Rozdział 1

17 3 0
                                    

Stałam właśnie przed ogromną willą, która była urządzona w nowoczesnym stylu. Powiem szczerze... Robiła ogromne wrażenie. Aż nie mogłam uwierzyć, że od dzisiaj będę w niej spędzać praktycznie cały mój czas.
Chłopak zaprowadził mnie do mojego pokoju. Byl ogromny i urządzony w biało - szarych kolorach, tak jak lubiłam. Naprzeciwko drzwi znajdowało się okno pod którym stało ogromne łóżko małżeńskie, a obok niego szafki nocne. Z prawej strony łóżka znajdowało się biurko, a z lewej było okno balkonowe. Na prawej ścianie była duża szafa z lustrem, a na lewej ścianie było widać drzwi, które prowadziły do łazienki. Łazienka była urządzona w białych płytkach. Znajdował się tam prysznic, jakaś szafka na rzeczy i oczywiście umywalka z lustrem podświetlanym.

- Jeśli będziesz chciała coś zmienić daj znać. - Powiedział Fermin stawiając moją walizkę w przejściu.

- Niee jest super, będę miała tylko kilka plakatów do rozwieszenia... - Uśmiechnęłam się niewinnie przypominając sobie, że na jednym widnieje tylko jego wizerunek.

- Oo czyją fanką jesteś?

- Realu Madryt oczywiście - Widząc jego minę myślałam, że się posikam. - Vini jest świetny nie?

Jego mina mówiła sama za siebie, ewidentnie nigdy się do mnie nie przyzna.

- Tak tak, Vini jest totalnym aniołkiem. Wzór do naśladowania normalnie. - skrzywił się na co parsknęłam

- Luz nabijam się tylko - Wypuścił powietrze z widoczną ulgą.

- Całe szczęście - Powiedział pod nosem i zszedł na dół.

Wzięłam się za rozpakowanie swoich rzeczy bo lubiłam mieć porządek. Spędziłam nad układaniem ich z dobre trzy godziny, aż Isabella zawołała mnie na kolację. Nie miałam ochoty jeść, ale nie miałam też odwagi odmówić. Zeszłam na dół z ogromną niechęcią, ale motywowałam się myślą, że muszę się z nimi integrować. Kobieta przyrządziła jakiś makaron, który rzeczywiście wyglądał przepysznie.

- Na dobry początek możee opowiedz coś o sobie - odezwała się

Wzięłam kęsa makaronu i zastanawiałam się co takiego interesującego mogłabym jej powiedzieć.

- Cóż, nie ma za bardzo o czym mówić. Po wakacjach idę do czwartej liceum, lubię czytać, interesuje się makijażem i kocham piłkę nożną, to tyle.

- Oglądać czy grać? - Odezwał się Lopez

- To i to, ale zdecydowanie bardziej wolę grać. Byłam nawet w miejscowym klubie amatorskim, ale teraz to niemożliwe, żeby tam zostać.

Automatycznie zrobiło mi się przykro. Bo co jeśli będę trenować tylko indywidualnie i nigdy nie będę miała szansy się wykazać? Co jeśli nigdy nie będę miała już szansy na prawdziwą karierę? Nawet jeśli są tu jakieś kluby to jestem pewna, że będzie ciężko się do nich dostać. W końcu Hiszpania to maszyna do tworzenia talentów, a co mogłaby zrobić tu zwykła polka? Czułam, że życie tutaj przytłoczy mnie dużo bardziej niż sobie wyobrażałam wcześniej.

- Jednak coś nas łączy - uśmiechnął się - A jaka pozycja?

- W sumie odnajduje się wszędzie, ale najbardziej prawy skrzydłowy i prawy bądź lewy obrońca.

- Oo to nieźle całkiem, obczaje przy okazji jakieś kluby w okolicy. Najlepiej jakbyś trafiła do damskiej Barcelony. Mega dużo sukcesów tam odnoszą, no i mielibyśmy matching klubów. - Puścił mi oczko, a ja aż sobie przypomniałam jak Zalewski mówił, że Fermin jest gburem. Że co proszę?

- Coś ty, aż tak wysoko to ja nie mierzę. Nie miałabym szans się dostać chociażby na rezerwę, aż tak dobra to nie jestem.

- Sprawdzimy to. - uśmiechnął się pod nosem

Es algo masOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz