7

216 17 3
                                    

Filio-

Ray był tak skupiony na poduszce latającej nad jego głową i wracającej w jego ręce, że nie zauważył mojego powrotu.

- hej, jak coś to możesz teraz zejść i zjeść na spokojnie.

Powiedziałem wsuwać się do pokoju. W końcu Ray nie jadł jeszcze kolacji i wydawało mi się też, że obiad również mu umknął. W końcu cały czas siedział ze mną.

On mi nie odpowiedział tylko wpatrywał się w przedmiot unoszący się systematycznie. Przewróciłem oczami na brak odpowiedzi i wyraźne ignorowanie mnie.

Chciałem udać się do łazienki, by zobaczyć jak paskudnie wygląda moja zmaltretowana przez pana szyja, jednak gdy już łapałem za klamkę drzwi prowadzących do interesującego mnie pomieszczenia, przerwał mi radosny głos.

- orientuj się!

Zawołał Ray, a gdy tylko obróciłem się w jego stronę zrozumiałem, że to podstęp. Nie zdążyłem zareagować, gdy poduszka uderzyła prosto w moja twarz.

- no i punkt dla mnie.

Powiedział samemu siebie przybijając piątkę.

- masz zdecydowanie za dobry humor.

Powiedziałem mimowolnie przypominając sobie, że ja niestety nie mogę tego podzielać, mając w pamięci to, że muszę się stawić przed panem już za kilka godzin. Oczywiście w wiadomym celu...

On nie odpowiedział, tylko zaśmiał się przymykając oczy. Wykorzystałem to szybko podnosząc jego wcześniejszą zabawkę i rzucając nią w niego z największą siła jaką byłem w stanie wydobyć z mojego wątłego ciała.

On dostał prosto w twarz z taką mocą, że poleciał na plecy uderzając miękko w materac.

- no to teraz mamy jeden jeden.

Powiedział podchodząc do niego.

On nie odpowiadał tylko leżał z zamkniętymi oczami.

- hej!

Powiedziałem nieco głośniej by zwrócić jego uwagę. Ray jednak nadal nie odpowiadał ani nie okazywał żadnych oznak jak by w ogóle mnie słyszał.

Zacząłem się niepokoić, czy zrobiłem mu krzywdę? Jet teraz nieprzytomny? Czemu się nie rusza? Czemu nie odpowiada?!

Patrząc na to racjonalnie, było niemożliwe, żebym był w stanie kogoś ogłuszyć, i to do tego poduszką, ale w tamtej chwili jakakolwiek racjonalność mnie opuściła. A ciało przeszedł zimny dreszcz strachu.

Podbiegłem do niego pochylając się nad nim. Chciałem chwycić go za ramiona i nim potrząsnąć jednak on mnie uprzedził. To ja zostałem nagle złapany i pociągnięty gwałtownie w dół. Pisnąłem wystraszony na taką niespodziewaną nagłą zmianę pozycji na leżącą. Upadłem prosto na chłopaka, na jego klatkę piersiową, zbyt zdezorientowany, by cokolwiek jeszcze wypowiedzieć.

- dwa jeden

Powiedział tylko Ray z wrednym uśmiechem.

Uniosłem na niego wzrok cały czerwony ze wstydu, próbowałem się podnieś, lecz nie mogłem. Ten dureń obejmował mnie ciasno w talii nie umożliwiając uwolnienie się od niego.

- nie znasz zasady, żeby nigdy nie pomagać wrogą?

Zapytał, a jego zwycięski, niezwykle irytujący, uśmieszek tylko powiększał się z każdym słowem.

- wrogą? Może mi się tylko wydawało, ale to ty zaproponowałeś zakopać topór wojenny?

Zapytałem sarkastycznie.

Na samym dnie [ Yaoi ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz