rozdział osiemnasty.

56 6 0
                                    

twitter: @dekliinacja + #csbwatt

miłego czytania!

Lorelei.

Zostałam z imprezy wyciągnięta w tempie co najmniej ekspresowym, co lekko mnie wręcz zdziwiło. Nie sądziłam, że głupie wiadomości zadziałają na niego aż tak mocno. Fakt– spodziewałam się, że zostawi wreszcie dziewczynę, z którą tak nieudolnie zabawiał się pośrodku imprezy od dwudziestu minut, jednak nie liczyłam, że nastąpi to aż tak szybko. A on znowu dał się sprowokować tak łatwo.

– Spieszy ci się gdzieś? – parsknęłam, gdy dość mocno poirytowało mnie już bycie szarpaną na wszystkie strony przez pędzącego w nieznanym kierunku Granta. – Wolałabym, żebyś mnie niósł, jeśli już tak ci zależy.

– Gdzie masz auto? – warknął, zgodnie z moją prośbą podnosząc mnie z ziemi.

Spodziewałam się niewygodnego przerzutu przez ramię, jednak ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, niósł mnie jak pannę młodą. Chyba nie miał siły na sprzeczki.

Nie patrzył mi w oczy, nie uśmiechał się, nie wykonywał właściwie żadnych ruchów, które miałyby okazywać emocje. Nie wydawał się zły czy obrażony... Już bardziej spłoszony, lekko podenerwowany. Ciekawe.

– Obok maka za zakrętem – rzuciłam, mocniej zaciskając rękę wokół jego szyi. – Nie odpowiedziałeś mi, Cay.

Udało mi się na całe szczęście powstrzymać wybuch śmiechu tuż po wykorzystaniu niezwykle żenującego przezwiska, jakim został dziś opatrzony Caden. Mogłam bez problemu obserwować irytację malującą jego zdrętwiałe dotychczas oblicze.

– Nazwij mnie tak jeszcze raz, a po prostu wypuszczę cię z rąk, obiecuję – burknął, przewracając oczami. – Zresztą jakbyś jebnęła łbem o asfalt to może pełnia zmysłów by ci wróciła.

– Och, Jezu, ale ta niuńka cię wybrudziła – stęknęłam, gdy dojrzałam w świetle lamp ulicznych kilka rozmazanych śladów szminki na jego szyi oraz policzkach. – Mega cringe.

Chłopak parsknął jedynie, jednak nie zdecydował się na żaden komentarz, a ja opuszkami palców zaczęłam ścierać z niego pocałunki byłej– niedoszłej. W głowie zakotłował mi pewien pomysł, jednak im dłużej przyglądałam się mimice Cadena, tym mniejsze szanse na powodzenie widziałam.

„Wytatuować Grantowi ślad moich ust" wpisane na oficjalną listę rzeczy do zrobienia przed śmiercią.

– I co, nie powiesz teraz, że tylko ty masz prawo zostawiać na mnie takie ślady? – rzucił, stawiając mnie na ziemi tuż obok mojego samochodu. – Cóż za nowość.

– Nie powiem, bo to brzmi strasznie żenująco, Caden. – Zaśmiałam się krótko, po czym zbliżyłam do niego na tyle, że stykaliśmy się klatkami piersiowymi, a nasze oddechy lekko się mieszały. Wspięłam się na palce. – Sam zresztą dokonałeś dziś wyboru, kto może je robić, a kto nie. – szepnęłam w jego usta, a na reakcję nie musiałam czekać długo.

Złączył nasze usta błyskawicznie, choć dość niechlujnie. W międzyczasie usiłował odnaleźć moją dłoń, by wyrwać z niej kluczyki do samochodu. Gdy wreszcie udało mu się go otworzyć, wciągnął mnie na tylne siedzenia, a na uśmiechnęłam się pod nosem.

To był jeden z tych dni, gdy akurat liczyłam, że to zrobi.

Pocałunki stawały się coraz bardziej intensywne, choć również nieco wolniejsze. Widziałam znaczną różnicę pomiędzy tym, jak całował mnie, a tym, jak całował Isę.

Ciemniejsza strona bieliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz