Tydzień później...
POV SANS
Spędziłem cały tydzień uwięziony w ruinach z tą megalomanką. Nie był to najlepszy czas mego życia, ale jeśli miałbym wybierać między zajmowaniem się kimś przez kilka dni, a nie kończącym się koszmarem, który nazywa się linią ludobójcza... Cóż, wybór chyba jest oczywisty.
Atak paniki, jaki Chara przeżyła pierwszego dnia, kiedy to Flowey nas zaatakował rzeczywiście odcisnął swoje piętno na jej psychice. Jej zachowanie uległo zmianie, stała się cicha i bardziej nieufna w stosunku do mnie. Musiała kiedyś przeżyć jakąś traumę... I znowu nie wiem o niej wszystkiego. Flowey postanowił się więcej nie pokazywać i dobrze, ponieważ nie wiem, co by mogło się stać, gdybym był zmuszony znowu walczyć. Ostatnimi czasy coś dziwnego dzieje się z mą duszą po tym, jak używam magii. Nagły ból i zmęczenie były tego skutkiem, nie zdziwiłoby mnie to, gdybym dawał z siebie sto procent swych umiejętności, ale to, że odczuwam, to korzystając z minimum swych zasobów... to niepokojące. Zdecydowałem, że nie powiem Charze o tym dziwnym zjawisku.
Przez siedem dni gorączka Chary stawała się słabsza, aż do wczoraj, gdy to już udało się ją nam kompletnie wyleczyć. Problemem natomiast było jedzenie, a dokładnie jego przygotowanie. Dzięki Toriel i jej dużym zapasom jedzenia byłem w stanie przygotować posiłki dla Chary codziennie. Chara również nie wydawała się być zbyt wybredna w stosunku do jedzenia.
Czuje wstyd, patrząc na ilość jedzenia, która przez moje słabe umiejętności kucharskie poszła do śmietnika. Nie spodziewałem się, że ludzie muszą tak dużo jeść. Chyba nie jest to dziwne, patrząc na to, że jestem potworem. Nie potrzebuję dużo do życia, od czasu do, czasu muszę zjeść tylko coś aby uzupełnić swoje pokłady magii by moja dusza mogła dalej funkcjonować. Ludzie natomiast aby przetrwać muszą zjeść co najmniej dwa posiłki dziennie. Gdyby nie jedli i nie pili niczego przez dłuższy czas ich ciało, stawało by się stopniowo coraz słabsze, aż w którymś momencie nie byliby w stanie się już poruszać, co równa się ze śmiercią dla nich. Przynajmniej tak mi to wytłumaczyła Chara. Lepiej, jeśli to prawda, ponieważ jak się okaże że to kłamstwo, to ukatrupię ją za całe jedzenie, które poszło na straty... Ech, nieważne. Chara w końcu może się znowu ruszać, to tyle z dobrych wiadomości.
Właśnie siedzę w pokoju z Charą, sprawdzamy czy zabraliśmy wszystko, zanim wyjdziemy z tego miejsca.
- Hej Chara mam pytanie do ciebie, mamy jakiś plan? - Zapytałem.
- Nie, nie będzie nam potrzebny. - Odpowiedziała bez wzruszenia.
- Świetnie... więc odnośnie teleportacji. Problem leży w tym, że nie wiemy, jak wyglądają sprawy w Snowdin, teleportacja tam może być cholernie niebezpieczna. Szansa na to, że natrafimy na straż królewską jest ogromna. - Powiedziałem.
- Czy to problem? - Na jej twarzy pojawił się jej chory uśmieszek. - Przecież zawsze możemy ich zabić, po to zresetowałam linię czasową. - Odrzekła z podekscytowaniem.
- Wrócił ci humor widzę... - Wymamrotałem pod nosem.
Jak bardzo bym nie pragnął się sprzeciwić jej toku myślenia, to nie mogę. Jestem mordercą, czy tego chce, czy nie. Takie są fakty. Chara straciła kontrole nad linią czasową, co jest częściowo moją winą. Zresetowała dla mnie. Chciałem na nią krzyknąć i powiedzieć jej, że już nikogo więcej nie zabije jednak byłem cicho jak tchórz. Szanse na to, że potem ona odzyska kontrole są z czymś trzeba się liczyć, ale mam przeczucie... że będzie się to wiązać z większą ilością ofiar... Lepiej, jeśli nie będę teraz o tym myśleć.
- To może pokażesz mi wyjście? - Zaoferowałem.
- Z przyjemnością partnerze. - Chara przewróciła oczami i wyszła z pokoju. Szedłem zaraz za nią.
Zaczęliśmy schodzić po schodach. Na samym dole przywitał nas długi ciemny tunel. Kontynuowaliśmy podróż przez niego. Atmosfera tego miejsca zaczynała wypełniać mnie uczuciem niepokoju. Na końcu tunelu zobaczyłem ogromne drzwi, które muszą prowadzić do Lasu Snowdin. To musi być miejsce, w którym rozmawiałem z Toriel, gdy dzieliliśmy się żartami. Ten widok zrzucił na me barki jeszcze większe grzechy...
Jestem z mordercą, który wybił nie jeden raz całą populację podziemia przed mymi oczami! Pewnie sprawi że sam jeszcze niejedną osobę zabiję, a wisienką na torcie będzie to, że nie mam żadnego zdania w tej kwestii... Wszystkie negatywne uczucia zaczęły gnieść moją psychikę w drobny mak. Co mnie w tym wszystkim najbardziej przerażało to, że w tych emocjach znalazło się jedno, którego nigdy bym się nie spodziewał...
Ekscytacja z tego, co nieuniknione.
Wyszliśmy z Ruin. Nerwowo rozglądałem się za potencjalnymi strażnikami, na szczęście nikogo nie było w pobliżu. Wzdychnąłem z ulgą, Chara popatrzyła na mnie srogim spojrzeniem, wyglądało na to, że ją tym wkurzyłem. Podeszła do mnie blisko, nie dzieliło nas nawet dwadzieścia centymetrów! Z siłą położyła swój palec wskazujący na mą klatkę piersiową.
- Co do kurwy jest z tobą nie tak!? Jesteśmy w tym gównie razem, czy to ci się podoba, czy nie! Myślisz, że skoro to jest nowa linia czasowa to przestanę zabijać potwory!? Sans sam ubrudziłeś swe ręce w prochu! Nie spierzesz go choćbyś nieważne jak bardzo próbował! Zaakceptuj rzeczywistość taką, jaka jest! Nie ważne jak bardzo pokręcona jest ta sytuacja MUSISZ ją zaakceptować! - Chara krzyczała na mnie, jej słowa drążyły dziury we mnie.
- ... - Nie byłem w stanie nic jej na to odpowiedzieć.
- Kiedyś byłam, taka jak ty. Chciałem uratować każdego, nie pomyślałabym o skrzywdzeniu kogokolwiek, ale to wszystko zaczęło się zmieniać po tym, aż się ,,znudziłam". Wszystkie uśmiechy, które widzisz po tysiąckroć zaczynają cię tylko męczyć i grać z twoim umysłem! Pierwszy raz, gdy zabiłam poczułam się... nowo narodzona. Z każdą nową ofiarą to uczucie stawało się coraz bardziej uzależniające. Sans nie oszukasz mnie tą fasadą! Wiem dobrze, że nie chcesz wracać do tamtej pętli. Nie chcesz bym zresetowała, dlatego zabiłeś Snowdrake'a! ZATEM ZABIJMY ICH WSZYSTKICH I ZMIEŃMY NASZE LOSY NA ZAWSZE! - Chara krzyknęła z dumą.
Sposób, w jaki ona mówiła sprawił, że czułem się, jakbym miał zaraz się rozpaść. Wszystko, co ona powiedziała, pomimo że było to obrzydliwe, brutalne i co najważniejsze niemoralne było... prawdą. Nie chcę wracać do pętli... Ja... Ja... JA JESTEM MORDERCĄ!
Obróciłem się plecami do Chary czułem jak łza przepłynęła mi po mym kościanym policzku. Chciałem zniknąć, być zmieniony w proch, tak jak te wszystkie razy w sali osądu. Nie chcę żyć. Mam dość samego siebie. Podszedłem do najbliższego drzewa i uderzyłem je z całej siły, jaką miałem. Wykrzyczałem z siebie wszystkie swe emocje, których nie potrafiłem już utrzymać na więzi.
"Hej? Czy ktoś tam jest?" - Jakieś potwory zaczęły krzyczeć z daleka...
CZYTASZ
Uczucie zrodzone z prochu || UndertaleAU || TwistedLoveTale PL
Fanfiction- Siedzimy w tym razem partnerze. - Lepiej bym tego nie ujął. ============================================================================ Książka zainspirowana AU stworzonego przez Rahafwabas. "Czy można pokochać kogoś kto zmienił twoje życie w pie...