14.

166 15 17
                                    

Doceniam wszystkie polubienia i komentarze!😉

Lorenzo oznajmił że wychodzimy z hotelu o 18, bo na 18.30 umówił się ze znajomymi w centrum. Byłam bardzo podekscytowana na to spotkanie, bo bardzo chciałam poznać znajomych mojego chłopaka. Rzadko kiedy coś o nich wspominał. Raczej nie był tym typem osoby, która dużo o sobie opowiada.
Za to był dosyć tajemniczy. Tak naprawdę nie wiedziałam o nim za dużo.

,,tylko proszę cię, ubierz się jakoś ładnie. Nie chcę żebyś zrobiła mi wstyd"

Te słowa odbijały się w mojej głowie niczym echo. Cholernie bolał mnie fakt, że w ogóle skierował je w moją stronę. No bo chyba nie powinien mówić mi takich rzeczy. Przynajmniej tak mi się wydaje.

Długi czas zajęło mi dopasowanie ubrań. Nie miałam pojęcia co jego zdaniem znaczy ,,jakoś ładnie".

Zdecydowałam się na czarną, przylegającą sukienkę na ramiączkach z średnim dekoltem i małym rozcięciem na udzie. Lubiłam ją. Kupiłam ją jeszcze w Chicago.

Włosy postanowiłam lekko podkręcić, bo znudziły mi się w swojej naturalnej postaci. Są proste jak druty.

A jeśli chodzi o makijaż to zrobiłam dokładnie cały, nie zapominając o kreskach, które były tutaj głównym celem. Zależało mi na tym żeby wyszły równe, bo nie zostało mi dużo czasu a wiem, że Lorenzo z całą pewnością nie będzie na mnie czekał.

Rozpyliłam jeszcze trochę swoich ulubionych perfum i przeglądając się po raz ostatni w lustrze, nacisnęłam klamkę od drzwi i weszłam do pokoju.

Enzo siedział na łóżku i jak zwykle był zajęty swoim telefonem. Nawet nie zwrócił na mnie uwagi.

-co myślisz?-zapytałam kiedy w dalszym ciągu nie zaszczycił mnie swoim spojrzeniem.

Leniwie przeniósł swój wzrok z telefonu na mnie i wytrzeszczył oczy w zdziwieniu. Wyglądał jak by zobaczył conajmniej jakiegoś ducha.

-ty masz zamiar tak iść?-spojrzał na mnie z politowaniem-blagam niech to będzie żart.-zwrócił się bardziej sam do siebie i przetarł twarz dłonią.

-no tak, a czemu nie? Nie podoba ci się?-uniosłam jedną brew do góry nie rozumiejąc o co mu chodzi.

-ani trochę Sophie. Przebierz się bo wyglądasz jak byś szła sobie dorobić, a nie na spotkanie ze znajomymi.

Momentalnie poczułam jak w oczach zaczynają mi się zbierać łzy. Czy on właśnie porównał mój wygląd do dziwki? To właśnie tak mnie postrzega?

-Co ty w ogóle mówisz?-zapytałam zszokowana nie mogąc uwierzyć w jego słowa. Może mi się przesłyszało?

-prawdę Sophie-westchnął odkładając telefon-nie wyjdę z tobą tak. Ubierz coś mniej odkrytego i zmyj te kreski.

Westchnęłam powstrzymując łzy i przygryzłam dolną wargę. Byłam wściekła i było mi przykro. Ale ostatecznie nie powiedziałam nic więcej i odwróciłam się na pięcie, a następnie wróciłam do łazienki. Zamykając drzwi usłyszałam jeszcze:

,,tylko się pośpiesz bo się spóźnimy".

~

Idąc jedną z ulic Santorini w towarzystwie chłopaka, cały czas w głowie miałam jego słowa. Nie moglam uwierzyć w to, co do mnie powiedział.

-nie zmyłaś dokładnie tych kresek-westchnął przyglądając mi się.

Przewróciłam oczami i zostawiłam to bez komentarza.

-teraz będziesz obrażona?

W dalszym ciągu nawet na niego nie spojrzałam.

-super-prychnął pod nosem i schował swoje ręce do kieszeni spodni.-w takim razie resztę drogi spędzimy w ciszy. -oznajmił i wzruszył ramionami.

I tak też się stało. Pozostała część drogi przebiegła nam w ciszy. Dla mnie było to na plus, bo mogłam trochę pomyśleć o tym wszystkim co stało się u mnie w ciągu ostatnich tygodni. Ostatnio jakoś nie miałam na to czasu.

I po głębszym zastanowieniu..chyba żałowałam wejścia w ten związek.

I to nawet nie przez to co się dzisiaj stało. Po prostu czułam gdzieś w głębi siebie, że nie dogadujemy się tak jak powinniśmy. Nie mamy praktycznie w ogóle tematów do rozmów i zazwyczaj jak się spotykamy, to każdy zajmuje się czymś innym. No a do tego ta jego zazdrość na każdym kroku..

Nie mówię że zazdrość jest czymś złym, bo to normalne jeśli wam na kimś zależy, ale w jego przypadku przekracza to wszelkie granice. On ma do mnie problem nawet jak rozmawiam z własnym bratem!

Z myśli wyrwał mnie dźwięk dzwonka od telefonu. Wyjęłam urządzenie z kieszeni i z wielkim uśmiechem na twarzy odebrałam połączenie. O wilku mowa.

-no hej, co tam?-spytałam po odebraniu połączenia.

-hej sophie nie uwierzysz!-powiedział podekscytowany chłopiec.

-coś się stało?

-nie-odparł-to znaczy tak. No zgaduj!

-no nie wiem-zaśmiałam się-powiedz mi.

Kątem oka zauważyłam że Lorenzo uważnie mi się przygląda. Zapewne czeka mnie zaraz seria pytań kto to, co chciał i dlaczego w ogóle z nim rozmawiałam. Dzień jak codzień..

-mogę do ciebie przylecieć!-niemal pisnął z podekscytowania.

-serio? To super-odpowiedziałam szczerze szczęśliwa -a kiedy? masz już kupiony lot?

-to znaczy nie wiem czy jest już kupiony, ale tata mówił że jakoś w przyszłym tygodniu będzie ten lot.

-aa no dobra, okej. To jak coś to zadzwoń do mnie jak będziesz wiedział w który dokładnie dzień okej?

-jasne, cześć.

~

Z każdym krokiem, kiedy zbliżaliśmy się do miejsca spotkania byłam coraz bardziej podekscytowana, ale też..miałam jakieś obawy. Nawet nie wiem dlaczego.

Lorenzo w dalszym ciągu nie zamienił ze mną ani jednego zdania od tamtej chwili. Czułam się bardzo dziwnie. To do mnie nie pasowało. Jestem energiczna, lubię kontakt z ludźmi i strasznie męczy mnie właśnie taka cisza.

Uniosłam swój wzrok wyżej, kiedy zauważyłam że chłopak przyspieszył tępo. Wstrzymałam oddech bo przed nami pojawiła się trójka chłopaków.

-Sophie to Cameron i Eric, bracia a to jest.. -nie zdążył nic dodać bo przerwałam mu zszokowana.

-Fermin??

-Sophie??

~

No i nareszcie mamy nowy rozdział! Nie mogłam się za niego jakoś zabrać i tak wyszło :(

Ale na szczęście z pomocą przyszła @bomb_book i dzięki niej jakoś wróciła mi wena.

Do następnego!
17.08.2024.
928 słów.

My golden boy | Pablo Gavi |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz