Siedzieliśmy na leżaczkach w kółku, mój wzrok przykuło rozpalone ognisko.
-I jak Winter sie mieszka?-Zapytal nagle Xander.
-Dobrze, cieszę się ze was poznałam.-uśmiechnęłam się szeroko.
-A ja nie.-Rzucił blondyn. Miałam otwierać buzie by coś powiedzieć jednak przerwał.-Bo nie wiem jak my się z tobą pożegnamy.
Zaśmiałam się czując smutek, że będę musiała ich opuścić.
-Koniec smutków, Winter jeszcze jest.-Powiedziała Laura.
-Zróbmy coś fajnego!-Krzyknął Aiden, rozbierając się.
Każdy wymienił się znaczącym spojrzeniem, szybko zaczęłam ściągać moje dresy i bluze, śmiejąc się pod nosem.
-Na trzy dwa jeden!
Szybko zanurzyliśmy się w lodowatej wodzie.
-Ale zimno!-Krzyknęła Sophia.
Odwróciłam się do tyłu gdy ktoś zaczął mnie lać wodą. Ujrzałam uśmiechniętego Nicholasa.
-Nicholas!-Krzyknęłam, od razu zaczęłam go chlapać wodą. Na co podniósł ręce.
-Idiota.-Zaśmiałam się pod nosem.
-Mówiłem już wam że zginęła mi para majtek?-Odezwał się Zane, na co każdy wybuchł śmiechem.
-Mam ochotę na pianki, plus jest mi zimno.-Powiedziałam.
-Ja też.-Odpowiedziała Natalie
***
-Fajnie było-Powiedziała Natalie, jej wzrok powędrował na wózki sklepowe koło sklepu spożywczego.-Myślicie o tym samym co ja?-Zaśmiała się.
Podbiegliśmy szybko do wózków.
-Wsiadaj.-Rzucił Nicholas spoglądając na mnie.
-Ni-Zaczęłam ale nie pozwolił mi dokończyć, gdy wziął mnie na ręce i wsadził do wózka.
Sophia wsiadła do Aiden'a , Laura do Xander'a, Natalie do Zane'a. Nicholas zaczął pchać wózek, Zaśmiałam się patrząc na miny wszystkich.
Wtedy zdalam sobie sprawę jak bardzo mi na nich zależy.
***
-Co się tak szczerzysz do telefonu?-Zaśmiała się Sophia.-Trey, napisał żeby się spotkać.-Uśmiechnęłam się,
Sophia uśmiechnęła się szeroko. Poprawiłam kaptur od bluzy, wracając wzrokiem do telefonu.
-I co? Chcesz się z nim spotkać?-Zapytała siadając obok, popijając swojego czekoladowego Shake'a.
-Chyba tak, myślę że może coś z tego być.-Rzuciłam-Lubię go.-Dodałam.
***
Za pół godziny miałam być na miejscu, przejrzałam się w lustrze, ubrałam białą obcisła sukienkę bez ramiączek, pofalowałam trochę włosy, oraz postawiłam na delikatny makijaż.
-I jak ci się podobam?-Spojrzałam na Sophie, która mi się przyglądała.
-Boże ale ty jesteś piękna!-Rzuciła, taksując mnie wzrokiem.-Takie połączenie ci tak pasuję.
-Dziękuje, ale musze już lecieć-Zaśmiałam się.
-Baw się dobrze!-Usłyszałam glos za pleców.
Wyszłam z domu kierując się w stronę restauracji do której miałam 7 minut na piechotę, gdy ujrzałam chłopaka uśmiechnęłam się szeroko.
-Pięknie wyglądasz.-Powiedział, przyglądając mi się.
-Ty też-Zaczęłam, taksując go wzrokiem.
-To dla ciebie.-Uśmiechnął się, podając mi czerwone róże.
-Nie musia..-Chciałam powiedzieć jednak przerwano mi.
-nie musiałem ale mogłem.-Odezwał się,-Wejdzmy do środka.
Trey był zabawny bardzo, nawet nie wiedziałam kiedy zleciały trzy godziny, a na zewnątrz zrobiło się już ciemno.
-Będe już lecieć.-Powiedziałam.-Już pózno, ale naprawdę dobrze się bawiłam.-Zaczęłam, ochodząc od stołu.
-Mam nadzieję że to nie nasza pierwsza i ostatnia randka.-Uśmiechnął się.
-Ja też-Powiedziałam cicho.
-Podprowadzę cię.-Rzucił.-Co ty na to?
w odpowiedzi skinęłam głową. Gdy wyszliśmy z budynku, wiatr owiał moją skórę, przez co poczułam chłód.
-To twój dom?-Zapytał.
-Tu pomieszkuje, z moją kuzynką i ciotką.-Odpowiedziałam, poprawiając sukienkę.
-Do zobaczenia.-Powiedziałam, mając nadzieję że jeszcze go za niedługo spotkam.
Chłopak pomachał, a następnie odszedł. Zaczęłam uśmiechać się do siebie jak głupia, otwierając drzwi.
-Hej-Zaczęłam.
-Jest! No w końcu.-Rzuciła Sophia.-Jak tam było?
-Dobrze, nawet bardzo.
-Trey to dobry chłopak.-Odezwała się Elizabeth z kuchni.
-Znam jego rodziców.-Uśmiechnęła się ciocia.
-Muszę się wykąpać, i idę spać-Rzuciłam.-Jestem bardzo zmęczona.
Weszłam po schodach kierując się Do swojego pokoju wykąpałam się, i ubrałam piżamę. Szybko opadłam na łóżko.
Od Trey: Śpisz?
Do Trey: Jeszcze nie, ale czuję że zaraz padnę.
Od Trey: Wyśpij się :) Dobranoc.
Dałam telefon na półkę nocną, układając się wygodnie. Po piętnastu minutach nie mogłam zasnąć, jednak byłam zmęczona. Wyszłam na balkon widząc jakąś sylwetkę na zewnątrz.
Przyjrzałam się lepiej, i wtedy dostrzegłam Nicholas'a , on naprawdę jest uzależniony od palenia.
-Ty naprawdę masz problem.-Rzuciłam, na co się odwrócił.
-Jest późno, nie śpisz?-Zmienił temat.
-Nie mogę zasnąć.
-Twój chłoptaś cię wystraszył?-Prychnął, na co przewróciłam oczami.
-Raczej ty.-Uśmiechnęłam się złośliwie.
-Jakbym ci dał różdżkę, to byś była czarownicą.
-Raczej księżniczką.-Poprawiłam włosy.
Brunet zaciągnął się jeszcze raz nikotyną, i zdeptał butem niedopałek.
-Dobranoc czarownico.-Odezwał się, odchodząc.
*Wolicie dłuższe rozdziały czy krótsze?*
Do zobaczenia w rozdziale 16 :))
CZYTASZ
"Zwykły Przypadek" [+16]
Storie d'amoreSiedemnasto letnia Winter Wilson wyjeżdza na 3 miesiące do swojej ciotki oraz starszej o rok kuzynki Sophii która zapoznaje ją z paczką przyjaciół,kuzynka jednak ostrzega ją przed chłopakiem z sąsiedztwa, chłopakiem który jest przeciwieństwem Winter...