Rozdział X

5.1K 374 61
                                    

(Psssttt polecam przeczytac najpierw notkę, która została przed chwilką opublikowana w Walce Żywiołów. Wszystkiego się dowiecie :3)

  Hiro przebudził się gdy za oknem nadal panował półmrok. Świat piekła ciągle jeszcze pozostawał pogrążony we śnie, jednakże chłopaka zbudziło ciche stukanie w szybę balkonu. Podniósł się ociężale i z bolącymi plecami podszedł do miejsca, z którego dobiegał dziwny dźwięk. Odsuwając czerwoną kotarę, na której widniał pięknie wyszyty złotą nitką smok, wychylił niespiesznie głowę i ku jego zdziwieniu, jego wzrok skrzyżował się z czarnymi ślepiami dzikiego kota. I to dosłownie. Zza drugiej strony szyby wpatrywał się w niego wielki dziki zwierz, pokornie siedząc na tylnych łapach, jakby czegoś od niego oczekiwał. W pierwszej chwili Hiro z głośnym okrzykiem bojowym odskoczył na dobre dwa metry od okna, od razu na nowo je zasłaniając, ale gdy dotarło do niego, że zwierzę nie bardzo kwapi się do tego by go pożreć, wziął głęboki oddech i raz jeszcze stanął przed drzwiami balkonu. Niespiesznie odsunął materiał, którego miękkość przyjemnie układała się na dłoni i spojrzał z góry na czarnego jaguara, przekrzywiającego łeb. Chłopak dałby sobie głowę uciąć, że to zwierze czegoś od niego chce. Tylko czego?

- Zgubiłeś się czy jak? - zapytał kucając przed szybą i ułożył na niej swoją dłoń. Ku jego zdziwieniu, kot zrobił dokładnie to samo, przyciskając wielką łapę w miejsce spoczywającej dłoni chłopaka. I wtedy do niego dotarło. Czym prędzej podniósł się z podłogi i z rozmachem otworzył drzwi balkonowe, nawet nie myśląc o tym, że takim szarpnięciem mógłby spokojnie wyrwać nie jedną klamkę. Jaguar w porównaniu do niego wstał dość powoli i z gracją jak na dzikiego kota wszedł do środka pomieszczenia, ale po tym nie uraczył nawet spojrzeniem klęczącego z rozłożonymi rękoma Hirokiego, tylko skierował się prosto do łóżka. Wskoczył na nie i układając duży łeb na równie masywnych przednich łapach, po prostu zamknął oczy. 

Hiro za to zamrugał dwa razy nieco zaskoczony i wstał z klęczek, od razu ruszając w stronę zwierzaka. Dlaczego się nie bał? Przecież już raz umarł, więc na dobrą sprawę gorzej już być nie mogło.

- No chyba ci się coś pomyliło! - burknął i zamachał rękoma w powietrzu, stając tuż obok łóżka. - Myślałem, że przybyłeś mi na ratunek, a ty po prostu wwaliłeś mi się do łóżka! A czekaj tylko, niech ja cię zaraz...- już przymierzał się do złapania go za długi czarny jak smoła ogon gdy zza jego pleców odezwał się znajomy głos.

- Kochanie, co ty robisz? - Lucyfer zerknął na niego przez prawe ramię, z uśmiechem zauważając jak przestraszony chłopak odskakuje kawałek. Zaraz jednak nieco nerwowo wygładził koszulę i starając się ukryć własne zażenowanie, rozgląda się po pokoju.

- Gadam sobie z jaguarem. Masz jakiś problem? - hardo spojrzał mu w oczy, a dla pokazania, że w ogóle się go nie boi, założył jeszcze ręce na piersi. Lucyfera osobiście rozbawiła ta postawa, ale chcąc zachować powagę sytuacji, z uznaniem pokiwał głową. 

- W porządku. Rozmawiaj sobie ile chcesz, ale nie licz na to, że Pimpek będzie duszą towarzystwa - mruknął głębokim głosem i zwinnie uciekł od lecącej w jego stronę łapy zwierzaka. Wtedy zaśmiał się dużo głośniej niż powinien, widząc rozwścieczoną minę kota przez wypowiedzenie jego imienia, którego tak bardzo nienawidził. 

- Pimpek? - Hiro powtórzył słowa władcy i sam zaśmiał się cicho pod nosem. - Chcesz żeby on cie rozszarpał? - zapytał ze śmiechem, ocierając jedną łzę z oka. Dość szybko jednak doprowadził się do porządku gdy złowrogie ślepia jaguara zaczęły śledzić każdy jego ruch. - No przecież cie bronię! - uniósł ręce w geście kapitulacji i jeszcze na wszelki wypadek odsunął się metr od łóżka.

- Raz próbował. Dostał potem kolczatkę i był potulny jak małe dziecko - odpowiedział ze spokojem Lucyfer i podszedł spokojnym krokiem do chłopaka, który od razu wbił w niego swój wzrok. - Gotowy na zwiedzanie? - zapytał z szarmanckim uśmiechem i wyciągnął do niego swoją dłoń. Ten jednak jej nie przyjął, tylko jak gdyby nigdy nic, ruszył w stronę stołu, zajmując po chwili jedno z krzeseł. Nie miał zamiaru godzić się na to wszystko, choć i tak pozostając tyle czasu biernym, wydał na to bezgłośnie zgodę. Musiał naprawić własny błąd i głupotę, a własnie teraz był do tego idealny moment.

- Nie. I nigdzie z tobą nie pójdę do póki nie wytłumaczysz mi, czego ty tak właściwie ode mnie chcesz. - zignorował już zupełnie obecność jaguara na swoim łóżku, który przez brak zainteresowania zamknął ponownie ślepia i cicho mrucząc zapadał w sen.

- Już ci tłumaczyłem - nieco podirytowany głos Lucyfera po krótkiej chwili odezwał się z drugiego końca stołu. Robił się zły, widząc ile bezsensownych pytań zadaje Hiro. Przecież dla niego wszystko było oczywiste, a im więcej zainteresowania tym trudniej jest się obronić.

- I co? Wyobrażasz sobie, że zostanę twoim kochankiem i co? Będę tu siedział do końca świata zadowalając cie w łóżku gdy najdzie cie ochota? - spytał wbijając w niego baczne spojrzenie. Dla niego to wszystko było jak jakiś chory sen, z którego, mając nadzieje, szybko się obudzi. Takie rzeczy nie zdarzają się w normalnym życiu tylko w bajkach. A on w bajce uczestniczyć nie chciał. Nie wtedy gdy bez zapytania go o zgodę, został w to wszystko wplątany.

- Też, ale to tylko jedno z zadań, które dla ciebie przygotowałem. Chciałbym cie wyszkolić i chciałbym byś w przyszłości pomagał mi zarządzać - bez cienia zawahania od razu dostał odpowiedź, która po prostu zbiła go z nóg. On zarządzać? Piekłem? Ze śmiechem podniósł się z krzesła i nerwowo zaczął krążyć po pokoju, nie czując podążającym za nim wzroku Lucyfera. Choć był władcą, spiął się na takie zachowanie, gotów w każdej chwili wyperswadować to Hirokiemu w nieco inny sposób.  Nie lubił gdy mu się sprzeciwiano, a już na pewno nie podobał mu się pomysł tłumaczenia swojego zachowania. Lubił gdy było tak, jak on chciał i gdy coś szło nie po jego myśli, zdenerwowanie opanowywało go od razu. Był istotą sukcesu, szybkiej realizacji swoich planów, a póki co Hiro zaczynał mu działać na nerwy.

- Zdajesz sobie sprawę z tego, że zagrałeś nie fair, prawda? - chłopak ponownie usiadł na swoim miejscu i splótł palce ze sobą, opierając na nich brodę. - Zmusiłeś mnie do samobójstwa tylko dla własnej zachcianki. Wiesz, że miałem znajomych? Miałem plany i marzenia, a ty to wszystko zabrałeś dla własnej zachcianki. - dodał niespiesznie i oparł się o drewniane obicie mebla.

- Skąd nagle w tobie taka zmiana hm? - Lucyfer odbił piłeczkę, również opierając ręce na stole i świecące oczy skierował na Hirokiego.

- To znaczy? - zapytał, skrupulatnie starając się ukryć lekki uśmieszek za drgnięciem kącików ust. Zmieniło się coś w jego zachowaniu i na swój sposób był zadowolony, że siedzący przed nim drań nie zignorował tego, a nawet w tym momencie okazała się to rzecz najważniejsza i konieczna do wyjaśnienia. Hiro ukrywał zadowolenie, a Lucyfer coraz to większe zaskoczenie. Ale nie było to zaskoczenie negatywne. W takiej odsłonie chłopak podobał mu się dużo bardziej. Intrygował go do tego stopnia, że nie potrafił oderwać od niego choćby na chwilę ciekawskich oczu. Chciał go przejrzeć, zrozumieć od razu co chodzi mu po głowie, a świadomość, że nikt mu na to nie pozwoli tylko bardziej pchała go do celu.

- Twoje podejście do sprawy. Wreszcie przestałeś zachowywać się jak dziecko. - głęboki głos odezwał się z coraz to bardziej rozjaśnionego wstającym słońcem miejsca, przywdziewając na twarz swój ulubiony, szarmancki uśmiech. Także oparł się o oparcie, przeciągając ten ruch najdłużej jak się dało i zmuszając Hirokiego by na niego patrzył. By go podziwiał.

- Cieszę się, że to zauważyłeś - mruknął z uśmiechem i rozsunął nieco uda, robiąc to oczywiście w momencie gdy cała atencja skupiała się właśnie na nim. Przygryzł dolną wargę czując gęstniejącą z minuty na minutę atmosferę w pokoju, mając przez chwilę wrażenie, że robi się duszno.

Między nimi zapanowała cisza, przerywana tylko cichymi oddechami śpiącego zwierzęcia i przez skrzypienie drzewna na którym siedzieli. Walczyli między sobą bezgłośnie, czekając tylko kto pierwszy nie wytrzyma i rzuci się na drugiego. Lucyfer pociemniałymi oczami wpatrywał się w niego, nerwowo pod stołem ruszając nogą i zdając sobie doskonale sprawę z tego, że wystarczy jeden gest chłopaka, a utonie. Utonie, tracąc resztki zdrowego rozsądku i po prostu nachalnie posmakuje tych czerwonych ust.

I stało się. Głuchy dźwięk uderzającego o podłogę drewna, przebudził śpiącego kota, który czując aurę unoszącą się wokół swojego pana, czym prędzej uciekł przez otwarte drzwi balkonowe.

A Hiroki? Hiroki machinalnie wplótł palce w czarne włosy demona i złapał je mocno w garści, podczas gdy ich usta spotkały się w mocnym, łapczywym i tak spragnionym pocałunku.

****

Kocham Was :3

Ulubieniec LucyferaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz