Powiedzieć, że w salonie domu głównego rodziny Bakugo atmosfera była napięta to jakby powiedzieć, że w zimie pada śnieg, nie wystarczająco. Przy specjalnie przygotowanym do tej rozmowy okrągłym stole, na wytwornych i miękkich fotelach, siedzieli "winnowajcy" obok siebie, a rodzina Bakugo na przeciwko nich. Prawie każdy, nawet jeśli nie brał udziału w zamieszaniu, siedział i oczekiwał jak na szpilkach. Wyjątkiem była Mitsuki krążąca wokół stołu oraz Katsuki oparty o ścianę koło wejścia do salonu, w pozie sugerującej, że ma to wszystko gdzieś. W końcu wódz zatrzymała się i powiodła po wszystkich srogim spojrzeniem.
- Nie wiem co będzie od was bardziej satysfakcjonujące, wasze wytłumaczenie czy obietnica posłuszeństwa i nie siania zamętu. Od waszych odpowiedzi będzie zależeć co z wami zrobię.
Słysząc te słowa od matki, Katsuki obrócił się na pięcie i udał do swojego pokoju na piętrze. Jego udział w tym przedstawieniu uznał za zbędny. On już wie jak potoczy się cała rozmowa. Mitsuki nie jest głupia, impulsywna tak, ale nie aż tak wroga jak starszyzna. Postraszy gości aby ci byli bardziej skorzy do współpracy, bo z pewnością w relacji z nimi wyczuła interes. Katsuki za to ma własne problemy do przemyślenia. Między innymi nawiedzające go zielone oczy z piegowatą twarzą.
Mitsuki tym czasem wpatrywała się w gości i oczekiwała na ich odpowiedź.
- Przepraszam jeśli złamałem prawo, nie znam tutejszych zasad choć to i tak nie zwalnia mnie z ich przestrzegania. Wszelkie szkody finansowe też pokryję. - odpowiedział po chwili ciszy, spokojnym głosem, Izuku.
- Przepraszasz za to, że złamałeś zasady? Nie, że naruszyłeś cielesność, a także upokorzyłeś Alfę? - Odpowiedziała Mitsuki równie spokojnie, z chłodną powagą na twarzy.
- Należało mu się, lecz gdy zaczynam rozumieć tutejsze zasady mogłem jednak wybrać lepszą metodę.
- Rozumiejąc tutejsze zasady pozwoliłbyś mu na to co od ciebie chciał, bez marudzenia. Tym bardziej, że w kodeksie starszyzny kara za twój występek jest o wiele gorsza.
- Przepraszam, że się wtrącę wodzu. Ale znam Izuku i naprawdę nie trzeba stosować żadnych kar. To się z pewnością nie powtórzy. - wtrącił ugodowo Lewis.
- Jestem w stanie zawrzeć korzystny dla twojej wioski układ, jeśli tylko to sprawi, że zapomnimy o całym wydarzeniu. - dodał Vladimir.
- Pani, mój przyjaciel postąpił niegodnie według waszych zasad, jesteśmy skłoni odejść najszybciej jak to możliwe i już wiecej nie wracać, aby tylko więcej nie prowokować mieszkańców. - prosił Iida.
- Masz całkiem niezłe poparcie Omego. - powiedziała Bakugo.
- Mam bardzo dobrych przyjaciół, wodzu. - Odpowiedział jej z delikatnym uśmiechem zielonowłosy.
Spoglądali sobie oboje pewnie w oczy przez dłuższą chwilę. Chwilę w której reszta nie wiedziała, czy dalej powinna licytować się o los szmaragdowookiego czy raczej brać nogi za pas.
Chwila jednak minęła i wszyscy zgromadzeni mogli usłyszeć śmiech Alfy. Przybysze byli skonfundowani tak samo jak członkowie rodziny Bakugo. Jedynymi którzy nadal zachowali spokój w tej sytuacji byli Izuku i Masaru.
- Emmm, tato? Co się dzieje? - jako pierwsza odzyskała możliwość mowy Mizuki.
- Nic takiego skarbie, wszystko jest dobrze.
- Od kiedy opętany śmiech mamy jest dobry?!
- Nie jest opętany... Ale muszę przyznać dawno już nic mnie tak mocno ucieszyło. - Odpowiedziała już córce sama Mitsuki, po tym jak się opanowała - Czuję, że jesteś niezywkłą osobą Izuku, to będzie przyjemność z tobą współpracować.
CZYTASZ
Najjaśniejsza z gwiazd || Bakudeku
FanficIzuku Midoriya jest żwawym, radosnym, z sercem na dłoni młodzieńcem. Wiecznie ciekawy świata, skąd bierze się jego marzenie o podróżowaniu. Bo wielu próbach, prośbach, marudzeniu i swojemu uporowi w walce o uszanowanie jego wolnej woli, i możliwości...