Miałem bandanę, miałem kolory, kolory mojego gangu i teraz musiałem być ostrożny bo za to mogli już mnie zaczepiać na ulicy za barwy bo wiedzieli skąd się wywodzę, skąd jestem, od kogo - od Families - byłem już takim prawie gangsterem. Po ostatnich wydarzeniach zrobiło się bardzo pusto na ulicach nie wiedziałem czym było to spowodowane ale może Ballasi coś przekombinowali? Kto wie. Wjechałem na dzielnicę byli moi a na samochodzie, na masce siedział Quick, musieliśmy załatwić sprawy gangu dziś było w planach zebranie haraczu ale nie z restauracji tylko z dzielnic, z gangów ulicznych od chłopków co rozprowadzają towar na naszych dzielnicach i na South Central, działa to tak - ktoś sprzedaje ale żeby spezedawac muszą dawać jakiś procent nam. Ruszyłem w pierwsze miejsce jechałem na parking i był jeden ziomek, który zrobił co miał zrobić i pojechaliśmy dalej, podjechałem pod drugą lokalizację dostaliśmy siano i jeszcze go moi chłopaki wystraszyli albo postraszyli, ruszyliśmy do następnej osoby ale nigdzie nie widziałem jej tam gdzie powinna być chyba nas wystawiła przejeżdżając w poszukiwaniach napotkałem członka Families gadającego z Ballasem bardzo niespotykane ale po chwili Ballas dostał serie strzałów po czym szybko wbiegli do auta odjeżdżając pożegnano nas kulkami w samochód. Ruszyliśmy w końcu w stronę haraczu, podjechaliśmy, zabraliśmy i gdy mieliśmy wchodzić do auta nagle zza zakrętu wyłonił się fioletowy samochód, to byli Ballasi i zaczęli do nas po prostu faszerować kulami i odjechali a my szybko wsiedliśmy do fury i ich goniliśmy mając ich w zasięgu wzroku strzelaliśmy do nich ładnie dostawali gdy podjechaliśmy pod samą dupę przy ich samochodzie zaczęliśmy tym razem my ich faszerować kulami w pasażerów jak ich kierowcę ale wciąż uciekali a mi przebili oponę, z samochodu wyskoczyło trzech Ballasów i coś wybuchło że aż straciłem wyraźną widoczność gdy się rozejrzałem wkoło mnie na dachach było mnóstwo Ballasów to była pułapka a ja w nią wpadłem postanowiłem się poddać wraz z chłopakami, staliśmy przy naszym aucie z podniesionymi rękoma a po chwili otoczyli nas Ballasi nie wiedziałem co zrobić i zauważyłem, że zabrali dwóch moich dalej ode mnie bliżej ich auta a mnie zaprowadzili w przeciwną stronę niż moich kumpli idąc tak nagle musiałem zacząć biec bo zaczęli strzelać. Biegłem przez dzielnicę Vagosów i biegłem przed siebie dobiegłem w końcu na dzielnice czułem że Quick się wkurzy, że będzie wściekły wszyscy zapakowali się do aut i cała ekipa ruszyła na ratunek naszych i teraz to my mieliśmy przewagę razy dwadzieścia wbiegliśmy na ten teren, z którego chwilę wcześniej uciekałem sam a wróciłem z całą watahą głodnych wilków widoku krwi Ballasów zaczęła się strzelanina, zdjałem dwóch po chwili trzeciego ledwo uchodząc z życiem i w mgnieniu oka to byli wszyscy, musieliśmy przetrzepać cały teren bo moich chłopaków nie było, nie było wraz z nimi kuzyna Quick Jaya. Weszliśmy do środka ale nikogo tu nie było Quick był bardzo zły na mnie za to, że nie było nigdzie jego kuzyna choć nie powinien ale z drugiej strony go rozumiałem, rozmawiając z nim tak po chwili wjechała do nas policja zaczęliśmy uciekać jak najszybciej zeskakując na plażę jeden z naszych się przewrócił ale wstał wskoczyliśmy do wody przepłynęliśmy ją i uciekaliśmy dalej, będąc w bezpiecznej odległości zacząłem strzelać do policji miałem nadzieję, że ich trafię ale nie było sensu uciekaliśmy dalej. Wbiegliśmy na ulicę postraszyłem jakiegoś cywila by wysiadł z fury zadziało ale zanim wsiadłem uderzono mnie z bodajże ciężarówki i prawie potrącono mnie wstałem i miałem zamiar wsiąść już do auta to nagle znowu zostałem uderzony autem prawie zostając potrąconym podniosłem się szybko ale Quick zajął mi miejsce kierowcy chcąc go zmienić znowu leżałem na ziemi tak jak kilka sekund temu i po chwili znowu więc zacząłem uciekać w inną stronę i strzelałem się z ochroniarzem. Wziąłem jakąś furę która stała otwarta i w końcu nie zostałem potrąconym odjechaliśmy i zmieniliśmy auto na żółty autobus nikt się przecież nie spodziewa, że gangsterzy mogliby jechać autobusem a bardziej busem, który wyjeżdża się na wycieczki jedynie na co musieliśmy uważać to była policja ale jeden nas minął uf tylko i aż minął a po sekundzie drugi. Wjechaliśmy w jakąś uliczkę przy jakiś domkach i postanowiłem by chłopaki wysiedli a ja zajmę się autem najlepiej byłoby go spalić żeby nie było żadnych dowodów i wpadłem na pomysł by wjechać w małą uliczkę i spalić te auto tuż przy dzielnicy Ballasów, zaprkowalem, podpaliłem, znalazłem inną furę i spierdalałem jak najszybciej obserwując jak się fura pali obok ich dzielnicy mogąc mieć policję dobierającą się do ich dup, aż w końcu ta podpalona fura wybuchła dojechałem do dzielnicy i myślałem nad tym czy będzie wojna między Ballasami a nami.
----------------------------------------------------
Zepsuł mi się licznik słów i nie wiem ile jest więc tylko tyle ale na szczęście jest. Do jutra joł dobranoc. I już tak blisko do poznania kilku nowych osób🔥. Wyczekujcie
CZYTASZ
Postrach zła całego stanu (Życie Gangstera 3 TOM1)
Action*dawniej "życie gangstera 3 w książce" * Czy Dwayne pokona osobę, która ma miasto w garści? Postrach całego Los Santos, postrach każdego kogo na swej drodze spotka. Dobry przyjaciel a może największy wróg? Przekonaj się wchodząc w najmroczniejszy za...