16.

157 11 2
                                    

Podczas spotkania wszyscy zgodzili się na wyjście do klubu. Ja nie byłam za bardzo za tym pomysłem, bo nie byłam w ogóle odpowiednio ubrana. Ale nie pozostało mi nic innego, niż po prostu pójście tam.

I nie żałowałam. Bardzo dobrze się bawiłam i zbliżyłam jeszcze bardziej do Fermina. To właśnie z nim spędziłam większość wieczoru.

~

-Sophie?-zapytał w pewnym momencie chłopak, kiedy staliśmy przy barze.

-no?-przeniosłam na niego swój wzrok.

-tak prawdę mówiąc nie?-zapytał niepewnie .-chyba nie jesteś z nim szczęśliwa co?

Ucięłam kontakt wzrokowy i zaczęłam rozglądać się dookoła. Wszędzie tylko nie na niego. Czułam się niezręcznie. Moja relacja z Lorenzo napewno nie była odpowiednia.

-jak nie chcesz odpowiadać to nie musisz-uniósł ręce do góry w geście obronnym.

-po prostu-odetchnęłam-ja sama nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony kocham go i nie wyobrażam sobie swojego życia bez niego, ale z drugiej strony zaczyna mnie już irytować. Wiesz że on nawet zabrania mi kontaktu z własnym bratem? -parsknęłam cicho śmiechem.

-chory-skomentował rozglądając się po klubie- a na dodatek zaraz mnie zabije-dodał.

-co?-posłałam mu spojrzenie pełne niezrozumienia.

-chyba wymyśla plan jak mnie zabić. No zobacz jak na mnie patrzy. -zaśmiał się pod nosem i mu pokiwał. Chłopak siedział centralnie na przeciwko nas i wypalał swoim spojrzeniem dziurę w jego głowie.

-wiesz co? -powiedziałam w pewnej chwili.

-tak?

-ja chyba powoli zaczynam żałować tego związku.-zwilżyłam swoje pełne usta językiem.-ale nie potrafię go zostawić.

-w zupełności cię rozumiem-powiedział pocieszająco-ale spójrz na to z innej strony. Chcesz marnować najlepsze lata swojego życia na takiego kogoś? Nie lepiej znaleść sobie jakiegoś normalnego chłopaka?

-kogo masz na myśli?-zaśmiałam się.

-no powiedzmy taki João.

-tylko się przyjaźnimy-zapewniłam niemal od razu- nie.

Nie wyobrażam sobie nas razem.

-no to masz jeszcze Pabla-puścił mi oczko i upił ostatni łyk swojego napoju, a następnie odłożył go na blat.

Niemal zakrztusiłam się piciem. Nie pasujemy do siebie. To są kompletnie dwa inne światy. Jesteśmy jak ogień i woda.

-blagam cię-prychnęłam-chyba wolała bym już zostać sama do końca życia niż z nim być.

Parsknął śmiechem.

Opowiedziałam Ferminowi wszystko. Od początku aż do końca i częściowo tego żałowałam. Nawet nie wiem dlaczego to zrobiłam. Przez alkohol? A może najzwyczajniej w świecie potrzebowałam się komuś wygadać i posłuchać jego opinii na ten temat?

Chłopak zdecydowanie odradzał mi tej relacji. Twierdził że nie jest dla mnie odpowiedni i powinnam to wszystko skończyć od razu.

~

Siedząc tutaj już trzecią godzinę z każdą chwilą nudziło mi się coraz bardziej. Lorenzo był zajęty rozmawianiem i wspominaniem starych czasów z Cameronem i Ericiem, a mój towarzysz- Fermin zniknął już z pół godziny temu. Wyszedł z lokalu gdzieś zadzwonić. Obiecał że za niedługo wróci, ale chyba mu się nie spieszy.

My golden boy | Pablo Gavi |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz