Filio-
Porozmawiać? Czy on naprawdę proponuje mi rozmowę? Z początku byłem peny, że się przesłyszałem. Lecz po kilkunastu sekundach, w których nie udzieliłem żadnej odpowiedzi, pytanie się powtórzyło. A raczej zostało powtórzone przez Raymonda, który tylko z sobie znanego powodu nie chciał mi dać spokoju i ciągle siedział za drzwiami.
Miałem już tego serdecznie dość. Czy on nie wie gdzie są granice? Ile razy mam jeszcze mu powtarzać, żeby mnie zostawił. Próbuje mnie doprowadzić do załamania? Az tak mnie nienawidzi?
A nawet jeśli nie, to czy on naprawdę myśli, że będę chciał z nim rozmawiać? Z nim? O tym? Już nawet nie wiem co jest bardziej absurdalne. Siedziałem tak jeszcze z minutę, gdy pytanie powtórzył o się po raz kolejny.
- to jak, chcesz porozmawiać?
Miałem już tego dość, wstałem i otworzyłem drzwi, oczywiście tuż za nimi stał Ray. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć lub choćby jakoś zareagować to ja się odezwałem.
- czego ty nie rozumiesz w prostym poleceniu, że masz mnie zostawić w spokoju! Ile razy mam ci to kurwa powtarzać. Nie chce twojej pomocy, rozmowy czy obecności.
Zacząłem wymieniać, a z każdym słowem zaczynałem mówić coraz głośniej.
- tylko wszystko mi utrudniasz, czy ja mam iść z tą sprawą do właściciela?
Zapytałem, gdy nie uzyskałem od niego żadnej odpowiedzi. Na moje słowa spiął się cały i spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami, przepełnionymi strachem.
Oczywiście nie zamierzałem mówić o niczym panu, wiem, do czego jest zdolny, wielokrotnie przekonywałem się o tym na własnej skórze. Jednak Ray nie musiał o tym wiedzieć, o tym, że tak naprawdę nic nie powiem. Bo do tego, co mógł by mu zrobić właściciel najwyraźniej miał podejrzanie. A jedno spojrzenie na jego oczy przepełnione niepokojem mnie w tym upewniało.
- więc z łaski swojej zejdź mi z drogi.
Powiedziałem tylko na odchodne odpychając go na bok bym mógł wyjść z łazienki, w której dotychczas stałem.
- Filio, ja...
Nie usłyszałem już nic więcej, wyszedłem pokoju trzaskając za sobą drzwiami.
......
Ray-
Do końca dnia Filio mnie unikał, do tego stopnia, że nie zszedł do kuchni na obiad. Było mi głupio jak to wszystko wyszło. Naprawdę chciałem przeprosić z to, co powiedziałem i jaki miało to skutek, ale chłopak mnie nie słuchał. A raczej mi nie wierzył.
Niby mu się nie dziwiłem, ale nadal mnie to denerwowało. Jak już zdecydowałem się go przeprosić, a mi to się nie zdarza zbyt często. To on nawet nie umie togo po prostu przyjąć.
I choć wiedziałem, że to ze mną jest coś nie tak, to mimo to byłem poirytowany całą sytuacją. Przez co coraz mniej miałem ochotę dalej próbować go przeprosić.
Następnego dnia, tak jak to było zapowiedziane przyszła pomoc domowa. Przed jej przyjściem, odbyłem jednak krótką, bo krótką, ale jednak rozmowę z właścicielem. Niestety ograniczyła się tylko do tego bym nie próbował rozmawiać z kobietą, na temat tego, kim tak właściwie jestem w tym domu. Pan poinformował mnie dość nieprzyjaznym tonem, że pani Gabriella jest poinformowana w temacie niewolnictwa i dobrze wie, że dla własnego, oraz jej rodziny dobra nie może o tym nikomu powiedzieć.
Zastanawiało mnie, jaka będzie ta kobieta. Skoro zdaje sobie sprawę z tego, co dzieje się w tym domu, dlaczego tu pracuje? Może po prostu bardzo dobrze jej tu płacą. Nie wiem, ale miałem złe przeczucia.
CZYTASZ
Na samym dnie [ Yaoi ]
RomanceRay został sprzedany przez swoją matkę alkoholiczkę, do ośrodka dla niewolników. By ta mogła spłacić narastające długi i dalej żyć w nałogu, który kochała bardziej niż własnego syna. W ośrodku przez kilka lat próbowano go złamać, lecz nic nie przyno...