Rozdział 4

248 4 0
                                    

Nagle wpadłam na coś twardego, a raczej na czyjś umięśniony tors spojrzałam w górę i zobaczyłam go. Kogoś kogo nie chciałam zobaczyć do końca mojego życia.

-Ładne wzorki na szyi- powiedział śmiejąc się złośliwie

- Spierdalaj Ryskala- powiedziałam wkurzona

- Santia, Santia pamiętasz co się stało wczoraj dziś też może się powtórzyć, a może nawet i gorzej- powiedział

- Gorzej i tak być nie może

- tak myślisz a co jakby cała szkoła zobaczyła twoje prawie że nagie ciało- powiedział a mi momentalnie zaczęło robić mi się słabo

Pokazał na telefonie moje zdjęcie na których byłam w samej bieliźnie na szczęście nie było widać cięć ale to i tak był już spory problem. Pod wpływem impulsu wyrwałam jego telefon i zaczęłam biec w stronę toalet chcąc skasować te paskudne zdjęcie. On niestety zaczął biec za mną zdążyłam wbiec do kabiny ale gdy chciałam ją zamknąć on nagle wparował do środka uniemożliwiając mi to.

- ty niegrzeczna suko myślisz że możesz sobie ze mną pogrywać- podchodził coraz to bliżej bałam się go zaczełam się cofać ale trafiłam na ścianę.

Zaczął podchodzić coraz to bliżej gdy już był blisko chciał podciągnąć materiał moich spodenek ale zatrzymałam jego ręce

-tylko spróbuj a osobiście cię zabije- nic nie odpowiedział tylko się uśmiechnął
Po czym gwałtownie złapał moje nadgarstki tak jak wtedy w kantorku.

- skoro skasowałam moje wcześniejsze zdjęcie muszę zrobić nowe tym razem będzie lepszej jakości- powiedział

Próbowałam się wyrwać a on jeszcze mocniej przyciskał moje nadgarstki do buzi bym nie mogła wydać żadnego dźwięku. Po czym podwinął moją koszulkę tak że odkrywała brzuch i piersi. Zaczęłam się wiercić jak tylko mogłam ale on nie odpuszczał.

-nie wierć się tak blondi bo będzie bolało- dotknął materiał moich spodenek a ja zamarłam nie może zobaczyć blizn

Kopnełam go najmocniej jak umiałam w krocze po czy uciekłam od niego jak najdalej

Wbiegłam na sale gimnastyczną cała czerwona.

-Kto tu zawitał na moją lekcje- powiedział nauczyciel- Boi jest nasz drugi spóźnialski

Niedaleko mnie pojawił się Borys. A ja automatycznie się odsunęłam to już nie była niechęć do niego a po prostu strach. Bałam się że znowu zrobi mi krzywdę

On patrząc jak się od niego odsunęłam uśmiechnął sie perfidnie w moją stronę. Nachylił się do mojego ucha po czym szepnął

-jeśli myślisz że odpuszczę ci dzisiejszy wybryk to jesteś w błędzie pożałujesz tego. Wiem co sobie robisz i zrobię wszystko aby twój braciszek się o tym dowiedział suko

Myślałam że śnie to był istny koszmar dlaczego ja.

Enemies To Lover ( Santia & Borys)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz