Rozdział 6 - Śniadanie

100 7 7
                                    

Następnego dnia, mimo późnego pójścia spać, z porannym słońcem wstał Izuku. Z nim w tym samym pokoju, na innym łóżku, spał Iida. Zielonowłosy widząc, że jego przyjaciel wyjątkowo spokojnie śpi, po cichu przygotował sobie ubrania z plecaka i udał się do ogólnej łazienki dla gości. Na korytarzu również zachowywał ciszę. Omega nie wiedział czy Vlad i Lewis śpiący w sąsiednich pokojach już wstali, ani co z Uraraką mająca pokój na drugim krańcu korytarza, dlatego wolał poruszać się po cichu. Jak i u niego w pokoju tak i na korytarzu było już wystarczająco jasno, to też nie musiał zapalać świec.

Łazienka była całkiem przestronna, posiadała dużą wykonaną z glazury balię kąpielową, wygodny wychodek, i białą misę na drewnianym podeście, a obok niej dwie drewnaine szafy. Ściany i podłogi były jasne, a wpadające wchodzące słońce dodawało jej przytulnego uroku.

Zielonowłosy skierował się do jednej z szafek, aby wyciągnąć ręcznik. Następnie sięgnął po wiaderko z wodą i wlał ją do misy. Sprawdził palcami jej temperaturę i zadowolony uznał, że jest ona w temperaturze pokojowej. Sięgnął po mydło z drewnianej podstawki i umył twarz, a w międzyczasie żuł zioła aby oczyścić zęby. Nie przejmował się kąpielą gdyż ją wykonał jeszcze przed snem, bo inaczej nie potrafił by brudny zasnąć. Gdy skończył zajmować się twarzą, skorzystał z toalety i umył ręce, a na koniec wylał wodę do specjalnego otworu w rogu łazienki.

Tak odświeżony odniósł swoje nocne ubrania do pokoju i postanowił zejść na dół. Chciał porozmawiać z kimś z rodziny wodza, a jeśli i oni nadal by spali to z kimś ze służby. Miał w planie na dziś lepiej poznać wioskę i tutejszą watachę.

Schodząc na parter nikogo nie spotkał, zajrzał do salonu i jadalni, ale tam też nikogo nie było. Szmaragowooki udał się więc do kuchni licząc, że tam kogoś zastanie. Jego nadzieje były owocne, gdyż w kuchni były służki, dwie Omegi oraz jedna Beta. Wszystkie były odwrócone do niego tyłem i w szptanej rozmowie szykowały jedzenie, więc niechcąc ich straszyć zapukał delikatnie w framugę przejścia. Kobiety z lekka zaskoczone odwróciły się.

- Och! Ty jesteś jednym z gości szanownej Mistuki. Izuku, prawda? Witamy w domu głównym wioski. - Powiedziała Beta i delikatnie wszystkie trzy dygnęły.

- Heh, nie musicie mi się kłaniać ani nic z tych rzeczy, jestem... gościem, em podróżnikiem, nie trzeba mi żadnych specjalnych względów. - odpowiedział im speszony drapiąc się po karku - I tak jestem Izuku. Miło was poznać. A jak się do was zwracać?

- Nam również miło cię poznać. - odpowiedziała beta, a Omegi wróciły do swoich zajęć - Ja jestem Yui, po mojej lewej Hina, a po prawej Margaret. Lecz w towarzystwie z zewnątrz lepiej mów do nas "Ty", "Służbo" czy zwyczajnie wskaż palcem.

- Tutejsze zasady?

- Tutejsze zasady.

- Dziękuję za radę Yui. Czy rodzina Bakugo już wstała?

- Nie, Pani Mitsuki i jej małżonek nadal nie wstali. Nie dostałam też informacji od żadnej z pokojówek o pobudzce któregoś z dzieci.

- Przepraszam, ale chyba jednak jedno z nich wstało.

- Och, które Margaret?

- Panicz Katsuki. Chyba wstał jak zazwyczaj co świt i udał się na trening. Nie obudził Elise, aby przygotowała mu rzeczy bądź łaźnię, ale gdy przyszłam do kuchni, zauważyłam, że jest mniej chleba niż wczoraj na wieczór, zniknęła też szynka z wczoraj oraz ubyło trochę warzyw... no jeszcze zauważyłam kilka okruszków na stole.

- Tak to pasuje do panicza.

- Dzieci robią sobie same jedzenie? - zapytał zielonowłosy.

- Nie, to nasz obowiązek. Każdy posiłek podajemy w jadalni o wyznaczonych porach i w takowych zazwyczaj cała rodzina je. Ale czasem zdarza się, że jak Panicz Katsuki, ktoś wstanie szybciej, albo jak Panienka Mizuki, nie śpi całą noc przez czytanie i wtedy przychodzą wcześniej i podjadają. - Odpowiedziała mu Yui.

Najjaśniejsza z gwiazd || BakudekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz