Rozdział 15

1.9K 66 34
                                    

Siedzieliśmy na leżaczkach w kółku, mój wzrok przykuło rozpalone ognisko.

-I jak Winter sie mieszka?-Zapytal nagle Xander.

-Dobrze, cieszę się ze was poznałam.-uśmiechnęłam się szeroko.

-A ja nie.-Rzucił blondyn. Miałam otwierać buzie by coś powiedzieć jednak przerwał.-Bo nie wiem jak my się z tobą pożegnamy.

Zaśmiałam się czując smutek, że będę musiała ich opuścić.

-Koniec smutków, Winter jeszcze jest.-Powiedziała Laura.

-Zróbmy coś fajnego!-Krzyknął Aiden, rozbierając się.

Każdy wymienił się znaczącym spojrzeniem, szybko zaczęłam ściągać moje dresy i bluze, śmiejąc się pod nosem.

-Na trzy dwa jeden!

Szybko zanurzyliśmy się w lodowatej wodzie.

-Ale zimno!-Krzyknęła Sophia.

Odwróciłam się do tyłu gdy ktoś zaczął mnie lać wodą. Ujrzałam uśmiechniętego Nicholasa.

-Nicholas!-Krzyknęłam, od razu zaczęłam go chlapać wodą. Na co podniósł ręce.

-Idiota.-Zaśmiałam się pod nosem.

-Mówiłem już wam że zginęła mi para majtek?-Odezwał się Zane, na co każdy wybuchł śmiechem.

-Mam ochotę na pianki, plus jest mi zimno.-Powiedziałam.

-Ja też.-Odpowiedziała Natalie

***
-Fajnie było-Powiedziała Natalie, jej wzrok powędrował na wózki sklepowe koło sklepu spożywczego.

-Myślicie o tym samym co ja?-Zaśmiała się.

Podbiegliśmy szybko do wózków.

-Wsiadaj.-Rzucił Nicholas spoglądając na mnie.

-Ni-Zaczęłam ale nie pozwolił mi dokończyć, gdy wziął mnie na ręce i wsadził do wózka.

Sophia wsiadła do Aiden'a , Laura do Xander'a, Natalie do Zane'a. Nicholas zaczął pchać wózek, Zaśmiałam się patrząc na miny wszystkich.

Wtedy zdalam sobie sprawę jak bardzo mi na nich zależy.

***
-Co się tak szczerzysz do telefonu?-Zaśmiała się Sophia.

-Trey, napisał żeby się spotkać.-Uśmiechnęłam się,

Sophia uśmiechnęła się szeroko. Poprawiłam kaptur od bluzy, wracając wzrokiem do telefonu.

-I co? Chcesz się z nim spotkać?-Zapytała siadając obok, popijając swojego czekoladowego Shake'a.

-Chyba tak, myślę że może coś z tego być.-Rzuciłam-Lubię go.-Dodałam.

***

Za pół godziny miałam być na miejscu, przejrzałam się w lustrze, ubrałam białą obcisła sukienkę bez ramiączek, pofalowałam trochę włosy, oraz postawiłam na delikatny makijaż.

-I jak ci się podobam?-Spojrzałam na Sophie, która mi się przyglądała.

-Boże ale ty jesteś piękna!-Rzuciła, taksując mnie wzrokiem.-Takie połączenie ci tak pasuję.

-Dziękuje, ale musze już lecieć-Zaśmiałam się.

-Baw się dobrze!-Usłyszałam glos za pleców.

Wyszłam z domu kierując się w stronę restauracji do której miałam 7 minut na piechotę, gdy ujrzałam chłopaka uśmiechnęłam się szeroko.

-Pięknie wyglądasz.-Powiedział, przyglądając mi się.

-Ty też-Zaczęłam, taksując go wzrokiem.

-To dla ciebie.-Uśmiechnął się, podając mi czerwone róże.

-Nie musia..-Chciałam powiedzieć jednak przerwano mi.

-nie musiałem ale mogłem.-Odezwał się,-Wejdzmy do środka.

Trey był zabawny bardzo, nawet nie wiedziałam kiedy zleciały trzy godziny, a na zewnątrz zrobiło się już ciemno.

-Będe już lecieć.-Powiedziałam.-Już pózno, ale naprawdę dobrze się bawiłam.-Zaczęłam, ochodząc od stołu.

-Mam nadzieję że to nie nasza pierwsza i ostatnia randka.-Uśmiechnął się.

-Ja też-Powiedziałam cicho.

-Podprowadzę cię.-Rzucił.-Co ty na to?

w odpowiedzi skinęłam głową. Gdy wyszliśmy z budynku, wiatr owiał moją skórę, przez co poczułam chłód.

-To twój dom?-Zapytał.

-Tu pomieszkuje, z moją kuzynką i ciotką.-Odpowiedziałam, poprawiając sukienkę.

-Do zobaczenia.-Powiedziałam, mając nadzieję że jeszcze go za niedługo spotkam.

Chłopak pomachał, a następnie odszedł. Zaczęłam uśmiechać się do siebie jak głupia, otwierając drzwi.

-Hej-Zaczęłam.

-Jest! No w końcu.-Rzuciła Sophia.-Jak tam było?

-Dobrze, nawet bardzo.

-Trey to dobry chłopak.-Odezwała się Elizabeth z kuchni.

-Znam jego rodziców.-Uśmiechnęła się ciocia.

-Muszę się wykąpać, i idę spać-Rzuciłam.-Jestem bardzo zmęczona.

Weszłam po schodach kierując się Do swojego pokoju wykąpałam się, i ubrałam piżamę. Szybko opadłam na łóżko.

Od Trey: Śpisz?

Do Trey: Jeszcze nie, ale czuję że zaraz padnę.

Od Trey: Wyśpij się :) Dobranoc.

Dałam telefon na półkę nocną, układając się wygodnie. Po piętnastu minutach nie mogłam zasnąć, jednak byłam zmęczona. Wyszłam na balkon widząc jakąś sylwetkę na zewnątrz.

Przyjrzałam się lepiej, i wtedy dostrzegłam Nicholas'a , on naprawdę jest uzależniony od palenia.

-Ty naprawdę masz problem.-Rzuciłam, na co się odwrócił.

-Jest późno, nie śpisz?-Zmienił temat.

-Nie mogę zasnąć.

-Twój chłoptaś cię wystraszył?-Prychnął, na co przewróciłam oczami.

-Raczej ty.-Uśmiechnęłam się złośliwie.

-Jakbym ci dał różdżkę, to byś była czarownicą.

-Raczej księżniczką.-Poprawiłam włosy.

Brunet zaciągnął się jeszcze raz nikotyną, i zdeptał butem niedopałek.

-Dobranoc czarownico.-Odezwał się, odchodząc.

*Wolicie dłuższe rozdziały czy krótsze?*
Do zobaczenia w rozdziale 16 :))

"Zwykły Przypadek" [+16]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz