Perspektywa Rosanny
Weekend minął i znowu idę do szkoły. Przez cały czas bracia się o mnie martwią i to aż za bardzo, mam dość ich nadopiekuńczości. Podsłuchał też rozmowę Vincenta z Dylanem i Willem, że mają pilnować żebym jadła i ogólnie przed ludźmi i jeśli będzie trzeba nawet przed samą sobą. Nie no ja to pierdole. Będę pewnie ciągle ,,przez przypadek" na nich wpadać, bo ta szkoła jest tak popierdolona, że jest połączone liceum z podstawówką i zamiast zrobić dwa osobne budynki postanowili wszystkich dać do jednego, a potem się dziwią, że przyłapali jakieś trzecioklasistki palące z starszymi koleżankami z trzeciej klasy liceum, no patologia.
Siedziałam aktualnie na biologii i zadzwonił dzwonek na lunch. No to udawanie czas zacząć, potem i tak to wybiegam, bo idę z moją przyjaciółką, Felicity do parku.Usiadłam przy stole z Felicity. Zaczęłam jeść i czułam na sobie cały czas wzrok braci.
-No japierdole czy oni muszą ciągle się gapić
-No martwią się-odpowiedziała moja przyjaciółka, ona od początku wszystko wiedziała. Przyjaźnimy się od urodzenia, bo moja starsza siostra przyjaźni się z jej.
-No ale bez przesady ile można, nie mogę się doczekać aż pójdziemy do parku, tam ich przynajmniej nie będzie.
-Mhm-i wtedy zadzwonił dzwonek, teraz będzie ostatnia lekcja bo dwie ostatnie nam odwołali i musiałabym 3 godziny czekać na braci, dlatego idę do tego parku. Inaczej Vince by się nie zgodził.
Ostatnia lekcja strasznie mi się dłużyła, miałam z tą głupią babą od matmy i znowu wywołała mnie do odpowiedzi. Nie chciało mi się jej pyskować, więc posłałam jej takie ,,bitch" spojrzenie i odpowiedziałam prawidłowo na jej pytanie. W końcu zadzwonił dzwonek. Od razu się spakowałam i wyszłam. Udałam się do wyjścia ze szkoły gdzie czekała już na mnie Fela.
-No to co idziemy?-powiedziała moja przyjaciółka
-Dobra ale wejdziemy najpierw do mojego zaufanego sklepu i kupimy jednorazówki, Tony'emu i Dylanowi sprzedają, bo są Monet, więc mi też powinni.
-No dobra
[autorka-OD RAZU MOWIE, ŻE NIE ZNAM SIE NA PALENIU ITP WIEC NIE BEDE TU O JAKIŚ SMAKACH GADAĆ BO MAM RÓŻOWE PŁUCA]
Sprzedawczyni po usłyszeniu mojego nazwiska sprzedała mi dwie jednorazówki dla mnie i dla Feli i wzięłam jeszcze dwa energetyki.
Usiadłyśmy na ławce najbardziej oddalonej od ludzi i rozmawiałyśmy paląc i od czasu do czasu pijąc energetyki. Potem poszłyśmy biegać po parku. Czas upłynął bardzo szybko. Nagle zadzwonił do mnie Will.
-Rose gdzie jesteś skończyliśmy już lekcje
-No dalej w parku
-Dobrze jadę tam
-Mhm ok
Rozłączyłam się, schowałam jednorazówkę głęboko do plecaka, wyjęłam zawleczki z energetyków, bo zbieram i wyrzuciłyśmy pozostałości po wszystkim, do czego bracia mogliby się przyczepić.
-To do zobaczenia
Przytuliłyśmy się na pożegnanie i każda z nas poszła w swoją stronę, gdy usiadłam w samochodzie od razu zostałam zalana pytaniami typu: ,,jak było?" ,,wszytko okej?". Odpowiedziałam im, że było super i już więcej się nie odzywałam.
***
Już jutro rano w końcu jedziemy do taty. Wszyscy myślą, że już jestem zdrowa. Jem normalnie przy nich, uśmiecham się i wyglądam na szczęśliwą. Jestem zajebistą aktorką. Kurwa ostatnio zaczęłam dużo przeklinać, raz mi się nawet wymsknęło przy Vincencie i dostałam wielki jebany wykład o tym jak to niszczy mój dobór słownictwa i coś tam jeszcze chuj wie co. Wcale nie tak, że połowy nie słuchałam wcaleee.
Jedziemy tam na całe wakacje, ale ja mam dużo ubrań już u ojca z poprzednich wizyt, więc dałam radę spakować się tylko w dwie walizki. Zeszłam na kolację, a po niej jeszcze na chwilę poszłam do sali akrobatycznej, bo tam nie ma, a najbliższa siłownia, w której jest kilka oddzielnych sal akrobatycznych i basenu, jest trochę daleko od prywatnej wyspy ojca. Tańczyłam tak do późna, aż w końcu zauważyłam zaspanego Dylana w drzwiach.
-Dziewczynko co ty tu robisz o tej godzinie-spojrzałam na zegar i zobaczyłam, że jest już 22.
-O kurwa faktycznie, dobra idę spać już
-Od kiedy ty tak przeklinasz po kim ty to masz
-No po tobie, a po kim
-Ta kurwa po mnie, na pewno-zaśmiałam się
-Dobranoccc-powiedziałam i poszłam do swojego pokoju.
Wzięłam długi, ciepły prysznic i gdy położyłam się do łóżka zobaczyłam, że jest już północ i stwierdziłam, że nie ma sensu już spać.
Całą noc oglądałam tik toka i repostowałam wszystko co mam w dla ciebie. I to był wielki kurwa błąd.
Witajcie gwiazdeczki. Dzisiejszy rozdział ma 708 słów. Mam mocne pomysły, na to co będzie się działo na Kanarach, więc w końcu zacznie dziać się coś ciekawego. Do zobaczenia w następnym rozdzialeeeee
CZYTASZ
The start of a completely new life - Rodzina Monet
Non-Fiction20 letnia Hailie, zamieszkała w Pensylwanii z 12-letnią siostrą Rosanną dowiaduje się, że ma pięciu braci, w czym jeden z nich, najstarszy to jej bliźniak. Chłopcy wychowywali się z mamą w Anglii, lecz zmarła. W normalnych okolicznościach gdyby najs...