Pierwszy raz przyśnił mi się kilka dni po tym jak zobaczyłem jego tatuaż. Kłóciliśmy się o jakiś nonsens. W pewnym momencie podszedłem do niego bliżej, nie do końca pewny, czy chcę go uderzyć, czy pocałować. Wybrałem drugą opcję, a on mnie nie odepchnął. Zanim zdążyłem w pełni rozsmakować się w jego bliskości, wszystko się rozmyło, a ja obudziłem się w swoim smętnym pokoju.
Od tamtej pory śnił mi się co kilka dni, jednak mimo upominającej się o uwagę erekcji, powstrzymywałem się przed masturbacją i fantazjowaniem o nim. Z jednej strony, bałem się otworzyć te drzwi w swoim umyśle. Przyznać przed sobą, że do listy dziwnych przypadłości Harry'ego Pottera należy dopisać jeszcze bycie gejem. Z drugiej strony, nie chciałem robić sobie nadziei. Miałem skłonność do wymyślania sobie scenariuszy, które potem niekoniecznie się spełniały, a ja kończyłem rozbity i zraniony, mimo że nic się nie wydarzyło.
Nie przestałem go odwiedzać. Wypatrywałem jakiegokolwiek znaku albo sugestii z jego strony. Ciągle też żaliłem mu się ze swoich problemów i rozterek. Nie skarżył się.
...
Znów u niego byli. Aurorzy. Widziałem zarysowania na czarnych drzwiach. Nie chciał mi opowiedzieć, co się wydarzyło, jednak czułem, że wściekłość i żal ciągle się w nim tlą. Gra w szachy odrobinę odwracała jego myśli od tego zamieszania. Miał niezwykle piękny mugolski komplet z rzeźbionymi figurami. Lubiłem dotykać ich lakierowanej powierzchni. Z dnia na dzień, coraz dłużej zajmowało mu pokonanie mnie.
...
Święta zbliżały się nieuchronnie. Ministerstwo było całe zawalone ozdobnymi girlandami, a windzie grały świąteczne piosenki.
Zacząłem chodzić schodami.
W pierwszych dniach grudnia śnieg spadł też w Londynie, jednak szybko zrobił się szary i bardziej przypominał błoto, niż piękny biały puch. Dostałem zaproszenie na drugi dzień świąt od Rona i Hermiony. W pierwszy dzień jechali do Nory, gdzie nie byłem mile widziany. Molly święcie wierzyła, że przyczyniłem się do dziwnej przemiany Ginny i czułem, że obwiniała mnie o śmierć Freda. Były dni kiedy i ja się o to obwiniałem.
Kilka rozmów ze Snapem pomogło mi się z tego otrząsnąć. Uświadomił mi, że nie mogłem być w kilku miejscach jednocześnie i wyśmiał mój kompleks bohatera. Sprowadzał mnie na ziemię, kiedy zbyt mocno odlatywałem. Gdyby nie wizyty w Cheddar, przypuszczam, że już dawno bym oszalał albo ze sobą skończył.
Myślałem nad prezentem dla Snape'a. Chciałem odwiedzić go w pierwszy dzień świąt. Kiedy delikatnie próbowałem wybadać teren i dowiedzieć się, czy planuje kogoś odwiedzić lub mieć gości, spojrzał na mnie jak na wariata. Ostatecznie zdecydowałem się na minimalistyczną, jednak gustowną spinkę do włosów. Widziałem, że kiedy gotuje lub długo pracuje, lubi je wiązać w niewielki kucyk. Taka ozdoba powinna mu się spodobać.
Do skromnej paczuszki dorzuciłem jeszcze kilka rodzajów kawowych mugolskich cukierków, które lubił (dowiedziałem się o tym przypadkiem, kiedy nie zdążył schować niewielkiej paczuszki, kiedy odwiedziłem go pewnego wieczoru). Od Nevilla dowiedziałem się o nowej dostawie kwiatów tykopenii, które były bardzo rzadkie i drogie a wśród znawców często były wykorzystywane jako substancja stabilizująca wyjątkowo ryzykowne eliksiry.
Nie wiedziałem, czy on będzie coś dla mnie miał i nie obchodziło mnie to. Sam fakt, że miałem gdzie pójść w święta a moja obecność nie była dla kogoś przykrym zobowiązaniem, była miła. W zupełności mi to wystarczało.
Odwiedził mnie tydzień przed świętami. Też nigdy nie zapowiadał swoich wizyt, jednak wiedział, że rzadko kiedy gdziekolwiek wychodzę. Ustawiłem bariery domu tak, żeby go przepuszczały, więc nawet gdyby mnie nie zastał, mógł na mnie poczekać. Tak było tym razem.
CZYTASZ
MOMENTY (snarry)
RomanceSłodka opowieść o miłości ♥ Harry ma 22 lata i pracuje w Ministerstwie, jednak nie może odnaleźć się w realiach świata po wojnie. Jego przyjaciele już dawno otrząsnęli się z traumy, a on tkwi w miejscu. Czy na ratunek przyjdzie mu pewien posępny, cz...