* Miało być w miarę na czas, więc pokonała mnie awaria internetu 🤡 Trudno, zrobie drugie podejście.
** Kolejna część (lub części) jeszcze w tym tygodniu. Kiedy dokładnie, dam znać na Instagramie
*** Miłego czytania!
Lauren
– Jest pan pewien? Bardzo dziękuję za szybką informację. – Kordian oddycha z ulgą i chowa telefon do kieszeni.
Potem zerka na bladego jak ściana syna.
– Na kocyku z pudła jest krew zwierzęca. – informuje.
– To pewne? Zbadali dokładnie? – Julian dopytuje.
– Centymetr po centymetrze.
– Wolałbym milimetr po milimetrze.
– Julian, chcieli nas tylko nastraszyć.
– No to im się udało. – zerkam na babcię, która ledwo żywa leży na kanapie.
Nie wyglądała najlepiej już, gdy przyjechałam z Shanem jakąś godzinę temu. Z każdym kwadransem było coraz gorzej, aż w końcu osunęła się na ziemię, tracąc na chwilę przytomność.
– Mamo, musimy jechać do szpitala. – Kordian się upiera.
– Nigdzie nie jadę.
– Prawie rozbiłaś sobie głowę o kant stołu.
– Ten stolik jest do wypieprzenia. Nie powinieneś mieć takich niebezpiecznych mebli przy małym dziecku. Kiedy Leo będzie się uczył chodzić, może dojść do tragedii. – rzuca wymijająco i odgarnia platynowe włosy na plecy.
Nie potrafi okazać słabości. To tak typowe w tej rodzinie.
– Miałaś szczęście, że Shane cię złapał. – zauważa ojciec, po czym roztrzepuje na głowie syna lekko pofalowane włosy – A tak swoją drogą skąd wiedziałeś, co robić podczas omdlenia?
– Obejrzałem wszystkie sezony Doktora House'a na wykładach z makroekonomii. Jesteście przy mnie bezpieczni. – Shane rozkłada ręce.
– Dopóki nie masz w rękach broni. – rzuca kąśliwie Steve.
– Zamknij paszczę i przynieś babci wody. Tylko z filtra. – Shane nakazuje – A i zrób Lauren kanapkę. Pewnie nic dziś nie zjadła.
– Może jeszcze kurwa frytki do tego?
– A skoczyłbyś?
– Spierdalaj. – Steve unosi środkowy palec i rusza do kuchni.
– Nie chcę kanapki. – szybko zaznaczam.
– Nie planowałem ci jej robić, księżniczko. – uśmiecha się złośliwie.
Kątem oka widzę, że chciał sięgnąć po stojącą na szklanym stoliku whisky, ale w ostatniej chwili zrezygnował. Mimo wszystko, jestem z niego dumna.
– Julian a ty rozepnij koszulę. – Shane prosi brata.
– Słucham? – patrzy zdziwiony.
– Wyglądasz, jakbyś też miał zaraz fiknąć. Zawczasu udrożnij drogi oddechowe i zaoszczędź traumy lekarzom, którzy potem musieliby cię cucić. – wyjaśnia.
Julian nie odpowiada. Z kamienną twarzą zdejmuje krawat, po czym w milczeniu udaje się na piętro.
Mija pięć minut, dziesięć, kwadrans. Po dwudziestu minutach nie wytrzymuję i idę sprawdzić, co się z nim dzieje. Gdy w chodzę na górę drzwi do pokoju Leo są uchylone. Bezszelestnie zaglądam do środka, skupiając wzrok na zgarbionej sylwetce brata. Zapiera dłonie o łóżeczko, chowając głowę między ramionami. Początkowo wydaje mi się, że płacze, ale gdy podchodzę bliżej, nie dostrzegam na jego twarzy nawet grama emocji.
CZYTASZ
W moim małym świecie (Tom III) | 18+
RomansOPIS POJAWI SIĘ JUTRO kontakt: estellaautor1202@gmail.com Instagram/Twitter/TikTok: @inmylittleworldbook OPOWIADANIE NIE JEST WZOROWANE NA ŻADNYM INNYM JUŻ ISTNIEJĄCYM I RÓWNIEŻ PROSZĘ O NIEPOWIELANIE MOJEGO POMYSŁU NA KSIĄŻKĘ