Kto mi powie, gdzie są moje zapasy rozdziałów? Wiem, że na każdy kolejny rozdział mam dwa tygodnie, ale dużo bezpieczniej czuję się, jak mam coś do przodu. Naiwnie łudzę się, że uda mi się to nadrobić w najbliższym czasie, ale tak dużo się dzieje, że pewności nie mam.
Przez kilka kolejnych dni Giotto miał się nie ruszać z łóżka. Rany nie były aż tak poważne, jak się początkowo wydawało, jednak zlekceważenie ich również mogło skończyć się niezbyt ciekawie. Na szczęście nikt nie próbował drażnić bardziej G, Alaude'ego i Deamona, którzy przejęli stery na czas rekonwalescencji szefa. A przynajmniej próbowali, bo Giotto jak zwykle chciał być o wszystkim informowany na bieżąco, a trzeciego dnia nawet zażyczył sobie, aby praca papierkowa trafiała do niego.
O swoich Strażników martwił się mniej niż o Aki, która nawet do niego nie zajrzała. Cała ta sytuacja musiała być dla niej mocno stresująca. Do tego ta niedorzeczna plotka, jakoby mieli ku sobie. Od Eleny Giotto wiedział, że Hiszpanka się tym gryzie, choć i tak to podejrzewał bez zatroskanych słów przyjaciółki, która nie mogła przemówić drugiej kobiecie do rozsądku.
Aki już taka była. Czas spędzony z Vongolą to za mało, by pozbyła się wszystkich starych nawyków. Do tego z bliska zobaczyła drugą stronę świata, w którym się poruszali. A to nie było miejsce dla kogoś tak delikatnego i zwyczajnego. Giotto ani przez chwilę nie wahał się, by ją osłonić, bo wiedział, że Aki nie ma ani zdolności ani sił, by obronić się samodzielnie. Nie było w tym nic złego. Primo nie chciał, by musiała doświadczać takich rzeczy. Jednak ich wrogowie mieli na to inne zdanie i nie wahali się posługiwać się słabszymi, by walczyć z Vongolą.
Gdy poczuł się lepiej, a rany przestały tak mocno rwać, wybrał się do przyjaciółki osobiście. Owszem, Elena zasugerowała, że ją przyprowadzi, ale Giotto nie chciał, by Aki czuła się zmuszona do czegokolwiek. Mimo to nie chciał unikać konfrontacji i wypowiedzenia tak ważnych dla nich obojga słów.
Aki znalazł w saloniku na piętrze. Czytała książkę, na stoliku parowała herbata w filiżance, więc Elwira musiała niedawno zaparzyć świeży napar. Zawsze dbała, by domownicy mogli w pełni oddawać się obowiązkom i przyjemnością bez konieczności pamiętania o takich drobnostkach.
– Aki – odezwał się, nie chcąc jej wystraszyć.
Oderwała spojrzenie od czytanego tekstu i podniosła się z miejsca.
– Nie powinieneś jeszcze wstawać – powiedziała, po czym odwróciła spojrzenie.
Czuła się paskudnie z myślą, że z jej winy Giotto został ranny. Nie potrafiła spojrzeć mu w oczy i nic nie pomagała wiedza, że nie miała szans samodzielnie się uwolnić.
– Chciałem się z tobą zobaczyć – oznajmił. – Ale pójdę sobie, jeśli naprawdę mnie tu nie chcesz.
– Nie, ja... – zaczęła. – Przepraszam, Giotto. To wszystko moja wina.
– Nieprawda, Aki. Nie jesteś niczemu winna.
– Ale gdyby nie ja, nic by się nie stało.
Primo usiadł na sofie, czując się jeszcze nie w pełni sił. Poklepał miejsce obok siebie. Aki jednak nie dołączyła do niego. Wydawała się gotowa do ucieczki, byle tylko nie mierzyć się z nim. Giotto miał nadzieję, że nikt nie powiedział jej niczego złego, potęgując poczucie winy. G odpadał, w tej chwili nie był do tego zdolny, ale już Deamon nie miał oporów przed rzucaniem podobnymi tekstami. Choć równie dobrze Elena mogła go powstrzymać.
– Usiądź, Aki, proszę. Nie chcę, żebyś się źle czuła z tą rozmową. Podejrzewam, że bez tego to wszystko jest dla ciebie wystarczająco trudne.
![](https://img.wattpad.com/cover/335188666-288-k112460.jpg)
CZYTASZ
Ósma Wola [KHR FF]
FanfictionDziesiąte Pokolenie jak żadne inne wcześniej przypomina twórców Vongoli. Równie młodzi i niewinni, choć czekał ich świat pełny przemocy. Niedługo po starciu z Varią do Namimori wprowadza się Aki ze swym tajemniczym uśmiechem i wiedzą o sekretach, kt...