- Ginny?
Harry był w szoku widząc swoją dziewczynę stojącą w drzwiach z lekko zdenerwowaną, ale głównie zagubioną miną. Natychmiastowo milion myśli pojawiało się w jego głowie. Przede wszystkim był wdzięczny samemu sobie, że poprzedniej nocy poprosił o zaklęcie wyciszające na swój pokój. Coś podpowiadało mu, że będzie potrzebował poczucia całkowitej prywatności by wręczyć Snape'owi prezent. Gdyby nie to, zapewne ściągnąłby na głowę mężczyzny straszne kłopoty. Nawet nie chciał myśleć o tym co by się stało gdyby Ginny usłyszała ich wymianę zdań i przekazała ją komukolwiek z dorosłych. To uświadomiło Harrego w tym jak wiele ryzykował Severus i dlaczego na siłę utrzymywał dystans, kiedy oczywistym było, że ciężko mu to przychodziło.
Inną sprawą było to, co w ogóle Ginny robiła przed jego pokojem? Z jakiegoś powodu czuł ukłucie złości na to, że był jawnie śledzony, choć tak naprawdę nie dał ku temu powodów. Gdyby tak było zapewne Lupin lub Syriusz poszliby jej śladem. Kto jak kto, ale akurat ona nie wydawała mu się typem osoby, która zrobiłaby to z czystej ciekawości. Czy jego zainteresowanie profesorem było widoczne gołym okiem?
Ostatnią rzeczą było to, że jego dopasowane, garniturowe spodnie były teraz istnym przekleństwem. Harry musiał usiąść w dość niestandardowej dla siebie pozycji, by ukryć to, że miał pełny wzwód. Z tego już by się w żaden sposób nie wytłumaczył, dlatego siedział z nogą założoną na nogę, ani myśląc by ruszyć się o chociażby centymetr.
- Harry, co Snape robił w Twoim pokoju? - zapytała dziewczyna, początkowo nie chcąc zdradzać swoich podejrzeń.
- Dawałem mu prezent, Ginny. - odpowiedział Harry, starając się nie brzmieć na zbyt poirytowanego, choć jego głos nieco go zdradził.
Dziewczyna spojrzała na czerwoną wstążkę na stoliku i eleganckie pudełko leżące na podłodze i ściągnęła nisko brwi.
- Nic Ci nie zrobił? Cały wieczór był jakiś dziwny... dziwniejszy niż zazwyczaj.
Dziewczyna poczuła pewną ulgę na widok pudełka po prezencie, nawet jeśli leżał w tak niestandardowym miejscu. Czego właściwie się spodziewała? Snape uwziął się na nią już od jej pierwszego dnia w Hogwarcie, jego komentarze czy podłe uśmiechy nie powinny jej dziwić. Tutaj jednak chodziło o Harrego, o jej wrażliwy punkt i czuła potrzebę chronić go przed kimś tak podłym jak ich profesor. Niekiedy miała wrażenie, że jej chłopak jest zbyt kochany, że nie potrafił odmówić nawet komuś, kto uprzykrzał mu życie. W rezultacie nie było niczym dziwnym, że nawet dla takiej osoby miał jakiś prezent.
- Da się być dziwniejszym? - zakpił sztucznie, czując, że pod wpływem stresu wywołanego tą rozmową rumieniec całkowicie zniknął z jego policzków i znów miał nieco miejsca w swoich spodniach. - Nie lubią się z Syriuszem, nie chciałem denerwować ani jednego, ani drugiego.
- Całe szczęście, już myślałam, że ten stary nietoperz na Ciebie leci albo coś w ten deseń. Co za głupia myśl. - Ginny zaśmiała się i pokręciła głową. - Zauważyłam, że pokój jest wyciszony i mój umysł oszalał, przepraszam Harry.
- Nie szkodzi. Jak wiesz mam koszmary, nie chciałem wszystkich budzić, nic więcej. Twój tata sam nakładał Muffliato.
Ginny uśmiechnęła się z ulgą i spojrzała w kierunku uchylonych drzwi, słysząc jak woła ją jej mama. Przez chwilę kontemplowała czy powinna dalej ciągnąć ten temat, ale ostatecznie uznała, że Harry nie miał powodu by ją okłamywać. Zazdrość przez chwilę ją zaślepiła i dopiero teraz zdała sobie sprawę, że tu chodziło o Snape'a - mężczyznę i to niemalże w wieku jej rodziców, ich profesora, w dodatku z osobliwą i podłą osobowością. Jak ktoś tak wspaniały jak jej Harry mógł okazać mu choćby odrobinę zainteresowania? Głupota.
CZYTASZ
Pozory
FanfictionSeverus Snape ma za zadanie pomóc Harremu zbudować mury wokół jego umysłu, by Voldemort nie miał do niego swobodnego dostępu. Z każdą lekcją i każdym sukcesem forteca jego własnego umysłu popada w ruinę obnażając jego prawdziwe oblicze i... pragnien...