Z deszczu pod rynnę...

15 2 0
                                    

POV CHARA

Powoli zaczynałam się budzić. Czułam się okropnie, nigdy wcześniej nie czułam się aż tak źle! Uczucie gorąca oraz ból głowy z piekła wzięli rolę mych katów. Nie mogę tego wytrzymać, za wszelką cenę muszę dojść do zdrowia...!

Otworzyłam oczy. Na początku wszystko było dla mnie zamazane, ale stopniowo po chwili byłam w stanie widzieć normalnie. Pierwszą rzeczą, która wpadła mi w oko był widok Sansa. Siedział on pod drzwiami, opierając się o nie.

- K-komik...? - Zapytałam cicho, moje gardło było suche jak cholera.

- Jedyny w swoim rodzaju demonie. - Odrzekł szorstko patrząc w dół.

- Dlaczego tutaj jestem? To ty mnie tu przyniosłeś prawda...? - Zapytałam.

- To oczywiste, czyż nie? Pewnie już widziałaś po sobie, że jesteś zabandażowana. Nie miałem innego wyjścia niżeli ciebie tutaj przyprowadzić. - Odrzekł.

- Niby tak... Znaczy... Dlaczego mi pomogłeś? - Wpatrywałam się w niego podejrzliwym wzrokiem.

- Sans nie odzywał się przez parę sekund, po czym podniósł głowę i spojrzał na mnie. - Pewnie, dlatego że się boję... - W końcu dorzucił.

- Boisz się? Mnie? Czy wyglądam w tym stanie teraz na jakieś zagrożenie dla ciebie? - Powiedziałam z nutką zdziwienia w mym głosie.

- Czy to takie dziwne? Przeżywam właśnie nową linię czasową i jestem z TOBĄ w niej uwięziony! Wszyscy dookoła zachowują się ,,dziwnie''... - Spojrzał na mnie morderczym wzrokiem. - A w tym i TY. Liczba pytań tylko rośnie od momentu, gdy ta linia się zaczęła. Ktoś musi w końcu na nie odpowiedzieć... a kto inny jak nie TY! - Moje całe ciało czuło jego złość.

Presja, jaką na mnie nałożył, używając tylko słów była absurdalna! Kurwa! Wiedziałam, że prędzej czy później skapnie się, że coś tu nie gra. Czas wyłożyć na stół kilka odpowiedzi i zobaczyć jak to się dalej rozegra.

- Sans ty i ja właśnie dryfujemy po nowych nieznanych wodach. To jest pierwszy raz, jak mam do czynienia z tą linią czasową. Będąc fair zaczęłam już myśleć, że może nie być dla nas żadnej ,,następnej'' linii czasowej. - Powiedziałam, starając się zachować względny spokój.

- Dlaczego nie atakowałaś Snowdrake'a? Dlaczego dalej krwawisz mimo faktu, że masz przedmioty leczące od tego? Nie możesz użyć menu? Gdzie do kurwy jest SYSTEM!? - Jego oczy ogarnęła kompletna pustka. Gdybym w tym momencie skłamała pewnie skończyłabym z kością w głowie.

- Straciłam kontrolę... Nie mogę użyć przycisku Resetu, czy też całego menu. Sposób walki zmienił się, nie opieram się już na systemie i jego przycisku od walki. Nie jesteśmy już związani do zasad, które system nam narzucił. Przyznaje nie mam pewności, że to się nie zmieni później. - Odpowiedziałam z nadzieją, że uda mi się tym uniknąć dalszego przesłuchania.

- Zatem jak przeszłaś przez Ruiny!? Zabiłaś tam wszystkich!? Jakim cudem!? Bez... bez dostępu do przycisku walki...? Nie wspominając Toriel... - Sans spojrzał na mnie z obrzydzeniem.

- ... Nawet jeśli straciłam dostęp do większości ,,opcji'' ta linia czasowa dalej rządzi się pewnymi zasadami. Pierwszą jest to, że po zabiciu potwora dalej zyskuję L.O.V.E. Drugą natomiast jest fakt tego, że magia potworów się nie zmieniła, jednakże, co się zmieniło to sposób i schemat ich ataków. Niektóre potwory nawet podczas walki zaczynały się do mojego sposobu walki przystosowywać, a niektóre nawet zdawały się mnie znać... ale wiesz Sans, jak ze mną jest... Nie jestem żadnym pionkiem, który nie podoła wyzwaniu. Zabijanie jest dla mnie jak oddychanie. Dodam od siebie stwierdzenie, że w ten sposób przejście przez ruiny było nawet bardziej przyjemne... - Uśmiechałam się jak maniak w międzyczasie Sans spuścił głowę w dół, wydawał się być zamyślony.

Uczucie zrodzone z prochu || UndertaleAU || TwistedLoveTale PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz