Rozdział 18. Zabawy i trucizny

7 1 19
                                    

Wracam z nieco mniejszym zapasem rozdziałów, niż bym chciała, jednak dotarłam w fabule do miejsca, gdzie nie mam zbyt szczegółowej rozpiski. A że bazowała na starej wersji, to trochę zmian nadejdzie. Ale wszystko jeszcze przed nami.


Nawet w rezydencji Vongoli taki widok był rzadkością. Giotto jak szalony pokonywał kolejne stopnie i korytarze domu z mieszaniną lęku i zaniepokojenia malującą się na twarzy. Podążający za nim G miał wyjątkowo problem, by dotrzymać mu kroku, nie wspominając już o jego powstrzymaniu. A wszystko z powodu krótkiej wiadomości o zasłabnięciu Aki. To z jej powodu Giotto przerwał dość ważne przecież spotkanie i jak wariat pogonił do domu.

Primo wpadł do sypialni Aki bez pukania, gwałtownie łapiąc oddech. Od razu dostrzegł przyjaciółkę opatuloną w koc z dużo bardziej bladymi policzkami niż rano, gdy na zaniepokojone pytanie z uśmiechem odparła, że wszystko z nią w porządku. Już wtedy powinien o nią bardziej zadbać i przekonać, by została w domu zamiast wybierać się z Lampem po sprawunki.

– Co z Aki? – wydusił z siebie, wciąż łapiąc oddech.

– Nic jej nie będzie – odparła spokojnie Elena siedząca obok młodszej dziewczyny.

– Jak to nic? – dopytywał Giotto. – Przecież widzę, że jest chora.

– Nie jest...

– Jest, widzę. – Nieco desperacko wszedł jej w słowo. – Czemu nie sprowadziliście lekarza?

Elena przewróciła wymownie oczami, czekając, aż łaskawie da jej dokończyć. Jednocześnie ani na moment nie przerwała przeczesywania palcami ciemnych włosów Aki. G wyraźnie też miał już dość paniki swojego szefa, bo uderzył go niezbyt mocno w tył głowy. Ten spojrzał na niego urażonym wzrokiem.

– Co?

– Daj jej wyjaśnić. Inaczej niczego się nie dowiesz.

– Przepraszam, poniosło mnie – mruknął skruszony Giotto.

Elena uśmiechnęła się wyrozumiale. Mogła się tego spodziewać, bo gdy tylko któremuś z członków rodziny coś dolegało, Giotto wpadał w panikę. Wieść o słabowaniu Aki musiała go nieźle wystraszyć, a że jej autorem był Lampo, który wielu rzeczy jeszcze nie rozumiał, musiało im się zdawać, że sprawa toczy się o śmierć i życie.

– Wiem, że się martwisz, ale to nic groźnego – powiedziała Elena. – Kobiece dolegliwości.

Gdy tylko do niego dotarło, o czym mówi Włoszka, Primo zrobił się cały czerwony. Bezskutecznie próbował coś powiedzieć. Równie zmieszany uzyskaną wiedzą G wyciągnął swojego szefa na korytarz, dostrzegając, że nie tylko dla nich ta informacja była niekomfortowa.

– Czemu im powiedziałaś? – jęknęła Aki, chowając zaczerwienioną twarz pod koc. – Nie muszą o tym wiedzieć.

– Gdybym skłamała, Giotto by wiedział i martwiłby się jeszcze bardziej – odparła Elena. – On zawsze wie, kiedy kłamiemy. Poza tym uważam, że powinni być świadomi, czemu czujesz się nie najlepiej.

– To nie przystoi.

– Mężczyzna ignorujący takie sprawy nigdy nie będzie ciebie godny – prychnęła Włoszka. – Uwierz mi, nie będą drążyć tematu. Bardziej ich to zawstydza niż ciebie. Deamon też tak ma, ale ta wiedza sprawia, że dwa razy się zastanowi, zanim coś powie w takie dni.

Aki nie wydawała się przekonana, co nie zdziwiło Eleny. Hiszpankę wychowywano w zupełnej nieświadomości o niektórych sprawach. Brak matki też miał na to niebagatelny wpływ, więc o pewnych sprawach musiała się dopiero nauczyć.

Ósma Wola [KHR FF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz