–Twój nowy dom siostro. – usłyszałam prychnięcie mojego brata, jak wysiadłam z samochodu, który zaparkował na ładnym i dosyć bogatym podwórku. – Ciesz się, że dali matce nad tobą opiekę, bo jakbyś trafiła na kogoś innego, to o zamieszaniu ze mną byś sobie mogła tylko pomarzyć.– dodał, na co parsknęłam, przewracając oczami. Zamknęłam drzwi od samochodu i powoli podeszłam do mojego bliźniaka, który nie był aż tak do mnie podobny, jak to byliśmy w stanie słyszeć. Miał ładne brązowe włosy, które trochę może i gryzły się z jego niebieskimi oczami ale miało to swój urok. Nie za duże usta, gęste brwi oraz prosty nos. Na nosie znajdowały mu się mało widoczne piegi, jednak gdy się patrzyło na niego dłużej dało je się bardzo dobrze zauważyć. Ja za to naturalnie podchodziłam pod czarny kolor włosów, jednak miałam je wyjaśnione na biel, z którym niebieskie oczy już dobrze sie zgrywały. Pełne usta, gęste ale nie za mocno brwi, oraz zadarty nosek. Nie posiadałam takich piegów jak on. To prawda, miałam je, ale jeszcze mniej widoczne od niego, które i tak trudno było dostrzec jak mi się przyglądało.
– Jestem ci wdzięczna. – powiedziałam, podczas tego parsknęłam. Śmieszyła mnie cała sytuacja jaka spowodowała miejsce, w którym się znalazłam, ale to nie teraz. – Jakby serio, ale gdyby nie ty to za pięć miesięcy była bym już wolna i tak. Ale dziękuje. – oznajmiłam, co mogło zabrzmieć naprawdę sarkastycznie, ale nie miało być.
Wiedziałam, że Alojzy, nie był w ogóle przygotowany na taki zwrot akcji, jednak wiedziałam, że w głębi duszy odetchnął, że w końcu nie musi się o mnie martwić. Cała sytuacja, która wydarzyła się była dla niego brutalna i wiem, że nie może dalej dopuścić do swojego umysłu myśli, że pozwoliłam naszemu ojcu trafić do szpitala.
– Dobra... – westchnął, powoli, na co tylko szerzej się uśmiechnęłam. – Poznasz Ashley i Camerona. Błagam bądź miła, to moi przyjaciele. – zerknęłam na niego zdezorientowana tym co powiedział. Naprawdę uważał, że będę nie miła dla jego przyjaciół i zarazem teraz moich współlokatorów.
– Bez przesady Alojzy. – sarknęłam, na co chłopak tylko westchnął, kolejno otwierając bagażnik, w którym znajdował się moje dwie ogromne walizki, w których było wszystko co posiadałam. Chłopak chwycił za jedną, a ja chwyciłam niemalże od razu drugą, aby przypadkiem nie myślał, że zostawię go samego z noszeniem bagaży. Zamknął, powoli bagażnik i spojrzał na mnie poważnie.
– Afra, jeszcze zanim pójdziemy do wejścia. Będą mogli się zapytać co ci się stało w twarz. – wspomniał, o ranie, która znajdowała się na moim policzku. Byłam w stanie o niej całkowicie zapomnieć przez czas od kiedy ją miałam. Pamiątka po tacie, która nawet dodawała mi uroki. Nacięty policzek, dodający mi uroku... ja to mam upodobania.. – Powiedz im co chcesz powiedzieć, ja nic nie mówiłem nie licząc, że będziesz mieszkać z nami. Sama zdecyduj jaką wersje mają znać. – oznajmił, na co pokiwałam, głową a mój umysł przeszła myśl, którą od razu powiedziałam.
– Wiem, że temat został wsunięty pod dywan, ale może lepiej by wiedzieli o co poszło, zamiast byś to przed nimi ukrywał. Jak znajdziesz czas, to powiedz im jak to było i zapewnij, że nie jestem psychiczna ani nic, powinni zrozumieć. – palnęłam, co w sumie miało sens. Mój brat bez sensu chciał mnie bronić, chcąc na tym zepsuć zaufanie, którym został obdarowanym przez innych. Toleruje wszystko, ale nie kłamstwo.
– Wolałem najpierw usłyszeć twoje zdanie na ten temat, ale skoro poznałem to powiem jak było.. I zapewniam cię, że nikt z nich nie spróbuje się czegokolwiek złego na twój temat powiedzieć, serio zapewniam cię. – dodał na co tylko parsknęłam i dodałam zdanie, które było stu procentową prawdą.
– Moja krew braciszku. – parsknęłam, z wiedzą, że im dłużej będzie przebywał w moim towarzystwie, to tym bardziej stanie się mniejszą o kilka minut wersją mnie.
CZYTASZ
Shadows Of Love
Romance„Ich spojrzenia, jak dwa ognie, zapłonęły w tym krótkim momencie, w którym dotyk zbliżył ich dusze. Właśnie wtedy, w ciepłym uścisku czasu, obudzili żar - tę niezwykłą iskrę, która napotkała skrywaną tajemnicę wszechświata. Ogień, który rodził się w...