Drzwi do mojego pokoju otwarły się gwałtownie i z hukiem uderzyły o ścianę za nimi, robiąc na niej prawdopodobnie ślad, jak nie dziurę.
— Pogięło cię?! — Piskliwy krzyk dziewczyny rozległ się po całej posiadłości i nie jestem pewna czy nawet nie po całej okolicy. Obok jej nogi przebiegła Missy i niemal od razu wskoczyła na łóżko kuląc się obok mnie. — Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego jak ja się martwiłam? — Rzuciła się na łóżko, na miejsce obok mnie i przyciągnęła mnie do siebie próbując mnie przytulić. Na początku się szamotałam by tego uniknąć, ale poddałam się czując że ciemnowłosa i jej silne - jak na taką drobniutką dziewczynę - ramiona nie zamierzają odpuścić. Kontem oka zauważyłam ten zwycięski uśmiech jaki zawitał pod nosem dziewczyny. Przewróciłam oczami i ostatecznie oddałam uścisk.
— Zdaje sobie z tego sprawę, Blake wspomina...
— Co ty gadasz?! Matko! Blake o mnie wspomniał? — Przyłożyła zewnętrzną część dłoni do czoła i udawała, że mdleje opadając na poduszki.
— Nie naśmiewaj się, bo poważne rzeczy chce tu omówić — rzuciłam poważnie.
— Dobra, dobra. To mów, co tam wspominał o tej swojej pięknej i niesamowitej przyjaciółeczce?
— O niej? Nic nie wspominał, a czemu? — rzuciłam i uśmiechnęłam się wrednie.
— No wiesz co? — Uniosła się do siadu i spojrzała na mnie ze zmarszczonymi gniewnie brwiami. — Taka jesteś?
— Dokładnie taka — potwierdziłam.
— To se taka bądź, ale wpierw mi powiedz, co ci o mnie wspominał Blake.
— Zaczynam odnosić wrażenie, że Blake Collins ci się podoba — pstryknęłam ją w nos i również usiadłam na łóżku.
— Blake? Nie, on jest zarezerwowany dla ciebie, ale ten gbur próbuje mi wmówić, że mnie nie lubi więc jestem ciekawa co o mnie wspominał — wytłumaczyła.
— Jak to: zarezerwowany dla mnie?
— Serio? Z całej mojej wypowiedzi tylko to wyłapałaś? — Zaśmiała się i pogłaskała leżącą obok nas Missy, a ta pomerdala ogonem uderzając nim o materac.
— Wybacz.
— Cóż, odkąd tu przyjechałaś wiedzieliśmy, że będziecie razem. To tylko kwestia czasu więc już jest zarezerwowany dla ciebie — wzruszyła ramionami — a teraz gadaj, co o mnie wspomniał.
— Po pierwsze: Ja i Blake raczej nie będziemy razem, nie widzę, żebyśmy mieli wspólną przyszłość — podkreśliłam by zrozumiała. — a po drugie: Blake wspomniał tylko o tym, że oddawaliście mu swój czas by mógł się ze mną częściej widywać.
— Czyli uważasz, że skoro chodził do ciebie tak często i zabierał od nas godziny by się z tobą zobaczyć to tylko koleżeński czyn? — Zamyśliła się nie patrząc przy tym na mnie, a na ścianę naprzeciw mnie.
— Tak właśnie uważam.
— Ten twój był... — Zacięła się i wyglądała jakby nie chciała dalej kontynuować, ale ja chciałam poznać resztę wypowiedzi.
— No, kontynuuj. Jak zaczęłaś to skończ — zachęciłam ją by dalej kontynuowała.
— Chciałam pytać czy ten twój były to w ogóle był twój chłopak. — Wyszeptała cicho, ale dobrze, że już pojęła, że to było głupie pytanie, bo niemal od razu ponownie otworzyła usta — Jezu przepraszam Deli, że w ogóle o tym pomyślałam — dodała od razu.
— Nie ważne, po prostu ja i Blake Collins nigdy nie będziemy razem, więc możesz go odrezerwować — powiedziałam poważnie, a ona parsknęła pod nosem. — Super, ciebie to jeszcze śmieszy.
CZYTASZ
Moments of happiness
RomanceCordelia White dzieciństwo kojarzy tylko z ciągłą walką o swoje bezpieczeństwo oraz mamy i młodszej siostry. Nic z tego dzieciństwa nie sprawia, że mogłaby z dumą powiedzieć „jak byłam dzieckiem...". Fakt, miała kochającą mamę, wspaniałych kuzynów i...