Czerwona wstążka

105 7 5
                                    

Nadchodził czas Bożego Narodzenia. Choć Dumbledore w dalszym ciągu wydawał się unikać Harrego, zorganizował z nim jedno spotkanie, podczas którego przekazał mu dobrą wieść, że tym razem święta mógł spędzić w domu Weasleyów. Dyrektor nie uśmiechnął się jednak ani razu, nie rzucił żadnym żartem ani nie wciskał mu swoich ulubionych cytrynowych dropsów. Było to bardzo dziwne uczucie, bowiem Harry od zawsze miał z nim dobry kontakt, ale podkrążone oczy mężczyzny sprawiły, że nie drążył tematu. Podziękował jedynie i życzył mu wesołych świąt. Nie czekając nawet na odpowiedź, która mogła nigdy nie paść wyszedł z sali i pobiegł w kierunku biblioteki, gdzie siedziała dwójka jego przyjaciół i przekazał im dobrą nowinę. 

Harry był podekscytowany. Weasley'owie zawsze byli dla niego wspaniali i był pewien, że to będzie magiczny czas. Już planował uzyskać zgodę McGonagall by z Hagridem udać się do jego skrytki w banku Gringotta, musiał przecież kupić każdemu prezent. W takich momentach cieszył się, że rodzice zostawili mu małą fortunę, bo choć nie lubił spędzać jej na siebie, tak obdarowywanie innych sprawiało mu ogromną przyjemność. 

- Mama mówiła, że pierwszego dnia świąt zbierze się u nas cały Zakon Feniksa. - powiedział Ron, ściągając włosa z policzka Hermiony i uśmiechnął się szeroko. - pół naszej kuchni jest już zawalona jedzeniem. Mama chyba nie zdaje sobie sprawy, że to tylko kilka dodatkowych osób, a nie całe wojsko. 

Harry zaśmiał się dźwięcznie, bo to faktycznie brzmiało jak Molly Weasley. Kobieta miała złote serce i pomimo, że w ich rodzinie się nie przelewało, to zawsze raczyła każdego nieporównywalną gościnnością. Wiedząc jak jest to dla niej ważne Harry miał już w głowie idealny pomysł na prezent - zestaw pięknej zastawy stołowej, którą mogłaby witać swoich gości. Tak, był pewien, że będzie zachwycona. 

Dla taty Rona planował kupić jakiś ciekawy, mugolski gadżet. Może mp3? Choć w normalnym świecie był to już przeżytek, to młodzieniec miał wrażenie, że mężczyzna będzie zachwycony tak małym urządzeniem, które podawało muzykę prosto do ucha. 

Dla Bliźniaków najodpowiedniejszym prezentem wydawała się koperta z pieniędzmi i jakiś drobny dodatek, wiedział przecież, że zbierają na odkupienie biznesu Zonko i każda pomoc zbliżała ich do tego marzenia. 

To była ta prostsza część świątecznych podarunków. Pozostali mu Ron, Hermiona, Ginny, a jeśli miał być cały Zakon to przecież pozostawał przecież Syriusz! Na samą myśl, że znów zobaczy swojego ojca chrzestnego jego serce zabiło mocniej i uśmiech rozbłysnął na jego twarzy. Nie widzieli się już tak długo, że z ekscytacji mógłby wręcz podskakiwać. Wtedy naszła go kolejna, jeszcze bardziej pochłaniająca myśl.  

- Snape też będzie? - zapytał, starając się zachować obojętność w głosie. 

- Nie wiem, stary. Został zaproszony ale wiesz jaki on jest. Mama nie dostała odpowiedzi, więc wątpię. Pewnie zaszyje się w swoim lochu i będzie torturował małe kotki. - Ron wzruszył ramionami, chociaż Hermiona uderzyła go w bark najwyraźniej oburzona, że wypowiadał się tak o jednym z profesorów i członków Zakonu Feniksa. 

Harry się zamyślił. Poczuł niewyjaśnioną złość na to w jaki sposób jego przyjaciel wypowiedział się o Mistrzu Eliksirów. Pewnie, Snape nie był zbyt przyjacielski ani towarzyski, a im szczególnie dawał w kość, ale nie był też najgorszym złem tego świata. Był częścią Zakonu i Harry wątpił by przyjęli tam kogokolwiek, co do kogo byłaby najmniejsza wątpliwość. Z jakiegoś powodu młodzieniec miał przeczucie, że ta chropowata i podła otoczka jaką Snape zbudował wokół siebie była jedynie twardym murem. Nie powiedział tego jednak na głos. 

Zamiast tego zaczął zastanawiać się czy powinien mu kupić prezent? Wątpił by ten się pojawił, ale gdyby? Czy nie byłoby to zbyt podejrzane, zbyt dziwne? Z drugiej strony jeśli każdy dostałby coś od niego, to czemu miałby pominąć Snape'a? Ich wrogość w ostatnich latach nie była powodem do braku taktu. Tak, jak wszyscy to wszyscy. 

PozoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz