznań? To mówi policjant? Stróż prawa? — prychnęłam pod nosem.

— Mówiłem ci już, że śledzimy poczynania tego gangu. Lada dzień, zrobimy stosowną zasadzkę i złapiemy ich wszystkich.

Przerwałam mu, nie dowierzając w to, co mówił.

— Serio? Śledzicie ich poczynania? Czyli to, co się dzisiaj wydarzyło też mieliście pod kontrolą? — zadrwiłam — Przecież właśnie w tej chwili ktoś w tym przeklętym miasteczku może walczyć o życie! A wy spokojnie czekacie aż przybędzie wam trupów?!

Nie wytrzymałam i podniosłam głos. To wszystko nie mieściło mi się w głowie.

— Chronimy przede wszystkim lokalnych mieszkańców. To nimi zajmujemy się w pierwszej kolejności. — jego lodowaty ton zmroził mi skórę — Nie mogliśmy się spodziewać twojego porwania. Zmienili taktykę. Myślę, że działania tych sukinsynów po raz pierwszy od dawna były spontaniczne. Zaczęli popełniać błędy. Nie działają już schematycznie. Kierują się instynktem i wybierają przypadkowe ofiary. Jestem pewien, że szybko wpadną w nasze łapy. Ja im nie odpuszczę, Sophie. Jestem łowcą i zawsze dosięgam tego, czego chcę.

Przeszył mnie dziwny prąd, przez co lekko się wzdrygnęłam. Jego słowa wydały mi się dziwnie dwuznaczne. Gdy je wypowiadał, przeskakiwał wzrokiem między moimi oczami. Czułam się tak, jakby nie tylko chciał wyczytać z nich całą historię mojego życia, ale również, jak gdyby... znał mnie lepiej niż ktokolwiek inny. Jego postawa mocno mnie przytłaczała. Gdy coś mówił, nie można było mu nie wierzyć. Każda komórka i nerw w jego ciele mówiły, że się nie mylił. Ten mężczyzna nie popełniał błędów.

— W tamtym budynku... — mój głos zaczął drżeć — Był nieżywy mężczyzna. Pocięli go. Wykrwawił się. Dla nich nie był człowiekiem. — wykrztusiłam ledwo słyszalnie — Był elementem handlu, na którym zapewne zbijają fortunę. Czy to też przewidziałeś? Czy to samo, co mi, powiesz teraz jego bliskim, rodzinie? Że miałeś to pod kontrolą?

Nie pozwól mi zniknąć  | +18  [ZAKOŃCZONE] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz