Julian
– A ty, gdzie się wybierasz? – babcia zerka na mnie zaskoczona.
– Do pracy. Muszę spiąć pewne rzeczy.
– Spiąć to ty miałeś poślady i przez dwa tygodnie wysiedzieć z Leosiem w domu.
– Nie jestem kwoką. Zresztą mały wykluł się już z jaja.
– Ty normalny jesteś? – patrzy na mnie, wrzucając niedbale butelkę do sterylizatora.
Zaczyna się.
Czuję się tak, jakby mnie też wysterylizowali przez ostatni tydzień.
– Chyba ci umknęło wnusiu, że w twoim jałowym życiu zaszły pewne znaczące zmiany.
– Nie wyolbrzymiaj. On i tak tylko je i śpi. Może to robić bez mojej pomocy.
– Chodź no tutaj. – babcia wyciąga rękę, po czym przykłada dłoń do mojego czoła.
– O co chodzi? – patrzę z niezrozumieniem.
– Masz jakieś zaćmienie? Czarno ci przed oczami?
Przymykam powieki, wzdychając bezgłośnie, a gdy dalej nie odpowiadam, znienacka otrzymuję siarczysty policzek.
– A to za co? – odruchowo łapię się za twarz.
– Na otrzeźwienie! – krzyczy – Masz syna. Potrzebujesz, żebym ci to przeliterowała?
– Babciu...
– Żadna babciu. – krzywi się – Awansowałam i jestem już prababcią. A ty ojcem, jeśli ci to umknęło, ciemna maso.
Zdenerwowana zbiera się do wyjścia. Wiem, że chce zrobić mi na złość. Nie wezmę ze sobą dziecka do kancelarii, bo oprócz ojca i braci, nikt nie wie, że je mam. A jak na razie nie potrzebuję sensacji i ujawniania przed ludźmi swoich kolejnych słabych punktów.
Z informacji o Lauren bardzo szybko zrobili pożytek.
– Obiecuję, że wrócę za maksymalnie dwie godziny, bo i tak potem ma przyjść położna. Ochroniarz cię odwiezie potem do domu. Babciu, proszę. – ujmuję smukłą dłoń, ozdobioną pręgami czasu.
– Julian, dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi. Mogę siedzieć z Leo całą dobę, ale ty też musisz przy nim być. Ma tylko jednego rodzica i jeśli myślisz, że tego nie czuje, to jesteś w ogromnym błędzie. Dziecko wszystko rozumie.
Nie zamierzam z nią polemizować, bo wiem, że jestem na straconej pozycji. Poczekam więc na przyjście Steve'a.
– Nikt nie podpisze za mnie dokumentów. – zrezygnowany ściągam buty i marynarkę.
– Musisz to robić w kancelarii? Tam się szwenda pełno ludzi, każdy ma pewnie z jedną bakterię na wydaniu, a dziecko dopiero buduje odporność.
– To co według twojego bobasowego kodeksu powinienem zrobić?
– Chyba po to zatrudniasz praktykantów, żeby w takich sytuacjach ci pomagali. Zadzwoń do swojej prawej ręki, nich ci podrzuci, co trzeba.
Niechętnie przystaję na propozycje. Sięgam po telefon i wysyłam wiadomość do Emily z konkretną instrukcją i dodatkową prośbą o dyskrecję.
Godzinę później przychodzi położna.
Tłumaczy mi już kolejne rzeczy, jednak mnie wciąż przerażają te, które pokazywała mi na pierwszym spotkaniu. Po połowie umówionego czasu mam już dość. Czuję, że nie pasuję do tego świata. Świata, który nie ma nawet jednego punktu stycznego z moim dotychczasowym życiem.
CZYTASZ
W moim małym świecie (Tom III) | 18+
RomansaOPIS POJAWI SIĘ JUTRO kontakt: estellaautor1202@gmail.com Instagram/Twitter/TikTok: @inmylittleworldbook OPOWIADANIE NIE JEST WZOROWANE NA ŻADNYM INNYM JUŻ ISTNIEJĄCYM I RÓWNIEŻ PROSZĘ O NIEPOWIELANIE MOJEGO POMYSŁU NA KSIĄŻKĘ