03: ❝Nadzieja umiera ostatnia❞

67 13 54
                                    

 Nim wróciła do mieszkania Mansika, które znajdowało się pięć przystanków od sklepu Daiso, Minseo przeszła całą drogę pieszo, nie zbaczając na ewentualne zagrożenie, czające się na bezbronne kobiety po zmroku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nim wróciła do mieszkania Mansika, które znajdowało się pięć przystanków od sklepu Daiso, Minseo przeszła całą drogę pieszo, nie zbaczając na ewentualne zagrożenie, czające się na bezbronne kobiety po zmroku.

Dochodziła dwudziesta trzecia, a ona, jedynie o czym myślała to o zaginionym kocurze, którego nawoływała po imieniu, święcąc w każdy kąt zakupioną latarką i poruszając saszetką w taki sposób, by było słychać jej szelest. Strata i tęsknota przyćmiły jej umysł. Na szczęście to nie był najwyraźniej jej dzień na umieranie, bowiem dotarła do tymczasowego mieszkania cała i zdrowa.

Zdjęła buty i założyła urocze różowe kapcie z wizerunkiem świnki, które otrzymała od Mansika na drugi dzień wspólnego mieszkania. Chłopak chciał nieco poprawić jej humor i choć nie do końca mu to wyszło, widok kapci za każdym razem sprawiał, że robiło jej się cieplej na sercu.

– Nam Minseo. Dlaczego nie odbierasz komórki?! – Mansik objawił się przed nią z grobową miną na okrągłej twarzy. Białe włosy miał starannie uczesane z grzywką opadniętą na czoło. W białym dresie wyglądał niczym anioł. – Martwiłem się! Powinnaś być pół godziny temu. Chciałem po ciebie przyjechać, ale nie odbierałaś i bałem się, że możemy się minąć. Wciąż nie bierzesz ze sobą klucza, który ci dałem.

Minseo posłała chłopakowi przepraszający uśmiech.

– Yoonah przyszła do sklepu i wpadłam w dołujący nastrój. Miałam wyciszony telefon. Nawet nie pomyślałam, by na niego zerknąć. Nie wracałam też autobusem. Przeszłam się pieszo. Miałam nadzieję, że spotkam po drodze Zico.

– Co zrobiłaś?

– Wiem, że to było głupie, ale Ramsan nie jest aż tak niebezpieczne, jak może ci się wydawać. Poza tym Zico gdzieś tam jest, zupełnie sam i ja... – Wzruszyła ramionami, przygryzając dolną wargę, chcąc zapanować nad nagłą lawiną cierpienia, jakie ją ogarnęło. – Ja po prostu...

Mansik widząc jak Minseo zanosi się głośnym szlochem, momentalnie się przy niej znalazł i ją przytulił. Starał się jak mógł, by odwracać jej uwagę od zaginięcia Zico i faktu, że wciąż nie natrafili na jego trop. Nikt też nie zadzwonił na podany numer, a plakaty raz po raz były zrywane przez mniej życzliwych ludzi.

Wiedział, ile ten kot dla niej znaczył i było mu naprawdę przykro, gdy musiał patrzeć na jej smutek. Znał Minseo od liceum i doprawdy często widywał ją w stanach depresyjnych, które zwykle powodowała jej matka. Z nimi jednak potrafił sobie poradzić. Teraz było trudniej.

Chciał wierzyć, że Zico się odnajdzie, ale z każdym dniem zaczynał się zastanawiać, czy nie został przez kogoś przygarnięty, bądź czy nie potrącił go jakiś samochód. Czytał na różnych forach, że niewychodzący kot, który uciekł, powinien kręcić się w pobliżu domu. Zico był bardzo zżyty z Minseo, dlaczego więc nie reagował na nawoływania?

Uciekaj, Minseo /ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz