Rozdział 9

71 6 1
                                    

"Na świecie istnieją miliony rzeczy mogących nas unicestwić; w ułamku sekundy wymazać życie, które z takim wysiłkiem staramy się podtrzymywać. Wszystko kręci się wokół tego, by nie umrzeć. Jemy, śpimy, oglądamy się w prawo i lewo, zanim przejdziemy przez ulicę. Każdy drobiazg ma nas uchronić przed czymś, co i tak nas dopadnie. Jeśli się nad tym zastanowić, to bez sensu. Największy dowcip świata. Całe nasze życie jest zorganizowane wokół tego, żeby przedwcześnie nie odejść z tego świata, a jednocześnie doskonale wiemy, że to jedyna rzecz, której nie unikniemy."

                                         ~Rebecca Serlex
Narina :

Przez uchylone drzwi dostrzegam wielką kałużę krwi, pośród której leży martwe ciało mężczyzny żółć podchodzi mi do gardła, a nogi miękną w kolanach, gdyby nie ciepła dłoń Luca ułożona na nagiej skórze moich pleców z pewnością zaliczyłabym glebę.

– spokojnie zaraz wracam – rzuca pospiesznie i wchodzi do biura.
Muszę wykorzystać to zamieszanie. Odwracam się napięcie i z szaleńczo bijącym sercem zbiegam ze schodów kręte korytarze przeróżne drzwi nie wiem, w którą stronę się udać zdesperowana stawiam kilka kroków w lewo, po czym zmieniam kierunek w przeciwną stronę. Biegnę przed siebie skręcam cofam się zawracam znowu biegnę i po raz kolejny skręcam panika wzięła górę zagubiłam się nie wiem, w którą stronę wykonać kolejny krok, które drzwi otworzyć jak się wydostać. Moje roztrzęsienie przerywa nagłe szarpnięcie za włosy sycze z bólu, który przeszywa skórę mojej głowy.

– Dokąd to? – słyszę cichy niski głos przy uchu. Od razu rozpaznaje, do kogo należy ten cwaniacki pewny siebie głos Nick.

– Puszczaj – Piszczę  przez zaciśnięte zęby.

– odpowiedz na pytanie! Dokąd biegłaś? – mocniej ciągnie moje włosy.

– Nick puść to boli! – niemalże go proszę, próbując odsunąć jego rękę z dala od moich włosów niestety bez efektów.

– odpowiedź – nie odpuszcza.

– do wyjścia! Weź już puść – odpowiadam zgodnie z prawdą, która jest wręcz oczywista nie ma sensu kłamać.

Chłopak, nie odpowiedziawszy szarpie mnie w z powrotem, nie zważając na moje potknięcie zaczyna wlec mnie w górę po schodach niczym worek ziemniaków.

– proszę to boli – moje żałosne bałaganie nie robi na nim żadnego wrażenia sama czuje się poniżona, prosząc go, ale ta kanalia zaraz wyrwie mi wszystkie włosy.
Jaką to ulgę czuje, gdy w końcu mnie puszcza staram się rozmasować ból, lecz jednym ruchem stawia mnie na równe nogi boleśnie, ściskając przedramienie.

– A teraz jagdyby nigdy nic
grzecznie wejdziemy do środka – szepcze a po moim ciele przebiega dreszcz.

Nick pov:

Wolną ręką otwieram drzwi tym samym lekko pchając ją do środka dziewczyna przypadkowo, chociaż bardzo dobrze widziałem, że zrobiła to specjalnie nadeptuje mi obcasem na stopę i wyrywając rękę rusza przed siebie Żmija.
Przyglądam się z boku pewnie stojącej dziewczynie jej kamienna twarz zmienia się momentalnie, gdy dostrzega rudowłosą.

– Amber wszystko w porządku? Nic ci nie jest? – widocznie zaniepokojona łapie ją za ramiona lekko potrząsając, na co ta wybucha wkurwiającym piskliwym śmiechem.

– W jak najlepszym nie widać? Na twoim miejscu bardziej martwiłabym się o siebie – prycha, przystając koło mnie i w czepia swoje czerwone szpony w mój tors, klejąc się przy tym resztą ciała.

– co? N… Nie rozumiem – rzuca widocznie zmieszana Leclerc

– niby co myślałaś? Że się zaprzyjaźnimy będziemy chodzić razem na imprezy? No błagam cię dziewczyno spójrz tylko na siebie. Dostałam sporo hajsu za gadkę z tobą i zabranie na tą tandetną dyskotekę – znowu prycha irytującym śmiechem.
Zielonooka osłupiała zamyślona, łącząc fakty.

Niepokorna dusza ~ N. LOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz