Rozdział III

9.8K 834 218
                                    

       OHAYOUUU! Oto oddaję w wasze rączki 3 rozdział mojego zacnego opowiadania xD Mam nadzieję, że bardzo się na mnie nie złościcie, że była aż tak długa przerwa, ale wiecie.... kumulowałem w sobie wenę by móc wreszcie napisać rozdział, który w jakiś sposób mnie usatysfakcjonuje xD Myślę, że wam też się spodoba, także zapraszam do czytania ^>^



      Hiro wstał dość wcześnie, jak to zwykle bywało w upalne dni. Ubrał się w czarną koszulkę z kapturem, a do tego jeansy z wyszarpanymi dziurami w kolorze smoły. Na nogi standardowo wychodzone trampki. Bez żadnego śniadania wybiegł z domu, kierując się wprost na przystanek autobusowy.

      Blondyn szedł wolniejszym krokiem przez korytarz na pierwszym piętrze, czując na sobie wzrok mijanych dziewczyn. Wszedł do klasy i zajął swoje miejsce na końcu sali pod oknem. Jego styl ubierania się jak i zachowanie zmieniły się w dość zastraszającym tempie. Stał się cichy, tajemniczy... a jego ciuchy zazwyczaj przybierały czarny kolor. Rzadko kiedy rozmawiał z kimś z klasy, ponieważ uważał, że to towarzystwo jest zbyt radosne. Zupełnie do nich nie pasował, dlatego wolał usunąć się w cień. Z Batem rozmawiał coraz mniej, ponieważ jego przyjaciel był zajęty treningami, a po szkole spotykał się ze swoją drugą połówką. Jednak mimo wszystko lubił siedzieć w szkole. Lubił się uczyć, kochał matematykę, z której piątki dostawał bez większego problemu. Niestety, w planie zajęć pojawił się przedmiot, którego wręcz nienawidził, a żeby było śmiesznie to właśnie teraz zaczynała się ta lekcja. Gdy inni uczyli się tego co mówiła nauczycielka od podstaw przedsiębiorczości, on najczęściej słuchał muzyki na słuchawkach lub rysował coś w szkicowniku. Chciał by lekcja skończyła się jak najszybciej, ponieważ zwykle na niej siedział sam i koszmarnie mu się nudziło. Ale ktoś postanowił mu urozmaicić dzień i zanim zadzwonił dzwonek, obok niego usiadł wysoki chłopak. Miał zielone oczy i niemalże białe włosy zaczesane do tyłu. Był dobrze zbudowany co dało się zauważyć na pierwszy rzut oka.

- Siemka, jesteś Hiro prawda? – odezwał się pierwszy. Uczeń był przystojny, więc dziewczyny były wściekłe widząc z kim usiadł i dodatkowo teraz piorunowały blondyna wzrokiem.

- T..tak – mruknął cicho, zamykając swój szkicownik.

- Jestem Dominic, ale mów mi Diego – uśmiechnął się ciepło. Miał żywy uśmiech, który niemalże hipnotyzował.

- Miło mi – odwzajemnił delikatnie gest.

- Słuchaj... Nie owijając w bawełnę... Potrzebujemy do drużyny koszykarskiej rozgrywającego... Widziałem cię na w-fie w akcji i muszę powiedzieć, że twoja gra chwyta za oko. Trzeba ją trochę podszlifować i według mnie bez problemu zajmiesz miejsce w głównym składzie. Co ty na to? - spytał, nic nie robiąc sobie z tego, że nauczycielka zdążyła już wejść do klasy.

- Mogę spróbować, ale nie wiem czy się nadaje...

- Wiem co widziałem. Przyjdź jutro o szesnastej na trening. W sali gimnastycznej. - potargał chłopaka po jasnych włosach i zadowolony odszedł siadając gdzieś bardziej z przodu.

         Hiro poczuł jak jego ręce delikatnie się pocą, a głowa pulsuje niemiłosiernym bólem. Już zaczął się denerwować. Co będzie jeśli sobie nie poradzi? Jeśli zawiedzie oczekiwania kolegi z klasy, który sam zaproponował mu wstąpienie do zespołu?

Przez resztę lekcji nie mógł się na niczym skupić, a jego myśli błądziły wokół jutrzejszego treningu.

          Z rozmyśleń wyrwał go głośny dźwięk dzwonka, informujący o zakończeniu zajęć na dzisiaj. Wybiegł z klasy, złapał skórzaną kurtkę z szatni i popędził na autobus, który miał się zjawić lada chwila. Szczęście, że przystanek nie był wcale tak daleko. Przez całą drogę do domu towarzyszyła mu muzyka, a dokładniej album koreańskiego zespołu Bangtan Boys. Otworzył cicho drzwi, przez chwilę stał w progu i nasłuchiwał czy ktoś jest w domu. Na szczęście nie spotkał żywej duszy, więc szybko przebrał się w luźne spodenki od w-fu i koszulkę bez rękawów. Zgarnął z pokoju piłkę do kosza i wyszedł z domu kierując się na boisko, które było niedaleko jego domu. Postanowił potrenować jeszcze rzuty, a także wejścia na kosz. Początkowo powtórzył kilka razy dwutakt z obydwu stron, a później zabrał się za rzuty osobiste. Prawa noga wysunięta o pół stopy do przodu, ugięte kolana i ułożone ręce do rzutu. Piłka poleciała w powietrze i odbijając się od tablicy znalazła się po drugiej stronie obręczy.

Ulubieniec LucyferaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz