Wracam z nieco mniejszym zapasem rozdziałów, niż bym chciała, jednak dotarłam w fabule do miejsca, gdzie nie mam zbyt szczegółowej rozpiski. A że bazowała na starej wersji, to trochę zmian nadejdzie. Ale wszystko jeszcze przed nami.
Nawet w rezydencji Vongoli taki widok był rzadkością. Giotto jak szalony pokonywał kolejne stopnie i korytarze domu z mieszaniną lęku i zaniepokojenia malującą się na twarzy. Podążający za nim G miał wyjątkowo problem, by dotrzymać mu kroku, nie wspominając już o jego powstrzymaniu. A wszystko z powodu krótkiej wiadomości o zasłabnięciu Aki. To z jej powodu Giotto przerwał dość ważne przecież spotkanie i jak wariat pogonił do domu.
Primo wpadł do sypialni Aki bez pukania, gwałtownie łapiąc oddech. Od razu dostrzegł przyjaciółkę opatuloną w koc z dużo bardziej bladymi policzkami niż rano, gdy na zaniepokojone pytanie z uśmiechem odparła, że wszystko z nią w porządku. Już wtedy powinien o nią bardziej zadbać i przekonać, by została w domu zamiast wybierać się z Lampem po sprawunki.
– Co z Aki? – wydusił z siebie, wciąż łapiąc oddech.
– Nic jej nie będzie – odparła spokojnie Elena siedząca obok młodszej dziewczyny.
– Jak to nic? – dopytywał Giotto. – Przecież widzę, że jest chora.
– Nie jest...
– Jest, widzę. – Nieco desperacko wszedł jej w słowo. – Czemu nie sprowadziliście lekarza?
Elena przewróciła wymownie oczami, czekając, aż łaskawie da jej dokończyć. Jednocześnie ani na moment nie przerwała przeczesywania palcami ciemnych włosów Aki. G wyraźnie też miał już dość paniki swojego szefa, bo uderzył go niezbyt mocno w tył głowy. Ten spojrzał na niego urażonym wzrokiem.
– Co?
– Daj jej wyjaśnić. Inaczej niczego się nie dowiesz.
– Przepraszam, poniosło mnie – mruknął skruszony Giotto.
Elena uśmiechnęła się wyrozumiale. Mogła się tego spodziewać, bo gdy tylko któremuś z członków rodziny coś dolegało, Giotto wpadał w panikę. Wieść o słabowaniu Aki musiała go nieźle wystraszyć, a że jej autorem był Lampo, który wielu rzeczy jeszcze nie rozumiał, musiało im się zdawać, że sprawa toczy się o śmierć i życie.
– Wiem, że się martwisz, ale to nic groźnego – powiedziała Elena. – Kobiece dolegliwości.
Gdy tylko do niego dotarło, o czym mówi Włoszka, Primo zrobił się cały czerwony. Bezskutecznie próbował coś powiedzieć. Równie zmieszany uzyskaną wiedzą G wyciągnął swojego szefa na korytarz, dostrzegając, że nie tylko dla nich ta informacja była niekomfortowa.
– Czemu im powiedziałaś? – jęknęła Aki, chowając zaczerwienioną twarz pod koc. – Nie muszą o tym wiedzieć.
– Gdybym skłamała, Giotto by wiedział i martwiłby się jeszcze bardziej – odparła Elena. – On zawsze wie, kiedy kłamiemy. Poza tym uważam, że powinni być świadomi, czemu czujesz się nie najlepiej.
– To nie przystoi.
– Mężczyzna ignorujący takie sprawy nigdy nie będzie ciebie godny – prychnęła Włoszka. – Uwierz mi, nie będą drążyć tematu. Bardziej ich to zawstydza niż ciebie. Deamon też tak ma, ale ta wiedza sprawia, że dwa razy się zastanowi, zanim coś powie w takie dni.
Aki nie wydawała się przekonana, co nie zdziwiło Eleny. Hiszpankę wychowywano w zupełnej nieświadomości o niektórych sprawach. Brak matki też miał na to niebagatelny wpływ, więc o pewnych sprawach musiała się dopiero nauczyć.
CZYTASZ
Ósma Wola [KHR FF]
FanficDziesiąte Pokolenie jak żadne inne wcześniej przypomina twórców Vongoli. Równie młodzi i niewinni, choć czekał ich świat pełny przemocy. Niedługo po starciu z Varią do Namimori wprowadza się Aki ze swym tajemniczym uśmiechem i wiedzą o sekretach, kt...