Jeden, pojedynczy strzał rozdziera spokojne popołudnie, doprowadzając do tragedii. Delikatne, dziewczęce ciało zostaje brutalnie splugawione kulą, która rozerwała skórę, mięśnie i wnętrzności. Ból przesłania wszystko. Suknia zostaje zabarwiona czerwienią, krwawe krople skapują również na ziemię. Krzyki przestraszonych świadków, przerywają oni swe działania, by spojrzeć na nich dwoje.
Ten jeden raz nie wie, jak się zachować. Przecież tyle razy widział podobną scenę. Powinien być przygotowany, wiedzieć, co powinien zrobić, ale panika przesłania rozsądek. Gdyby mógł zatamować krwotok... Ta straszna myśl sprawia, że jego ruchy są wolniejsze, a myśli mniej klarowne. Widzi, że rana jest śmiertelna. Nic jej nie pomoże. Za kilka chwil straci ją bezpowrotnie. Jego anioł umiera, a on nic nie może zrobić. Jest bezsilny.
Mimo własnego strachu szepcze uspokajająco, że wszystko będzie dobrze. Przecież ona też musi się bać. Odepchnęła go, może chciała uratować oboje, ale kula rozszarpała jej ciało. Jest taka młoda, jeszcze nie czas na nią. Musi się bać śmierci. To normalne. Każdy się boi.
Wyciąga do niego rękę i gładzi policzek. Uśmiecha się delikatnie jak zawsze. W jej oczach, pięknych, niemal złotych oczach czai się ból.
– Cieszę się, że nic ci nie jest.
Jej głos jest już ledwo słyszalny. Mimo to martwi się tylko o niego. Pierwszy raz od lat w jego oczach stają łzy. To on powinien umrzeć, nie ona. Jest na to zbyt niewinna. To nie tak powinno być.
Dłoń opada bezwładnie, spojrzenie staje się puste, oddech ustaje. Nieważne, jak bardzo zaklina los, nie budzi się. Śmierć odebrała mu najcenniejszą osobę na świecie.
Nikt nie powstrzymuje mężczyzny z zakrwawionym ciałem dziewczyny na rękach. Ślady krwi są wszędzie, kropelki nadal barwią drogę, zaznaczając kierunek. Nic się dla niego nie liczy, na nic nie zwraca uwagi. Idzie w sobie znanym kierunku z oczami utkwionymi w twarzy martwej. Może liczy na cud, na to, że otworzy oczy i uśmiechnie się ponownie w sposób przeznaczony tylko dla niego. A może nie ma już złudzeń i chce tylko zapamiętać jej oblicze.
W rezydencji też nikt go nie zatrzymuje. Wszelka praca ustaje, wszyscy patrzą w szoku na tę scenę. Jeszcze nie tak dawno widzieli ją pełną życia, a teraz zimne ciało spoczywa w jego ramionach. Jest głuchy na płacze, słowa i wołania. Nic go nie obchodzi.
Ramieniem popycha niedomknięte drzwi gabinetu i wchodzi do środka. Dopiero tu podnosi wzrok pełen rozpaczy i prośby o pomoc. Nogi się pod nim uginają i pada na kolana, ale ciała nie puszcza.
– Elena...
Mężczyzna zza biurka wstaje gwałtownie i podbiega do przyjaciela. Sam jest w szoku. Dotyka policzka dziewczyny, ale bez tego wie, że za późno na jakiekolwiek działania. Dla niej nic już nie zrobi. Nawet on nie ma takiej mocy.
– Zrób coś.
Te dwa słowa nasączone w rozpaczy i bólu sprawiają, że podnosi wzrok na przyjaciela. Na tego, którego wielu się boi, a teraz jest taki bezbronny. Na to nie byli gotowi. Gdyby tylko mogli oszukać śmierć...
![](https://img.wattpad.com/cover/335188666-288-k112460.jpg)
CZYTASZ
Ósma Wola [KHR FF]
Fiksi PenggemarDziesiąte Pokolenie jak żadne inne wcześniej przypomina twórców Vongoli. Równie młodzi i niewinni, choć czekał ich świat pełny przemocy. Niedługo po starciu z Varią do Namimori wprowadza się Aki ze swym tajemniczym uśmiechem i wiedzą o sekretach, kt...