Ray-
Odłożyłem wcześniej zabraną szczotkę na rant wanny i wróciłem spojrzeniem do chłopaka. Wyglądał na mocno zdezorientowanego. Jego ciało drżało lekko, tak jak by przechodziły go ciarki z zimna, jednak w pomieszczeni było gorąco i wilgotno jak w słanie.
- chodzi, idziesz się położyć.
Powiedział ciągnąc go lekko za ramie, on jednak nie zrobił kroku w przód jak się tego spodziewałem. Zamiast tego prawie runął na ziemie. Leżałby już na dnie mokrej wanny, gdybym go nie przytrzymał.
No tak, z poruszaniem mógł mieć teraz lekkie problemy, uświadomiłem to sobie niestety po fakcie. Przez co o mało nie rozbił sobie głowy o kafelki. Wziąłem go wiec znowu na ręce, by zanieść go do sypialni. On nie protestował.
Jego ciało było mokre i gorące oraz cały czas niekontrolowanie drżało. Żeby utrzymać go nad ziemią musiałem mocno opleść go ramionami i praktycznie zamknąć w stalowym uścisku. Miałem nadzieje, że nie ściskam go za mocno, nie chciałem sprawiać mu więcej bólu. Chciałbym przysiąc, że już nigdy nie sprawie mu bólu, fizycznego czy psychicznego, jednak czując jego wątłe drżące ciało i delikatną rozpaloną skórę nie byłem pewny czy mi się to uda.
Posadziłem go na łóżku, ale on długo nie został w takiej pozycji, tylko poleciał do tyłu na plecy. Podkulił nogi i zaczął wiś się lekko na materacu jak w jakimś transie.
- Filio?
Zapytałem cicho jednak nie spodziewałem się żadnej odpowiedzi. I tak jak się spodziewałem takowej nie otrzymałem.
Nie wiedziałem jak jeszcze mógłbym mu pomóc. Nie miałem pojęcia co robić. Przeklinałem się w myślach, że nie dopytałem o to, gdy jeszcze miałem z nim jakiś kontakt. teraz był w takim stanie, że nawet mnie nie poznawał.
Zastanowiłem się jak mógłbym go znowu otrzeźwić. Włożenie go sportem pod lodowatą wodę odpadało, szczególnie, teraz gdy był tak rozpalony. To samo się tyczyło otwierania okien. Świeże powietrze byłoby dobrym pomysłem, gdyby noce nie były tak zimne. Nie chciałem nawet myśleć co by się stało, gdyby się rozchorował. Szczególnie gdyby byłby to cos poważnego jak zapalenie płuc. Miałem je raz w dzieciństwie i przez za późną rekcję mojej matki, a raczej jej brak, bo to dopiero nauczycielka w szkole zauważyła, że coś jest nie tak. Umarłbym w wieku 12 lat. Gdyby nie moja kochana wychowawczyni nawet nie dożyłbym końca podstawówki. To dzięki niej trafiłem do szpitala gdzie po długim pobycie udało się mi wrócić do zdrowia.
Nigdy nie zapomnę też dnia, w którym wróciłem do domu, razem z rachunkiem za szpital. Matka wpadła w szał, gdy zobaczyła wydruk. Wrzeszczała na mnie z godzinę, a pod koniec swojego wywodu chciała uderzyć w twarz. To nie byłby pierwszy raz, kiedy podniosła na mnie rękę. Nie pierwszy, ale ostatni. Obiecałem to sobie po wyjściu ze szpitala. Uświadomiłem sobie, że z moją mamą jest coś nie tak i przez jej brak reakcji mogłem umrzeć. Doszło do mnie, że już nie pozwolę jej się tak traktować.
Gdy próbowała mnie uderzyć chwyciłem ją za jej chudą rękę i wygoiłem ja w nadgarstku, trzymając ja tuż przed własną twarzą.
...
- Puszczaj mnie gówniarzu pierdolony.
Wrzasnęła zdziwiona i lekko wystraszona kobieta. Jej syn nie odpowiedział, odepchnął tylko jej rękę z siła, o jaką by go nie podejrzewała. Chłopiec, choć młody był wyższy od swojej matki o kilka centymetrów, miał też więcej siły jako młody dojrzewający mężczyzna. Więc bez problemu popchnął trzydziestoletnią alkoholiczkę na ziemie. Tak że upadła na podłogę z głuchym uderzeniem zaniedbanego ciała o brudny i aż lepki gumolit. Uniosła kipiące złością i strachem, ale przede wszystkim nienawiścią oczy, na swoje dziecko.
CZYTASZ
Na samym dnie [ Yaoi ]
RomanceRay został sprzedany przez swoją matkę alkoholiczkę, do ośrodka dla niewolników. By ta mogła spłacić narastające długi i dalej żyć w nałogu, który kochała bardziej niż własnego syna. W ośrodku przez kilka lat próbowano go złamać, lecz nic nie przyno...