Rozdział II: Niechciane Zlecenia

90 5 0
                                    

"Kwiat zasuszony i bezwonny


Znalazłem w książce z dawnych lat,


I głos marzenia nieuchronny


Już się do mej duszy wkradł."

- A. Puszkin

***

Petersburg, 1 stycznia 2005 r.

— Na litość Merlina, Draco...

— Myślisz, że to ona?

— Draco...

— Wygląda podobnie, ale jest mniej upierdliwa.

— Draconie Lucjuszu...

— Zwłaszcza teraz.

— Ona śpi.

— I co w związku z tym?

— W bibliotece.

— No co? Jeśli to Granger, nie powinno jej to przeszkadzać.

— I nie dałeś jej pościeli...

— Położyłem ją w bibliotece!

Dziewczyna poruszyła się przez sen, a smuga porannego słońca przecięła jej policzek. Oboje gwałtownie odskoczyli od uchylonych drzwi, wstrzymując oddech. Przez chwilę obserwowali, jak wierci się, naciągając za duży, zielony płaszcz pod samą brodę.

Bez wątpienia miała w sobie coś gryfońskiego. Inaczej nigdy nie zostałaby na noc u dwóch obcych mężczyzn, w domu, który od bycia ruderą dzieliło zaledwie pięć myszy. Draco uważniej przyjrzał się jej pogrążonej we śnie twarzy.

Wyglądała jak Granger, ale inaczej. Jej włosy nie opadały na ramiona i plecy niczym nieokiełznana dżungla. Były krótkie, sięgające zaledwie do ucha i pozwijane w ciemne sprężynki. Miała bardziej zdefiniowane kości policzkowe, lewą brew przecinała krótka blizna. Wyglądała niebezpiecznie i dziko, a jej krzywy uśmiech w grudniowym mroku zwiastował kłopoty.

Draco westchnął i ostrożnie zamknął drzwi. Nott oparł się o ścianę obok niego, marudząc coś o niegodnym traktowaniu gości pod jego dachem. Wciąż cuchnął alkoholem, papierosami i damskimi perfumami. Jego koszula była wymiętolona, a szyję zdobiła dorodna malinka. Malfoy siłą zaciągnął go do biblioteki, gdy tylko wrócił z bankietu u Lebiediewów, mamrocząc jak w malignie potok niezrozumiałych słów.

— Jak ją znalazłeś? — zapytał, tłumiąc ziewnięcie.

— To ona mnie znalazła — odparł, wplatając palce we włosy — chce, żebym załatwił jej sfałszowane dokumenty.

— Och?

— Żeby dostać się do Londynu.

— Och!

Theo przestał pocierać oczy i spojrzał na niego trzeźwym, skupionym wzrokiem.

— Nie ma dokumentów?

Draco pokręcił przecząco głową i skierował się do kuchni, gdzie natychmiast zaczął grzebać przy samowarze. Nott opadł na krzesło, bębniąc palcami o blat stołu.

— Powiedziała o sobie coś więcej?

Malfoy nalał wody do zbiornika, wracając myślami do wydarzeń poprzedniej nocy. Może-Granger przedstawiła się jako Irmina i wparowała do środka, zanim zdążył powiedzieć choćby słowo. Potem paplała coś o fajerwerkach, Petersburgu, Domu Knigi (oczywiście), a kiedy pytał o cokolwiek bardziej prywatnego, jeżyła się jak wściekła kotka. Fakt faktem, że nie zdążył zapytać o wiele. Był zbyt zajęty wpatrywaniem się w jej twarz i ruszaniem ustami niczym ryba wyjęta z wody.

Między Petersburgiem a Londynem || DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz